Polisa Belki
Od czterech lat trwa walka między skarbem państwa a holenderską grupą finansową Eureko o kontrolę nad PZU, największym w Polsce towarzystwem ubezpieczeniowym (w 2003 r. miało 53,1 proc. rynku). Konflikt zapoczątkowała dziwna prywatyzacja: rząd AWS wybrał na inwestora strategicznego Eureko - firmę, która była wówczas dwukrotnie mniejsza od PZU. Gdy w maju tego roku Marek Belka obejmował urząd premiera, rozwiązanie konfliktu z Eureko stało się jednym z priorytetów nowego rządu. I nic dziwnego.
Marek Belka doradzał w 2001 r. Eureko przy prywatyzacji PZU! - wynika z zeznań Joao Ramalho Talone, byłego szefa Eureko, złożonych przed sądem arbitrażowym w Londynie.
13.12.2004 | aktual.: 13.12.2004 09:34
"Prof. Belka był uważany za przyszłego ministra finansów i wicepremiera w nowym rządzie. Znałem prof. Belkę i spytałem go, czy powinniśmy podpisać drugi aneks [do umowy prywatyzacyjnej z polskim rządem, przewidujący sprzedaż kontrolnego pakietu akcji PZU - red.]. Prof. Belka był za tym, abyśmy podpisali drugi aneks jak najszybciej, powiedział, że będzie to w naszym interesie" - zeznał Talone. - Nie udzielałem rad ani wskazówek panu Talone w imieniu rządu obecnego czy też poprzedniego - mówi "Wprost" premier Marek Belka, zastrzegając, że jego rozmowy z Talone dotyczyły "ogólnych zagadnień gospodarczych". Owych rad, o których mówił były szef Eureko, Belka udzielał więc prywatnie. Na nasze pytanie, czy interesy Eureko i polskiego skarbu państwa są zbieżne, premier jednak nie odpowiedział. Dziś Belka forsuje ugodę z Eureko (jak dowiedział się "Wprost", ma być zawarta w ciągu najbliższych kilku tygodni), mamy więc do czynienia z oczywistym konfliktem interesów.
Nic dziwnego, że kilka miesięcy temu premier Belka nazwał "paszkwilem" tekst, w którym zarzuciliśmy prezesowi PZU Cezaremu Stypułkowskiemu działanie na szkodę spółki i zawarcie nieformalnej koalicji z Eureko przeciwko interesom skarbu państwa ("Wprost", nr 30). Rząd pogodził się już z utratą kontroli nad PZU. Jak ustaliliśmy, Ministerstwo Skarbu zaproponowało Eureko ugodę, zgodnie z którą strona polska sprzeda mu udziały, zachowując prawo ich pierwokupu i możliwość blokowania strategicznych decyzji zarządu. Przekazywanie kontroli nad PZU zbiegło się w czasie (przypadek?) z prywatyzacją Banku Gospodarki Żywnościowej. Inwestorem, którego we wrześniu wybrał zarząd BGŻ złożony z byłych współpracowników Belki, został holenderski Rabobank - udziałowiec Eureko (11 lutego obie firmy podpisały umowę o ścisłej współpracy). Współpraca SLD i Eureko zaowocuje tym, że za śmieszne pieniądze utracimy kontrolę nad jedną z największych polskich firm (ma aktywa warte prawie 40 mld zł). Przy czym - jak pokazała praktyka -
Eureko nie tyle inwestuje w Polsce, ile transferuje zyski za granicę. Lewica szykująca się do oddania władzy najwyraźniej dogadała się z Eureko i przygotowuje sobie miękkie lądowanie w BGŻ i PZU.
Bierni i mierni
Pozew, za którego pomocą Eureko wywiera na polski rząd naciski (złożono go 15 czerwca 2003 r. w trybunale arbitrażowym w Belgii, rozprawy toczą się w Londynie), nie spotkał się z żadną sensowną reakcją rządu. Strona polska zachowuje się rażąco niekonsekwentnie; mimo że oficjalnie twierdzi, iż Eureko nie mogło nas pozwać przed ten sąd, wyznaczyła swojego sędziego i przystąpiła do procesu. Na dodatek nie wykorzystaliśmy nawet okazji do rewanżu i złożenia kontrpozwu, a powodów jest aż nadto. Eureko nie dotrzymało obietnic złożonych w umowie prywatyzacyjnej z 1999 r., nie przekazało PZU know-how i bynajmniej nie wprowadziło go na europejskie rynki. Ograniczyło się do zaprotegowania firmy doradczej McKinsey, za której ekspertyzy PZU zapłaciło (i nadal płaci!) dziesiątki milionów dolarów. Eureko próbowało także wyprowadzać pieniądze z PZU.
Na przykład w 2002 r. domagało się, by polska spółka kupiła za 762 mln zł od wskazanej przez Eureko firmy system likwidacji szkód komunikacyjnych. - Zdaniem prawników, bez względu na wynik arbitrażu umowa podpisana w 1999 r. wraz z aneksem z roku 2001, przewidującym sprzedaż Eureko dodatkowych 21 proc. akcji PZU, są obowiązujące - mówi "Wprost" minister skarbu Jacek Socha. - Arbitrzy dwukrotnie zwracali się do stron z sugestią zawarcia ugody. Ugoda taka na nowo określałaby warunki, na jakich Eureko pozostawałoby inwestorem w PZU - dodaje Socha. Nie ma on racji. Skoro Eureko nie wywiązało się ze swojej części umowy, to strona polska może się na zasadach wzajemności wycofać z rozmów z niewiarygodnym partnerem.
Jan Piński