Policja zablokowała Marsz Równości w Poznaniu
Wbrew zakazowi władz miasta i województwa w
centrum Poznania odbył się w sobotę Marsz Równości. Przez dwie
godziny kilkaset osób demonstrowało swoje poparcie dla praw
mniejszości. Policja doprowadziła na komisariat ok. 80 osób: 65
uczestników marszu, którym postawiono zarzuty udziału w
nielegalnej demonstracji, oraz kilkunastu jej przeciwników.
Demonstracja odbyła się, choć wojewoda wielkopolski Andrzej Nowakowski podtrzymał decyzję prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego, który jej zakazał, motywując to względami bezpieczeństwa. Zorganizowały ją ugrupowania feministyczne i lewicowe.
Jeszcze przed godz. 15 w sobotę, na którą wyznaczono rozpoczęcie marszu, kordon policji i policjanci na koniach odgrodzili gromadzących się przeciwników demonstracji od uczestników marszu.
Demonstranci, niosący transparenty z hasłem "Równe szanse dla kobiet i mężczyzn" i tęczowe flagi - międzynarodowy symbol homoseksualizmu - zamierzali przejść ul. Półwiejską w centrum miasta i dalej ulicą Wrocławską aż do Starego Rynku. Ponieważ jednak policja zablokowała ulicę, zaczęli chodzić w koło i skandować: "Wolność, Równość, Demokracja!", "Homofobię da się leczyć!". Potem, trzymając się pod ręce, usiedli na ulicy i chodnikach.
Policja, która kordonem otoczyła zgromadzonych, przez megafony wzywała ich, aby się rozeszli. Następnie funkcjonariusze zaczęli siłą wyprowadzać demonstrantów poza kordon. Demonstranci skandowali: "Pokojowa demonstracja", "Wolność zgromadzeń".
Przeciwnicy demonstracji, zepchnięci przez uzbrojonych w plastikowe tarcze i pałki policjantów kilkadziesiąt metrów od miejsca, gdzie zgromadzili się uczestnicy marszu, krzyczeli: "Nie oddamy wam Poznania", "Pedały, zboczeńcy!", "Pedały do gazu!". Zwolenników marszu obrzucili jajkami, na co demonstranci zareagowali krzycząc: "To są jaja z demokracji".
Wśród przeciwników marszu byli działacze Młodzieży Wszechpolskiej, którzy - według jednego z nich, Artura Kuśmidra - robili zdjęcia uczestnikom demonstracji; zamierzają przekazać je policji jako dokument świadczący o tym, że złamano prawo.
Jak powiedział rzecznik poznańskiej policji nadkom. Andrzej Borowiak, 65 osób, które wzięły udział w marszu, doprowadzono na komisariat na przesłuchanie. Według Borowiaka, postawiono im zarzuty udziału w nielegalnej demonstracji. Prawdopodobnie takie same zarzuty postawione zostaną kilkunastu przeciwnikom marszu.
Wywiązaliśmy się z dwóch postawionych celów: nie dopuścić do nielegalnego marszu i zapewnić bezpieczeństwo osobom postronnym - oświadczył Borowiak.
Wicemarszałek Wielkopolski Przemysława Piasta (LPR), który obserwował Marsz Równości, podziękował prezydentowi Poznania za decyzję o zakazie zgromadzenia.
Według Dariusza Szweda, współprzewodniczącego Zielonych 2004 - jednego z ugrupowań organizujących marsz - prezydent Grobelny skompromitował się zakazując marszu i udowodnił tym, że nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa pokojowej demonstracji.
Prezydent powinien podać się do dymisji. Bezprawnie zakazał demonstracji, pozwolił, żeby kilkudziesięciu bandytów zadecydowało, że demokracja w Poznaniu została zablokowana - powiedział Szwed.
Podstawą dla zakazu i jego podtrzymania była negatywna ocena trasy przemarszu wydana przez policję. Według policji, w tym miejscu nie można skutecznie zapewnić bezpieczeństwa uczestnikom marszu i zarazem zapewnić ochrony mienia i bezpieczeństwa innych osób.
Przeciwko organizacji Marszu protestowali lokalni politycy PiS, LPR i MW. Krytykowali go też członkowie Rady Społecznej przy Arcybiskupie Poznańskim.
Decyzję Grobelnego o zakazie skrytykowali działacze SLD, SdPl, Młodego Centrum, Kampanii przeciw Homofobii.
W sobotę kilka godzin przed rozpoczęciem marszu kilkunastu poznańskich anarchistów pikietowało przed domem prezydenta Grobelnego, protestując w ten sposób przeciwko - jak argumentowali - ograniczaniu przez niego wolności obywatelskich.
W liście do Rzecznika Praw Obywatelskich Kampania Przeciw Homofobii prosi go o zajęcie stanowiska i podjęcie działań ws. zakazu Marszu Równości w Poznaniu. "Władze publiczne zobowiązane są do zapewnienia bezpieczeństwa takim zgromadzeniom, co zostało wielokrotnie potwierdzone przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu" - napisano w liście.
Działacze Unii Lewicy III RP wezwali premiera do wyciągnięcia wobec ministra MSWiA konsekwencji za "jawne złamanie podstawowych praw człowieka w naszym kraju". "Bezprzykładny atak na osoby pragnące zaprotestować przeciwko łamaniu praw człowieka w Polsce, sterowany przez politycznych zwycięzców ostatnich wyborów, jest dla nas dowodem wprowadzania w Polsce terroru politycznego" - napisali działacze Unii Lewicy III RP.
Marsz był jednym z wydarzeń kończących się w niedzielę w Poznaniu Dni Równości i Tolerancji. Podobna próba przemarszu, którego w 2004 roku prezydent Poznania nie zakazał, zakończyła się starciami ulicznymi; maszerujących zablokowali wówczas kibice, członkowie Młodzieży Wszechpolskiej i Stowarzyszenia "Koliber".