Policja wtargnęła z granatem; "Ubolewamy, to pomyłka"
Łódzka prokuratura bada sprawę działań policyjnych antyterrorystów, którzy kilka dni temu pomylili numery mieszkań, wtargnęli nie do tego lokalu i użyli przeciw dwóm niewinnym lokatorkom granatu hukowego.
06.03.2010 | aktual.: 06.03.2010 19:16
Według poszkodowanych kobiet funkcjonariusze uszkodzili m.in. drzwi wejściowe do korytarza i mieszkania.
Zawiadomienie w tej sprawie złożyła do Prokuratury Rejonowej Łódź-Polesie jedna z kobiet - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. - Prokuratura bada już tę sprawę - dodał.
W sobotę napisał w niej "Express Ilustrowany". Według gazety w czwartkowy ranek grupa policyjnych antyterrorystów wtargnęła do mieszkania w kamienicy przy ul. Legionów w Łodzi. Policjanci wyważyli drzwi i wrzucili granat ogłuszający przeciwko dwóm bezbronnym kobietom. Okazało się, że policjanci pomylili numery mieszkań - zamiast do lokalu 6c wtargnęli do mieszkania numer 6.
Z relacji kobiet wynika, ze antyterorryści weszli do mieszkania krzycząc, by padły na ziemię. Sprawdzali pomieszczenia, wersalkę i szafy, szukając jakiegoś mężczyzny. Według gazety, zniszczyli wykładzinę w kuchni oraz uszkodzili drzwi do korytarza i mieszkania. Z relacji zszokowanych kobiet wynika, że policjanci nawet ich nie przeprosili, a jeden z nich miał powiedzieć, że zdarzają im się gorsze pomyłki.
Rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska powiedziała, że w działaniach na ul. Legionów nie brali udziału łódzcy policjanci i odesłała do Komendy Stołecznej Policji.
Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski powiedział, że nie może ujawniać szczegółów operacji, którą policja prowadziła w Łodzi. - Akcja antyterrorystów była częścią dużo większej operacji, o której będziemy mogli powiedzieć więcej w ciągu najbliższych dni - wyjaśnił.
- Ubolewamy, że doszło do takiej pomyłki. Jak w każdej tego typu sytuacji poniesiemy koszty naprawy szkód, jakie powstały w wyniku działania policjantów - podkreślił. Dodał, że policja skontaktuje się w tej sprawie z lokatorami mieszkania. - Trzeba ponieść konsekwencje - powiedział.
- Trzeba też pamiętać, że każda tego typu sytuacja jest przedmiotem postępowania wewnątrzpolicyjnego tak, aby ustalić z czyjej winy doszło do takiej pomyłki. Wszystko po to, żeby takich sytuacji uniknąć w przyszłości - dodał.