Policjanci w kolejce do psychiatry
Około 40% policjantów garnizonu łódzkiego leczy się psychiatrycznie - wynika z danych szpitala MSWiA przy ul. Północnej. Do poradni zdrowia psychicznego, w której przyjmuje czterech lekarzy, każdego dnia zgłasza się około 20 funkcjonariuszy.
22.02.2007 | aktual.: 22.02.2007 09:41
Głównie wiąże się to z przeciążeniem pracą i wypaleniem zawodowym - mówi podinsp. Zbigniew Jagiełło, przewodniczący Niezależnego Samorządnego Zawodowego Związku Policjantów w Łodzi.
Wśród nich największą grupę stanowią policjanci pionu kryminalnego i prewencji, a więc ci, którzy mają bezpośredni kontakt z przestępczością. Skarżą się na przeciążenie pracą, złe relacje z przełożonymi, permanentny stres, poczucie niepewności.
Sytuacja stała się alarmująca, zwłaszcza po tym, gdy w grudniu ubiegłego roku w domu swojej matki powiesił się 44-letni aspirant z komisariatu na Bałutach. Mężczyzna w policji pracował 23 lata.
Na polecenie komendanta wojewódzkiego zbadaniem problemu frustracji wśród funkcjonariuszy zajęła się specjalnie powołana w tym celu komisja. W jej skład weszli przedstawiciele jednostek policji garnizonu łódzkiego oraz m.in. pionu prewencji i kryminalnego - mówi mł. insp. Adam Antczak, radca Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Wyniki prac komisji mają być znane za kilka tygodni.
W garnizonie łódzkim sprawami wypalenia zawodowego funkcjonariuszy zajmował się już zespół policyjnych psychologów. Z naszych badań wynika, że na wystąpienie tego typu objawów najbardziej narażeni są dzielnicowi, policjanci ruchu drogowego i dochodzeniowo-śledczy, między 6. a 15. rokiem służby - twierdzi podinsp. Anna Morawiec-Wilska, szefowa psychologów w KWP w Łodzi.
Z raportu psychologów wynika też, że najczęściej zniechęcają się do pracy policjanci w komisariatach. Zwłaszcza ci, którzy prowadzą postępowania przygotowawcze. Niektórzy z trudem sobie radzą. Na przykład w komisariacie przy al. Kościuszki na jednego policjanta dochodzeniowo-śledczego przypada około 90 spraw - wyjaśnia mł. insp. Adam Antczak.
Funkcjonariusze mówią, że w takiej sytuacji trudno jest ustrzec się błędu. Wtedy nie mogą liczyć na wyrozumiałość komendanta. Nawet jedna pomyłka może oznaczać wszczęcie postępowania dyscyplinarnego i pozbawienie premii. (em)