Policjanci spalili kobietę w Indiach. Przyszła na posterunek po męża
40-latka z Indii, która próbowała wydostać swojego męża z aresztu, zginęła z rąk policjantów po tym, jak odmówiła wręczenia łapówki za uwolnienie małżonka. Funkcjonariusze podpalili swoją ofiarę, bo nie chciała im wypłacić 100 tys. rupii (ok. 6 tys. zł).
08.07.2015 | aktual.: 08.07.2015 16:23
Do incydentu doszło w poniedziałek w mieście Barabanki w prowincji Uttar Pradesh w północnych Indiach. Nitu Dwivedi zgłosiła się na komisariat, gdzie policjanci przetrzymywali jej męża, który oczekiwał na przesłuchanie w związku z podejrzeniem podpalenia budynków w pobliskiej wsi.
Funkcjonariusze zażądali łapówki za jego uwolnienie, a gdy kobieta odmówiła, funkcjonariusze ją podpalili. 40-latka zginęła dzień później w wyniku rozległych ran oparzeniowych. Tuż przed śmiercią, w obecności urzędników i dziennikarzy, deklarowała, że zanim została podpalona, policjanci ją poniżali i maltretowali.
Funkcjonariusze jednak zaprzeczają tej wersji. Utrzymują, że owszem poniżyli i przepędzili Dwivedi z komisariatu, ale kobieta wpadła w szał i sama podpaliła się u bram placówki na ich oczach. Dowództwo policji zawiesiło podejrzanych mężczyzn i zapowiedziało wszczęcie śledztwa.
Kolejne podpalenie
Do zdarzenia doszło zaledwie miesiąc po tym, jak policjanci z tej samej prowincji podpalili dziennikarza Jagendrę Singha. Mężczyzna został polany benzyną i podpalony w mieście Shahjahanpur. Na łożu śmierci poparzony dziennikarz wyznał, że stał się celem ataku, bo pisał o nielegalnych działaniach władz prowincji. Również w tym przypadku policja twierdziła, że Singh popełnił samobójstwo w obecności funkcjonariuszy.
W sprawie narastające brutalności policji głos zaczęli zabierać politycy rządzącej Indyjskiej Partii Ludowej. - Podobny incydent miał miejsce Shahjahanpur. Policja, która powinna bronić społeczeństwa, staje się powodem do obaw - mówił Vijay Bahadur Pathak z IPL, odnosząc się do obu incydentów.
Dysfunkcyjna policja
Brutalne interwencje policji, pobicia, tortury, nielegalne aresztowania, a nawet gwałty od lat są problemem w Indiach. Aktywiści Human Rights Watch w jednym ze swoich raportów pisali, że funkcjonariusze doskonale zdają sobie sprawę z tego, że przekraczają granice prawa, ale uciekają się do przemocy, bo sądzą, że to podwyższy ich skuteczność.
Na policyjne nadużycia szczególnie narażone są kobiety, osoby biedne, dalici (pariasi) oraz mniejszości religijne i seksualne. Policja często nie podejmuje się także interwencji w ich obronie, chyba że dysponują pieniędzmi na łapówki.
Z kolei wieloletnim problemem samej policji są poważne braki kadrowe. Funkcjonariusze niższego szczebla niejednokrotnie muszą być "pod telefonem" przez siedem dni w tygodniu 24 godziny na dobę. Niektórzy przepracowują tak duże ilości godzin, że nocują w obrębie posterunków i przez wiele dni nie widują swoich rodzin. Często borykają się także z brakiem pojazdów, telefonów komórkowych, przyrządów do prowadzenia śledztwa, a nawet papieru.