PolskaPolak stracił żonę w zamachu, teraz walczy o odszkodowanie

Polak stracił żonę w zamachu, teraz walczy o odszkodowanie

Arkadiusz Brandt z Wągrowca w ubiegłorocznym zamachu terrorystycznym w Londynie stracił żonę Annę. Teraz walczy z rządem brytyjskim o odszkodowanie za jej śmierć. Wtórują mu dziesiątki rodzin z Wysp Brytyjskich, dla których 11 tysięcy funtów za śmierć bliskiego, to stanowczo za mało - pisze "Gazeta Poznańska".

Polak stracił żonę w zamachu, teraz walczy o odszkodowanie

23.08.2006 | aktual.: 23.08.2006 09:50

Jako przykład wskazują USA, gdzie rodzinom ofiar zamachu na WTC wypłacono po 2 miliony dolarów. W zamachach w londyńskim metrze zginęły 52 osoby, w tym trzy Polki. Rannych zostało ponad 700 osób. Wśród Polek, które zginęły 7 lipca 2005 roku, była mieszkanka Wągrowca - Anna Brandt. Do dziś nie mogę otrząsnąć się po jej śmierci. W jednej chwili straciłem żonę, a nasze dzieci matkę- mówi Arkadiusz Brandt, mąż pani Anny.

Tuż po zamachu brytyjski rząd stworzył specjalny fundusz na rzecz odszkodowań dla rodzin ofiar. Wiem, że niektóre angielskie rodziny otrzymały po 270 tysięcy funtów, natomiast nam chcą dać 11 tysięcy. Większe odszkodowanie otrzymali rolnicy z Wielkiej Brytanii, których krowy zachorowały na BSE- mówi pan Arkadiusz.

"W powszechnej opinii brytyjskiego społeczeństwa odszkodowania są śmiesznie niskie, zwłaszcza w porównaniu do 2 milionów dolarów, jakie otrzymywali od rządu Stanów Zjednoczonych bliscy ofiar zamachów z 11 września 2001 roku w Nowym Jorku" - pisze w korespondencji dla Gazety Poznańskiej Jaromir Rutkowski z londyńskiego Polish Express.

Stowarzyszenie na rzecz ofiar przestępstw (Victims of Crime Trust) twierdzi, że odszkodowania dla ofiar zamachów i ich bliskich powinny być sto razy wyższe. Ta tragedia dotyka nie tylko jej bezpośrednie ofiary, ale także ich rodziny i całe społeczności- powiedział BBC rzecznik stowarzyszenia Clive Elliot. - Rząd powinien stanowczo podnieść wysokość rekompensat- dodał.

Jak mówi wągrowczanin, po zdarzeniach z 7 lipca, pomoc rodzinom ofiar oferowało wielu, jednak szybko o nich zapomniano. Z polskich władz kondolencje przysłał tylko burmistrz Wągrowca i wojewoda. Listy kondolencyjne z Londynu dostałem dopiero w marcu tego roku. W dodatku były po angielsku, a ja nie znam tego języka- mówi mężczyzna.

Brandt się jednak nie poddaje. Nie jestem pazerny na pieniądze- zapewnia - chcę jednak, by ofiary zamachów terrorystycznych i ich rodziny traktować podobnie. Konsul Polski w Londynie odezwał się do mnie dopiero, gdy napisałem do niego e-maila. Początkowo sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział o odszkodowaniach. Nie umiał wytłumaczyć, czy te wspomniane 11 tysięcy funtów to jakaś pomoc doraźna. Liczyłem, że może zaproponuje nam jakąś pomoc ze strony adwokata. Przecież w zamachu oprócz mojej żony zginęły jeszcze dwie inne Polki- dodaje.

A. Brandt chce walczyć o finansową równość przed sądem. Sprawa jest o tyle trudna- mówi adwokat Grzegorz Tomaszewski - że odszkodowanie powinna wypłacić osoba, która wyrządziła szkodę - w tym przypadku terroryści, którzy zginęli. Jeśli pan Brandt chciałby wyższego odszkodowania niż jest mu oferowane, musiałby udowodnić przed sądem w Wielkiej Brytanii winę tamtejszego rządu, ewentualnie kolei podziemnej, polegającą na konkretnych zaniedbaniach.

Przedstawiciele władz brytyjskich mówią jednak, że pieniędzy przekazywanych rodzinom ofiar nie można traktować jako odszkodowania. Nie są one i nie mogą być traktowane jak cokolwiek więcej, niż tylko wyraz publicznego współczucia i zrozumienia dla rozpaczy bliskich ofiar- wyjaśnił w wypowiedzi dla BBC Howard Webber z Criminal Injuries Compensation Authority. W sprawie ofiar zamachów kierujemy się tymi samymi zasadami, co w przypadku ofiar zwykłych przestępstw- dodał.

W sprawie odszkodowań rozczarowani są nie tylko Polacy. Stan ten pogłębia fakt, iż spodziewane są dalsze poważne opóźnienia w wypłacaniu odszkodowań, gdyż rząd zdecydował właśnie o zamknięciu londyńskiego oddziału Criminal Injuries Compensation Authority, pozostawiając jedynie jego główną placówkę w Glasgow. Ta decyzja ma na celu oszczędności budżetowe, ale jest zdecydowanie wbrew interesowi ofiar- skomentował Mark Serwotka, sekretarz generalny Związku Zawodowego Służb Publicznych i Komercyjnych w Londynie. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
terroryzmangliazamachy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)