Polecą głowy w poznańskiej policji
"Gazeta Wyborcza" informuje, ze szef
poznańskiej policji zatuszował śledztwo przeciwko swojej
sekretarce, która dała cynk przestępcy o toczącym się przeciw
niemu śledztwie. Komenda Główna zapowiada: - Zrobimy w Poznaniu
wielką kontrolę! Polecą głowy!
21.03.2006 | aktual.: 21.03.2006 06:57
Ewa G. - sekretarka komendanta miejskiego policji w Poznaniu - zamiast siedzieć na ławie oskarżonych, pracuje spokojnie w policji. Chroni ją szef - komendant Zdzisław Stachowiak. I to mimo że kobieta dała cynk przestępcy o grożącym mu zatrzymaniu - zaznacza "GW".
Sprawa ta od półtora roku znana jest wielu policjantom komendy miejskiej w Poznaniu. Dopiero śledztwo "Gazety" ukazuje, że zmowa milczenia miała chronić komendanta Stachowiaka przed kompromitacją. Dziennikarzowi "GW" udało się dotrzeć do czterech policjantów, którzy zrelacjonowali, jak w komendzie mataczono sprawę Ewy G.
Półtora roku temu do poznańskiej policji dotarły informacje, że dyrygent miejscowego chóru policyjnego molestował 14-latkę. Dziewczynka potwierdziła. Prokuratura kazała zatrzymać mężczyznę i postawiła mu zarzuty pedofilii, rozpijania nieletniej i pokazywania jej pornografii. Za kilka tygodni dyrygent ma dostać wyrok - prokuratura żąda co najmniej sześciu lat więzienia.
Ale razem z nim na ławie mogła siedzieć sekretarka komendanta policji! Dlaczego? Bo po zatrzymaniu podejrzanego o pedofilię w jego telefonie policjanci znaleźli takiego SMS-a: "uważaj, policja coś na ciebie szykuje, pogadamy później". Nadawcą SMS-a była właśnie sekretarka komendanta.
Zbigniew Matwiej z Komendy Głównej Policji oswiadczył: - Natychmiast podjęliśmy decyzję o kontroli w poznańskiej komendzie. Jeśli te informacje się potwierdzą, wyciągniemy bardzo surowe konsekwencje wobec wszystkich policjantów zamieszanych w tę sprawę. (PAP)