Policjanci zlikwidowali protest w klubie Le Madame
Komornik z policją wkroczyli do stołecznego klubu Le Madame. Protestujący sympatycy klubu przykuli się do krat. Czuję się oszukany - powiedział właściciel klubu Krystian Legierski, dodając, że dwa dni temu miasto zobowiązało się wstrzymać egzekucję komorniczą, a klub zaczął spłacać zadłużenie.
31.03.2006 | aktual.: 31.03.2006 09:42
W Le Madame policjanci przecinali kraty i wyprowadzali broniących się. Le Madame okupowało ok. 45 osób - gości i sympatyków tego miejsca. Policjanci odmówili wstępu na teren klubu pełnomocnikowi Le Madame, który udziela pomocy prawnej - poinformował Krystian Legierski.
Jeden z wyprowadzonych przez ochroniarzy sympatyków klubu, Michał Kudybiński ocenił akcję eksmitowania klubu jako brutalną. Gdy przecinano łańcuchy, którymi się przykułem, zraniono mnie w rękę - powiedział.
Obecny na miejscu p.o. dyrektor Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami urzędu miasta Krzysztof Wojdak odmówił odpowiedzi na pytania. Na chwilę obecną informacje nie są udzielane - powiedział.
Komornik ma prawomocny nakaz eksmisji klubu. Od poniedziałku lokal okupowały osoby, które nie chcą zgodzić się na jego wykonanie. Uważają, że Le Madame jest zbyt ważnym miejscem na kulturalnej mapie Warszawy, by zostało zamknięte.
Wsparcia klubowi udzielił do tej pory m.in. amerykański aktor John Malkovich, który był w czwartek gościem klubu. Takie miejsca kultury są bardzo ważne - powiedział. W obronie lokalu stanęli również m.in. aktorka Ewa Kasprzyk, publicystka Kazimiera Szczuka i redaktor naczelny "Playboya" Marcin Meller. Wsparcia udzielili również politycy, m.in. szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej Wojciech Olejniczak i były marszałek sejmu Marek Borowski, który we wtorek skierował list do warszawskich posłów PO, SLD oraz PiS "z prośbą o zainteresowanie się sytuacją" klubu.
Od wtorku między właścicielem Le Madame i urzędem miasta - właścicielem kamienicy - trwały negocjacje w sprawie eksmisji. Miasto tymczasowo wstrzymało egzekucję. Warunkiem dalszych rozmów o wynajmowaniu kamienicy miało być opłacenie przez Legierskiego zaległego czynszu za dotychczasowe korzystanie z lokalu bez umowy.
Od roku gmina Centrum nie dostawała czynszu za wynajęcie lokalu, dlatego nakazano eksmisję. Legierski twierdzi jednak, że gmina chciała od niego dwa razy wyższy czynsz niż od innych klubów. Według niego lokale w okolicy płacą 15-17 złotych za metr kwadratowy, on miał płacić 30 złotych.
Gmina miała także problemy z określeniem powierzchni, za jaką powinien być opłacony czynsz. Po wcześniejszych negocjacjach ustalono, że Le Madame jest winne 250 tysięcy, a nie jak mówili urzędnicy, prawie 400 tysięcy. Legierski poinformował, że w środę wpłacił do kasy miasta 10 tys. zł. Chciał nadal negocjować wysokość kwoty, bo uważał, że ustalono ją na zbyt wysokim poziomie. Nie rozumiem, czemu policja wyprowadza mnie z mojego klubu. Według umowy z miastem miałem być powiadomiony o kolejnej wizycie komornika - powiedział.
Jest to kolejna próba usunięcia klubu z kamienicy na warszawskim Nowym Mieście. W marcu ubiegłego roku jego sympatycy również bronili klubu przed komornikiem. Le Madame wynajmowała lokal od firmy Eureka, z którą o zwrot kamienicy procesowało się miasto. W 2004 r. Eureka utraciła prawomocnym wyrokiem sądu prawo do budynku. Miasto uznało umowy najmu mieszczących się w kamienicy klubu, galerii i kiosku za bezprawne, lecz nie podpisało nowych.