Policja bada sprawę śmierci osób zaatakowanych przez szerszenie
Policja pod nadzorem prokuratury ustala okoliczności śmierci dwóch osób zaatakowanych przez szerszenie, wieczorem w Letnicy koło Zielonej Góry.
26.08.2007 | aktual.: 26.08.2007 18:36
Trzecia ofiara owadów, kobieta, czuje się dobrze i już opuściła odział ratunkowy. Przebywała tam całą noc, głównie ze względu na to, by strażacy mogli zabezpieczyć jej dom, gdzie doszło do tragedii i uwolnić go od owadów. Kobieta miała na ciele kilka ukąszeń, ale nie jest uczulona na jad, wobec czego nic poważnego jej się nie stało.
W sobotnim ataku szerszeni niegroźnie ukąszeni zostali także dwaj krewni ofiar oraz lekarze pogotowia, których wezwano na miejsce tragedii. Nie wymagali jednak hospitalizacji.
Mieszkańcy Letnicy są wstrząśnięci wypadkiem. Sołtys wsi uważa, że gdyby pomoc przyszła szybciej, szansa na uratowanie byłaby znacznie większa. Niestety, rodzina mieszkająca w leśniczówce oddalonej o 2 kilometry od Letnicy, nie dysponowała telefonem. Ponadto, według sąsiadów, mieszkańcy leśniczówki wiedzieli, że mają na posesji gniazdo szerszeni, lecz nie poprosili nikogo o pomoc w jego usunięciu.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że atak szerszeni mógł być sprowokowany działaniem człowieka. Według świadków, groźne owady zaatakowały Lubuszan, ponieważ zostało naruszone ich gniazdo.
Wieczorem, 28-letni mężczyzna wyszedł przed leśniczówkę, gdzie w pobliżu znajdowało się gniazdo. Gdy domownicy usłyszeli krzyki, na ratunek ruszyli ojczym i matka. Chcąc odpędzić owady, starszy mężczyzna uderzył kołkiem w gniazdo. To jeszcze bardziej rozjuszyło owady i cały rój ruszył na mieszkańców leśniczówki. Stężenie jadu okazało się zbyt duże, dwóch mężczyzn zmarło.
Maksymilian Koperski z lubuskiej straży pożarnej, który uczestniczył w akcji, powiedział, że szerszenie były bardzo agresywne, jeszcze kilkanaście godzin po tragedii, gdy strażacy przyjechali rano usuwać owady i ich gniazdo.
Grzegorz Gabryś, biolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego uważa, że taka reakcja owadów była uzasadniona. Podkreślił, że żadne zwierzę nie atakuje bez powodu, musiały zostać sprowokowane. Biolog wyjaśnił, że owady zaczynają się denerwować, gdy ktoś zbliży się do ich gniazda na około 3 metry, a jeśli dojdzie do ingerencji w samo gniazdo, przystępują do ataku, broniąc domu.
Szerszenie są owadami z rodziny osowatych i występują na całym świecie. Ich jad - podobnie jak jad osy - jest szczególnie niebezpieczny dla osób uczulonych na zawarte w nim toksyny. Dorosłe szerszenie osiągają do 3 centymetrów długości.