Policja zatrzymała strażaków podejrzanych o podpalenia
Dwóch strażaków z Ochotniczej Straży
Pożarnej w Kaliszu Pomorskim jest podejrzewanych o dokonanie serii
podpaleń, do których doszło w ostatnim czasie na terenie tego
powiatu.
Obydwu mężczyzn zatrzymała policja - poinformowało w czwartek biuro prasowe Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
We wtorek wieczorem zatrzymano 19-letniego Karola K., a w środę jego kolegę, 20-letniego Łukasza W. Pierwszy z nich przyznał się do wszystkich podpaleń na terenie Kalisza Pomorskiego, które miały miejsce w tym roku, oraz do części podpaleń, do których doszło w ubiegłym roku.
Drugi z mężczyzn, którego wskazał K., w chwili zatrzymania był pijany i dalszy ciąg czynności procesowych z jego udziałem będzie przeprowadzany jeszcze w czwartek. Ich celem ma być m.in. sprawdzenie, jaki był jego udział w całym procederze.
Wiosną tego roku w Kaliszu Pomorskim podpalono altankę działkową i usiłowano podpalić budynek mieszkalny; wcześniej próby podpaleń były w styczniu i kwietniu. Podpalano centrum handlowe i sklep z telefonami komórkowymi, samochód ciężarowy, kosze na śmieci i trawy. Od kwietnia ub roku miejscowa policja i strażacy odnotowali w sumie ok. 50 podpaleń. Na razie nie ma pewności, ze wszystkie podpalenia to dzieło tych samych osób.
Wszystkie podpalenia, do których doszło w 2006 roku, a było ich 28, dotyczyły terenów zielonych. Te podpalenia praktycznie nie spowodowały żadnych strat- podkreśliła rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Drawsku Pomorskim Anna Młynarczyk.
Karol K. został rozpoznany w trakcie okazania jednemu ze świadków podpalenia altany ogrodowej w Kaliszu Pomorskim w maju tego roku. Po przeszukaniu jego mieszkania znaleziono rower, pasujący do tego opisanego przez świadków.
Policja gromadzi na razie materiał dowodowy w tej sprawie. Jeszcze w czwartek wystąpi do sądu w Drawsku Pomorskim z wnioskiem o areszt dla Karola K. Będzie on miał postawiony zarzut zniszczenia mienia, ale tylko w związku z podpaleniem altanki i usiłowaniem podpalenia budynku mieszkalnego - zaznaczyła Młynarczyk. Grozi mu za to kara do 5 lat więzienia.