Policja zablokowała Marsz Równości w Poznaniu
Wbrew zakazowi władz miasta i województwa w
centrum Poznania odbył się w sobotę Marsz Równości. Przez dwie
godziny kilkaset osób demonstrowało swoje poparcie dla praw
mniejszości. Policja doprowadziła na komisariat ok. 80 osób: 65
uczestników marszu, którym postawiono zarzuty udziału w
nielegalnej demonstracji, oraz kilkunastu jej przeciwników.
19.11.2005 | aktual.: 24.11.2005 13:26
Demonstracja odbyła się, choć wojewoda wielkopolski Andrzej Nowakowski podtrzymał decyzję prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego, który jej zakazał, motywując to względami bezpieczeństwa. Zorganizowały ją ugrupowania feministyczne i lewicowe.
Jeszcze przed godz. 15 w sobotę, na którą wyznaczono rozpoczęcie marszu, kordon policji i policjanci na koniach odgrodzili gromadzących się przeciwników demonstracji od uczestników marszu.
Demonstranci, niosący transparenty z hasłem "Równe szanse dla kobiet i mężczyzn" i tęczowe flagi - międzynarodowy symbol homoseksualizmu - zamierzali przejść ul. Półwiejską w centrum miasta i dalej ulicą Wrocławską aż do Starego Rynku. Ponieważ jednak policja zablokowała ulicę, zaczęli chodzić w koło i skandować: "Wolność, Równość, Demokracja!", "Homofobię da się leczyć!". Potem, trzymając się pod ręce, usiedli na ulicy i chodnikach.
Policja, która kordonem otoczyła zgromadzonych, przez megafony wzywała ich, aby się rozeszli. Następnie funkcjonariusze zaczęli siłą wyprowadzać demonstrantów poza kordon. Demonstranci skandowali: "Pokojowa demonstracja", "Wolność zgromadzeń".
Przeciwnicy demonstracji, zepchnięci przez uzbrojonych w plastikowe tarcze i pałki policjantów kilkadziesiąt metrów od miejsca, gdzie zgromadzili się uczestnicy marszu, krzyczeli: "Nie oddamy wam Poznania", "Pedały, zboczeńcy!", "Pedały do gazu!". Zwolenników marszu obrzucili jajkami, na co demonstranci zareagowali krzycząc: "To są jaja z demokracji".
Wśród przeciwników marszu byli działacze Młodzieży Wszechpolskiej, którzy - według jednego z nich, Artura Kuśmidra - robili zdjęcia uczestnikom demonstracji; zamierzają przekazać je policji jako dokument świadczący o tym, że złamano prawo.
Jak powiedział rzecznik poznańskiej policji nadkom. Andrzej Borowiak, 65 osób, które wzięły udział w marszu, doprowadzono na komisariat na przesłuchanie. Według Borowiaka, postawiono im zarzuty udziału w nielegalnej demonstracji. Prawdopodobnie takie same zarzuty postawione zostaną kilkunastu przeciwnikom marszu.
Wywiązaliśmy się z dwóch postawionych celów: nie dopuścić do nielegalnego marszu i zapewnić bezpieczeństwo osobom postronnym - oświadczył Borowiak.
Wicemarszałek Wielkopolski Przemysława Piasta (LPR), który obserwował Marsz Równości, podziękował prezydentowi Poznania za decyzję o zakazie zgromadzenia.
Według Dariusza Szweda, współprzewodniczącego Zielonych 2004 - jednego z ugrupowań organizujących marsz - prezydent Grobelny skompromitował się zakazując marszu i udowodnił tym, że nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa pokojowej demonstracji.
Prezydent powinien podać się do dymisji. Bezprawnie zakazał demonstracji, pozwolił, żeby kilkudziesięciu bandytów zadecydowało, że demokracja w Poznaniu została zablokowana - powiedział Szwed.
Podstawą dla zakazu i jego podtrzymania była negatywna ocena trasy przemarszu wydana przez policję. Według policji, w tym miejscu nie można skutecznie zapewnić bezpieczeństwa uczestnikom marszu i zarazem zapewnić ochrony mienia i bezpieczeństwa innych osób.
Przeciwko organizacji Marszu protestowali lokalni politycy PiS, LPR i MW. Krytykowali go też członkowie Rady Społecznej przy Arcybiskupie Poznańskim.
Decyzję Grobelnego o zakazie skrytykowali działacze SLD, SdPl, Młodego Centrum, Kampanii przeciw Homofobii.
W sobotę kilka godzin przed rozpoczęciem marszu kilkunastu poznańskich anarchistów pikietowało przed domem prezydenta Grobelnego, protestując w ten sposób przeciwko - jak argumentowali - ograniczaniu przez niego wolności obywatelskich.
W liście do Rzecznika Praw Obywatelskich Kampania Przeciw Homofobii prosi go o zajęcie stanowiska i podjęcie działań ws. zakazu Marszu Równości w Poznaniu. "Władze publiczne zobowiązane są do zapewnienia bezpieczeństwa takim zgromadzeniom, co zostało wielokrotnie potwierdzone przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu" - napisano w liście.
Działacze Unii Lewicy III RP wezwali premiera do wyciągnięcia wobec ministra MSWiA konsekwencji za "jawne złamanie podstawowych praw człowieka w naszym kraju". "Bezprzykładny atak na osoby pragnące zaprotestować przeciwko łamaniu praw człowieka w Polsce, sterowany przez politycznych zwycięzców ostatnich wyborów, jest dla nas dowodem wprowadzania w Polsce terroru politycznego" - napisali działacze Unii Lewicy III RP.
Marsz był jednym z wydarzeń kończących się w niedzielę w Poznaniu Dni Równości i Tolerancji. Podobna próba przemarszu, którego w 2004 roku prezydent Poznania nie zakazał, zakończyła się starciami ulicznymi; maszerujących zablokowali wówczas kibice, członkowie Młodzieży Wszechpolskiej i Stowarzyszenia "Koliber".