Policjant pożyczył samochód pijanemu
Sąd Rejonowy w Puławach (Lubelskie) aresztował
we wtorek Janusza D., który jadąc po pijanemu potrącił śmiertelnie
rowerzystkę. Wobec funkcjonariusza puławskiej policji Pawła S.,
podejrzanego o udostępnienie pijanemu swego samochodu, sąd
zastosował dozór policyjny - poinformował rzecznik prasowy
Prokuratury Okręgowej w Lublinie Andrzej Jeżyński.
20.07.2004 15:35
Z ustaleń organów ścigania wynika, że obaj mężczyźni w dniu wypadku wspólnie pili alkohol - powiedział Jeżyński. Decyzją komendanta powiatowego policji w Puławach, Zygmunta Sitarskiego, policjant został zawieszony w czynnościach służbowych - poinformował oficer prasowy puławskiej policji Roman Maruszak.
Januszowi D. prokurator zarzucił kierowanie samochodem po pijanemu, spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca wypadku. Grozi mu kara 12 lat więzienia. Funkcjonariuszowi policji postawiono zarzut pomocy w popełnieniu przestępstwa prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwym, za co grozi 2 lata więzienia.
Do wypadku doszło w sobotę w miejscowości Góra Puławska na Lubelszczyźnie. Kierujący fordem scorpio 39-letni Janusz D. potrącił jadącą rowerem 48-letnią mieszkankę wsi Łęka. Kobieta poniosła śmierć na miejscu. Kierowca nie zatrzymał się i odjechał.
Został zatrzymany dwa kilometry od miejsca wypadku. Badanie alkomatem wykazało, że miał 1,6 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu.
Okazało się, że jechał samochodem należącym do 38-letniego funkcjonariusza puławskiej komendy kom. Pawła S., który w policji pracuje od 13 lat. Funkcjonariusz został wezwany do komendy i przebadany - miał 2,11 promila alkoholu we krwi.
Z ustaleń prokuratury wynika, że obaj mężczyźni tego dnia wspólnie pili alkohol. Najpierw pili w lombardzie w Puławach, prowadzonym przez Janusza D., a potem pojechali do pobliskiej miejscowości Pająków. Przez cały czas samochodem kierował Janusz D., któremu wcześniej Paweł S. przekazał kluczyki i dowód rejestracyjny - powiedział Jeżyński.
W trakcie jazdy powrotnej z Pająkowa doszło do kłótni, w wyniku której Paweł S. miał wysiąść z samochodu, a Janusz D. pojechał dalej. Wkrótce potem w Górze Puławskiej doszło do wypadku.