Trwa ładowanie...
d3vq4fb
08-06-2006 04:15

Policja zawiodła policjanta

Zenon Włodarczak ze Śremu pracował w policji
22 lata. Tropił przestępstwa gospodarcze. Zdarzało się, że przez
kilka dni nie wracał z pracy do domu. Nadmierna zawodowa aktywność
miała swoją cenę. W stanie przedzawałowym i z poważnymi problemami
z krążeniem trafił do szpitala. Konieczne było przeszczepienie
tętnicy udowej. Operacja miała przywrócić mu sprawność. Liczył na
szybki powrót do pracy. Niestety, doszło do zakażenia gronkowcem.
Amputowano mu nogę - opisuje "Głos Wielkopolski".

d3vq4fb
d3vq4fb

Pierwszy raz w życiu załamałem się. Po powrocie ze szpitala powyrzucałem wszystkie buty. Myślałem, że nie będę już chodził - mówi ex-policjant. Pozbierał się dzięki wsparciu rodziny. Nadzieję wzbudziły w nim obietnice policyjnych związków zawodowych, że pomogą mu w zakupie protezy. Takiej, dzięki której będzie mógł w miarę normalnie żyć i podjąć pracę.

Najpierw obiecywano mi sfinansowanie całego zakupu protezy. Później poinformowano mnie, że związek sfinansuje przynajmniej połowę jej ceny. Kiedy w grudniu 2003 r. formalnie przeszedłem na wcześniejszą emeryturę powiedziano mi, że nie otrzymam nic - relacjonuje policjant-inwalida.

Szef związku twierdzi dzisiaj, że nic nie wie, by beznogi policjant miał otrzymać pomoc. Chyba coś źle zrozumiał. Taka proteza to dla nas zbyt duży koszt - uważa Andrzej Szary, przewodniczący wielkopolskiego NSZZ Policjantów.

Doskonale pamiętam, że środki na częściową rekompensatę protezy miały być załatwiane z funduszy zarządu wojewódzkiego lub nawet krajowego - Alina Jarosz, b. przewodnicząca związku w Komendzie Miejskiej w Poznaniu potwierdziła gazecie wersję Włodarczaka. O tym, że policjant miał otrzymać pomoc słyszało wielu innych wielkopolskich policjantów. Są zszokowani, dowiadując się od gazety, że Włodarczaka pozostawiono bez pomocy.

d3vq4fb

Pozbawiony nogi mężczyzna ma żal nie tylko do związków, ale też do swojego byłego szefa. W styczniu 2004 r. policjant napisał do komendanta wojewódzkiego dramatyczny list. Przedstawił w nim swoją tragiczną sytuację i prosił o pomoc w zdobyciu protezy. Minęły ponad 2 lata, a ja nie otrzymałem nawet zdawkowej odpowiedzi - mówi pokazując list do nadinsp. Henryka Tusińskiego.

Odpowiedzią komendanta było przyznanie pomocy materialnej ze środków policji, o którą prosił zainteresowany - twierdzi podinsp. Ewa Olkiewicz, rzecznik wielkopolskiej policji.

Emerytowany funkcjonariusz jest oburzony takim tłumaczeniem. To nie komendant przyznał mi pomoc tylko komisja socjalna, do której występowałem niezależnie od prośby do komendanta.

Pomoc z komisji socjalnej (ponad 1000 zł) nie pokryła nawet kosztów leczenia. Na dodatek Włodarczak niedawno dowiedział się od lekarzy, że jeśli nie będzie chodził, grozi mu amputacja drugiej nogi. Krążenie w niej jest tak słabe, że muszę wymuszać je chodząc. Inaczej noga stanie się martwa - wyjaśnia. A proteza, którą sfinansował mu NFZ nie nadaje się do chodzenia, nie ma ruchomych stawów.

d3vq4fb

Proteza, która pozwala na w miarę normalne poruszanie się kosztuje ponad 30 tys. zł. Na 90 proc. tej kwoty musiałby sam znaleźć pieniądze (NFZ refunduje tylko 2,8 tys. zł). To przekracza moje możliwości finansowe. Na całą rodzinę zarabia żona, a mamy czwórkę uczących się dzieci. Żadnych szans na kredyt - mówi zmartwiony pan Zenon.

Mężczyzna desperacko walczy o uratowanie drugiej nogi. Pisze nawet listy z prośbami o pomoc do lokalnych firm - potencjalnych sponsorów. Odpowiedzią jest milczenie. Nie dziwię się. W wielu z nich pracują ludzie, którymi zajmowałem się zawodowo. Zresztą wszyscy spodziewają się, że pomoże mi policja. Tymczasem moja była "firma" potraktowała mnie jak zbędny mebel - nie ukrywa swojego rozżalenia były policjant. (PAP)

d3vq4fb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3vq4fb
Więcej tematów