Policjanci jeżdżą na "lewych" tablicach?
Czy policjanci z Nowego Tomyśla jeździli niezarejestrowanymi autami na "lewych" tablicach? Komendant Leszek Hus twierdzi, że nie.
"Gazeta Poznańska" ma natomiast zdjęcia tych aut, zrobione na
parkingu Komendy Powiatowej Policji w Nowym Tomyślu i świadków
- policjantów, którzy widzieli kolegów w takich samochodach.
O nowotomyskich policjantach zrobiło się głośno, gdy kilka dni temu do Komendy Głównej Policji w Warszawie wpłynęło doniesienie, w którym policjanci donosili na swoich kolegów, jakoby mieli połamać nogi aresztowanemu mężczyźnie - pisze "GP".
Później do Komendy Głównej Policji trafiły materiały (przesyłka odnalazła się po telefonach "GP" dopiero po 16 dniach od daty wysłania!) mające odsłaniać przestępczo-korupcyjne układy w KPP w Nowym Tomyślu. Przesłano je również do Ministerstwa Sprawiedliwości, Kancelarii Prezydenta oraz do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. "Gazecie Poznańskiej" udało się dotrzeć do niektórych z nich.
Z dokumentów dowiadujemy się, że od 10 do 18 października komendant powiatowy policji w Nowym Tomyślu jeździł do pracy (wraz z żoną) samochodem opel astra o numerze rejestracyjnym PZH 7478. Tyle że - jak sprawdzono - tablice te należały do nissana vanette, który był własnością jednej z firm pogrzebowych w Nowym Tomyślu. Dlaczego auto miało nie swoją rejestrację? Są dwie możliwości: albo było kradzione, albo zostało sprowadzone do Polski i niezarejestrowane.
To jest niemożliwe. Nigdy nie jeździłem takim samochodem - zaprzecza komendant Leszek Hus. Powiedział też, że nie miał żadnych sygnałów na ten temat ani też takich, że inni policjanci korzystali z trefnych samochodów. Ja mam czerwonego opla astrę kombi - zapewnił "GP".
I w tym miejscu mija się z prawdą, ponieważ od kilku tygodni jeździ srebrnym fordem mondeo. Wczoraj dwóch reporterów z redakcji "GP" było tego świadkami. Dodatkowo komendant parkuje forda w tym samym miejscu, w którym stawiał trefnego opla - pod oknami policyjnej dyżurki. Dlaczego kłamie? Tego nie wiemy - zaznacza "GP". Jednak kilku policjantów, którzy przedstawili się "GP" z imienia i nazwiska, po obejrzeniu zdjęć opla rozpoznali, że jeździł nim do pracy komendant. (PAP)