Policjanci mają brać łapówki przy świadkach
Maksymalnie 10 złotych i żadnych cennych
drobiazgów nie powinien mieć przy sobie policjant patrolujący
ulice - takie wytyczne dostała drogówka w Lublinie. Gdy jednak dostanie propozycję łapówki, powinien ją przyjąć w obecności świadka i zgłosić zdarzenie dyżurnemu. Po co? By
podejrzewani o korupcję policjanci łatwiej mogli się bronić -
informuje "Dziennik Wschodni".
23.10.2006 | aktual.: 23.10.2006 01:32
Instrukcja ta nie jest nowa. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji opracowało ją kilka lat temu. Ale Komenda Miejska Policji w Lublinie postanowiła ją "odświeżyć". Policjanci z drogówki musieli ponownie się z nią zapoznać.
Pojawiają się posądzenia o zachowania niezgodne z prawem, więc przypomnieliśmy policjantom, jak się zachowywać, żeby uniknąć kłopotów" - mówi Witold Laskowski z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Instrukcja dokładnie opisuje prawidłowe zachowanie funkcjonariusza w sytuacji, gdy ktoś chce mu wręczyć pieniądze - trzeba je schować w widocznym miejscu, przy świadku i o wszystkim zawiadomić dyżurnego.
Właśnie tak postąpili policjanci, którzy w Lublinie zatrzymali do kontroli forda transita. Kierowca z Ukrainy nie miał zapiętych pasów. Chciał dać policjantom 40 złotych łapówki, by ci nie wypisali mandatu. Mężczyzna ten odpowie za próbę przekupstwa.
Policjanci przyznają, że w razie oskarżenia o korupcję, nie jest im łatwo. Zdarza się, że takie posądzenia rzuca ktoś, kto chce się zemścić za interwencję - mówi jeden z policjantów. Wtedy trzeba udowadniać swoją niewinność. Zaczynają się przesłuchania, dyscyplinarki, zwierzchnicy nie dają nagród - dodaje.
Niektóre oskarżenia okazują się prawdziwe. Gazeta podaje przykład z ubiegłego tygodnia, kiedy to za kratki trafił policjant z lubelskiej drogówki, który za łapówki fałszował dokumentację stłuczek. Pomagał w ten sposób wyłudzać ubezpieczenia OC.
"Dziennik Wschodni" dodaje, że dla policjantów, którzy nie zastosują się do instrukcji, przełożeni nie przewidzieli żadnych kar. (PAP)