Politycy boją się białego głosowania?
Propozycja tzw. białego głosowania,
umożliwiającego obywatelom udział w demokracji wyborczej, ale bez
wskazania konkretnego kandydata czy listy, wywołała dość spore
zainteresowanie i obywateli, i polityków, i - co też ważne -
mediów. To sygnał, że chociaż, z czym się zgadzam, jest to może
dla niektórych propozycja szokująca, to jednak trafia ona w
problem, jakim jest w naszym kraju odwracanie się coraz większej
liczby Polaków tyłem do demokracji - pisze w "Trybunie" prof.
Jacek Wódz, socjolog.
11.10.2004 | aktual.: 11.10.2004 07:12
Wśród obywateli propozycja ta wzbudza zainteresowanie, niemało ludzi uważa ją za dobre rozwiązanie. Natomiast wśród zawodowych polityków w zasadzie powszechnie wzbudza lęk, choć trzeba wyraźnie podkreślić "głos odrębny" Platformy Obywatelskiej i zachęcenie do dyskusji ze strony Socjaldemokracji Polskiej. Jednak ogólny ton jest nie tylko tonem niezadowolenia z takiej propozycji, jest tonem wyrażającym lęk polityków - podkreśla Wódz.
To jest symptomatyczne, bo w polskich partiach debaty o demokracji jest tyle, co kot napłakał, a wszelkie nowe propozycje oznaczają często dla polityków zapowiedź zwykłych dla nich kłopotów. Przy tym ważne, że partie mające wyraźnie duże poparcie takiej debaty się nie boją (vide Platforma), a partie małe (vide PSL) używają przedziwnych argumentacji, by tylko taką propozycję zdyskredytować. To dość zrozumiałe, ugrupowania balansujące na progu wejścia do Sejmu wyczuwają, że przy zastosowaniu białego głosowania poparcie dla nich mogłoby się obniżyć powiedzmy o 1 czy 2%, a to już eliminowałoby je z Sejmu - twierdzi publicysta "Trybuny". (PAP)
Więcej: * Trybuna - Lęki polityków*