PolskaPolitolog: trudno powiedzieć, czy za sprawą Anety Krawczyk ktoś stał

Politolog: trudno powiedzieć, czy za sprawą Anety Krawczyk ktoś stał

Zdaniem politologa dr Marka Migalskiego z
Uniwersytetu Śląskiego, trudno jest w tej chwili powiedzieć, czy
za sprawą Anety Krawczyk, ktoś stał; według niego powinny to
zbadać służby specjalne.

10.12.2006 13:15

Nie można dziś powiedzieć, czy za ujawnieniem rewelacji pani Anety K. rzeczywiście ktoś stał. Zdarza się, że spiski bywają, ale czy akurat w tym konkretnym przypadku ktoś za tym stał, to nie jest temat do rozważań politologów, to muszą sprawdzić służby specjalne - uważa Migalski.

W ten sposób odniósł się do wypowiedzi wicepremiera Andrzeja Leppera, który mówił, że afera wokół posłów Samoobrony miała na celu dokonanie zamachu stanu i obalenie obecnej koalicji rządowej, za czym - według niego - mają stać biznesmeni i politycy. Lepper zapowiedział też, że w poniedziałek złoży doniesienie do ABW i innych służb specjalnych w sprawie fałszywych oskarżeń mediów przeciwko Samoobronie.

Migalski żartując przywołał łacińską zasadę, że sprawcą jest ten, kto odnosi skutek. Moglibyśmy więc półżartem powiedzieć, że za tym wszystkim musiał stać PiS, bo to PiS wyjdzie wzmocniony - powiedział.

Politolog zaznaczył, że wynik testów DNA posła Stanisława Łyżwińskiego, które wykazały, że nie jest on ojcem dziecka Anety Krawczyk, nie rozstrzyga sprawy o molestowanie, chociaż wiarygodność głównego świadka została w sposób bardzo mocno podważona.

Migalski uważa natomiast, że rozstrzygnięcie tej sprawy - wykluczenie ojcostwa Łyżwińskiego - przyczyni się do zakończenia kryzysu politycznego i tym samym odsunięta zostanie groźba wcześniejszych wyborów.

To, że kryzys polityczny się skończył oznacza, że nie będzie wcześniejszych wyborów, i że koalicja przetrwa, ale nie oznacza, że nie dojdzie do przesilenia w samej koalicji - ocenił Migalski. Zdaniem politologa, PiS będzie chciało wykorzystać całą sytuację do jeszcze mocniejszego przyciśnięcia obu koalicjantów w sprawach programowych i personalnych.

Ta afera, tak jak wcześniej wybory samorządowe osłabiła koalicjantów, każdy z nich dostał po dwa ciosy. Jeden to są wyniki wyborów samorządowych, a drugi to publikacje w "Dzienniku" i "Gazecie Wyborczej" i jak sadzę, Jarosław Kaczyński może wykorzystać tren fakt - wyjaśnił Migalski.

Zwrócił jednak uwagę, że wzmocnienie polityczne PiS nie koniecznie musi być widoczne w sondażach, gdyż część wyborców oburzenie na Samoobronę będzie przekładało także na PiS.

Według politologa, do rozpadu koalicji, może dojść tylko w sytuacji gdyby zostały postawione zarzuty prokuratorskie wobec Andrzeja Leppera. To doprowadziłoby do trwania rządu w formule mniejszościowej - powiedział.

Dodał, że postawienie zarzutów innym działaczom Samoobrony np. Stanisławowi Łyżwińskiem, będzie działało na korzyść PiS. Wyrzuci się bliskich współpracowników Andrzeja Leppera, Samoobrona się po raz kolejny osłabi, ale rząd będzie trwał nadal w formule większościowej i koalicyjnej - dodał.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)