Polak podejrzany o brutalne morderstwo uciekł z Belgii?
Dwaj Polacy są podejrzani o zabójstwo belgijskiego nastolatka na dworcu centralnym w Brukseli - podała belgijska prokuratura. Jeden jest w rękach policji, drugi prawdopodobnie zbiegł do Polski. 17-letni Joe Van Holsbeeck zginął od ciosów nożem 12 kwietnia. Napastnicy ukradli mu przenośny odtwarzacz plików MP3.
Zamordowanie chłopaka, którego pamięć uczciło w minioną niedzielę w pokojowym marszu w Brukseli 80 tys. osób, wstrząsnęło Belgią.
Jeden z podejrzanych został aresztowany w poniedziałek w domu, w obecności rodziców. Aresztowanie przebiegło spokojnie - powiedział rzecznik prokuratury Jos Colpin. Dodał, że zarówno rodzice, jak i zatrzymany 16-latek, przebywają w Belgii nielegalnie, ale chłopak był zapisany do jednej z brukselskich szkół. Był wcześniej notowany przez belgijską policję za drobne przewinienia.
Od poniedziałku Polak jest przesłuchiwany. Potem trafi do zamkniętego ośrodka dla nieletnich. Policja twierdzi, że przyznał się do winy i "współpracuje w śledztwie". Brał udział w zabójstwie, ale nie jest tym, który ugodził ofiarę nożem. Zeznał, że bezpośredni sprawca zabójstwa zbiegł do Polski.
Sprawców zidentyfikowano dzięki nagraniom wideo z kamer umieszczonych na dworcu i w brukselskim metrze, które w poniedziałek pokazano dyrektorom brukselskich szkół.
Ten chłopak nigdy nie sprawiał żadnych problemów, był dobrym uczniem - powiedział o zatrzymanym Polaku dyrektor brukselskiej szkoły, do której uczęszczał, Alain Faure, cytowany przez AFP.
Jeszcze we wtorek belgijska policja skontaktowała się z Polską, by poprosić o pomoc w ujęciu drugiego Polaka. Uruchomione zostaną także mechanizmy współpracy Interpolu i Europolu.
Tożsamość obu podejrzanych nie zostanie podana do wiadomości, bowiem - jak wyjaśnił Jos Colpin - belgijska ustawa z 2005 roku zabrania ujawniania jakichkolwiek danych pozwalających na identyfikację nieletnich objętych postępowaniem karnym. Zabronione jest zwłaszcza publikowanie nazwisk i wizerunków. Za łamanie przepisów, obowiązujących także media, grożą surowe kary.
Colpin dodał, że policja ma pełne dane zatrzymanego 16-latka, ale o drugim podejrzanym powiedział, że belgijskie władze dysponują "elementami pozwalającymi na ustalenie tożsamości". Wiadomo, że nie był krewnym zatrzymanego; nie wiadomo, czy jest pełnoletni.
Nie będzie mógł podlegać ewentualnej ekstradycji z Polski do Belgii, jeśli ma mniej niż 16 lat.
Do godzin popołudniowych we wtorek polski konsulat w Brukseli nie został poinformowany przez belgijskie władze o ujęciu dzień wcześniej 16-letniego Polaka podejrzanego o udział w zabójstwie. Nie mamy oficjalnej informacji, opieramy się na doniesieniach prasowych - powiedziała konsul Anna Kaczyńska.
Zbrodnia wywołała w Belgii ogromne poruszenie. Początkowo przypisywano ją imigrantom z Afryki.
Przedstawiciele społeczności muzułmańskiej w Belgii wyrazili we wtorek żal, że media zbyt szybko przypisały zbrodnię przybyszom z Afryki Północnej, co ich zdaniem mogło doprowadzić do fali ksenofobicznych wystąpień.
Nic takiego jednak nie nastąpiło. Antyimigranckich haseł nie było podczas niedzielnego marszu przeciwko przemocy. Także partie polityczne, na prośbę rodziny zabitego nastolatka, powstrzymały się od prób zbijania kapitału politycznego na tragedii. Rozgorzała jednak dyskusja o bezpieczeństwie na ulicach belgijskich miast i walce z przestępczością wśród młodzieży. W toku prac legislacyjnych jest reforma przepisów w tym zakresie, a na środę rząd zapowiedział poświęcone poprawie bezpieczeństwa nadzwyczajne ponadpartyjne konsultacje.
Sprawa zabójstwa od blisko dwóch tygodni nie schodzi z pierwszych stron belgijskich gazet. Na miejscu tragedii na zatłoczonym brukselskim dworcu centralnym do dziś leżą kwiaty.
Przed rozszerzeniem Unii Europejskiej w społeczeństwach zachodnich było wiele obaw, które się oczywiście nie sprawdziły. Niestety obawiam się, że za sprawą tego smutnego wydarzenia klimat dla większej otwartości starych państw członkowskich wobec nowych będzie trudniejszy - powiedział polski wysoki urzędnik Komisji Europejskiej, Mikołaj Dowgielewicz, od kilku lat mieszkający w Brukseli.
Polskie MSZ odmówiło komentowania sprawy.
To jest sprawa policyjno-prokuratorsko-kryminalna - powiedział rzecznik MSZ Paweł Dobrowolski, zapewniając, że resort będzie współpracował w tej sprawie ze stroną belgijską.