Policja zatrzymała nielegalnych handlarzy lekami na odchudzanie
Policjanci z Gdańska, Warszawy, Wrocławia, Bydgoszczy, Krakowa i Białegostoku równocześnie wkroczyli do kilkudziesięciu mieszkań w Polsce, zatrzymując 28 osób podejrzewanych o internetową sprzedaż nielegalnych leków na odchudzanie.
02.03.2007 08:34
Zabezpieczono ponad 50 tysięcy tabletek, zawierających m.in. sibutraminę, środek, działający podobnie jak amfetamina, który jest odpowiedzialny za śmierć kilkudziesięciu kobiet w Europie.
- Zatrzymanym zostaną postawione zarzuty z ustawy prawo farmaceutyczne, zagrożone karą do 2 lat pozbawienia wolności, niewykluczone, że zostanie też wzięta pod uwagę ustawa o zapobieganiu narkomanii - mówi kom. Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji. W maju ub. roku jako pierwsi w Polsce napisaliśmy o pacjentkach, które z niepokojącymi objawami trafiły do toksykologów z gdańskiej Akademii Medycznej. Kobiety skarżyły się na halucynację i kłopoty z odstawieniem "chińskich ziół na odchudzanie", w których skład wchodziła sibutramina. Kontaktowały się z nami m.in. osoby, które z objawami psychozy przyjmowane były do szpitali psychiatrycznych!
Sprawdziliśmy oferty w Internecie. Okazało się, że, że umieszczane tam informacje o posiadaniu przez podejrzane preparaty na odchudzanie "Atestu Głównego Inspektora Sanitarnego" oraz "Dopuszczony do obrotu we wszystkich krajach Unii Europejskiej" są nieprawdziwe. Sprawą zajęła się policja.
- W ubiegłym roku Oddział Celny Pocztowy w Gdyni zatrzymał prawie 85 tys. sztuk tabletek, kapsułek, herbaty, w których laboratoryjne ekspertyzy wykazały obecność sibutraminy, substancji farmakologicznej wpływającej na ośrodkowy układ nerwowy - mówi Jolanta Twardowska, rzeczniczka Izby celnej w Gdyni. - W lutym br. zatrzymaliśmy do wyjaśnienia dwie kolejne przesyłki z Chin, zawierające m.in. 780 kapsułek określanych jako "dietetyczne środki spożywcze". Mając na względzie ubiegłoroczne doświadczenie z preparatami, których skład różnił się od deklarowanego, przesłaliśmy próbki do Laboratorium Celnego we Wrocławiu.
Serce biło jak oszalałe
Farmaceutyki zawierające sibutraminę (która działa podobnie jak amfetamina) i dopuszczone do obrotu (np. meridia) mogą być w Polsce stosowane jedynie pod ścisłą kontrolą lekarza. Niemcy, którzy u siebie zakazali sprzedaży chińskich preparatów na odchudzanie wykryli w nielegalnych kapsułkach sibutraminę w ilościach dwukrotnie przekraczających dopuszczalną dawkę dzienną!
- Brałam ten lek przez pięć dni i myślałam, że umrę - wspomina mieszkanka Trójmiasta, która kupiła w Internecie lek na odchudzanie. - Serce waliło mi jak oszalałe, miałam podwyższone ciśnienie, pociłam się. Wydawało mi się, że ktoś do mnie mówi, choć byłam sama w pokoju. Na halucynacje i trudności z odstawieniem leku skarżyło się wiele pacjentek, korzystających z pomocy gdańskich toksykologów.
I ziółko może być trucizną
W Internecie aż roi się od ofert sprzedaży "bezpiecznych środków na odchudzanie" o różnych nazwach, m.in. meizitang, meizitinc, lida. Każdy ze sprzedających twierdzi, iż są to oryginalne, ziołowe i absolutnie bezpieczne dla życia i zdrowia produkty.
- W Polsce pokutuje przekonanie, że leki ziołowe nie szkodzą - mówi dr Weronika Żebrowska, Pomorski Inspektor Farmaceutyczny. - Nic bardziej błędnego, znanych jest wiele roślin działających jak trucizna. Generalnie w naszym kraju nadużywa się leków, a ich sprzedaż bez zezwolenia jest przestępstwem.
Kom. Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji twierdzi, że policja nadal będzie uważnie przyglądać się ogłoszeniom w Internecie. - Kwestią czasu jest zatrzymanie kolejnych dostawców - mówi.
Dorota Abramowicz