Trwa ładowanie...
12-05-2010 10:37

Polak chce podbić Oslo i wygrać Eurowizję

Marcin Mroziński, który już za kilkanaście dni będzie reprezentował Polskę na Konkursie Piosenki Eurowizji w Oslo, wierzy, że zajmie miejsce w czołówce.

Polak chce podbić Oslo i wygrać EurowizjęŹródło: Robert Baka
d64ghp3
d64ghp3

W Norwegii Konkurs Piosenki Eurowizji jest corocznie jednym z ważniejszych i szeroko komentowanym wydarzeniem kulturalnym. Poszczególne szczeble krajowych eliminacji transmituje telewizja publiczna, w tamtym roku zwycięzcy na wizji gratulował premier. Nie masz wrażenia, że wiele krajów się przy tym konkursie świetnie bawi, podczas gdy w Polsce hasło "Eurowizja" budzi wzruszenie ramion?

Marcin Mroziński chce podbić Oslo "Legendą" - zobacz film.

- Od lat jestem fanem tego konkursu, tym bardziej wygrana w polskich eliminacjach była dla mnie powodem do radości. Obserwuję finały od dawna i właśnie takie mam wrażenie - Europa podchodzi do tego konkursu z dużą sympatią, co widać między innymi w Skandynawii. Myślę, że i Polacy polubiliby ten konkurs bardziej, gdyby nie fakt, że już od tak dawna nie udało się nam odnieść w nim sukcesu. Kolejne porażki zniechęcają. Zapominamy, że chodzi o dobra zabawę i trochę uśmiechu. Nastawienie Polaków do konkursu można jednak zmienić. Wystarczy "tylko" zająć miejsce w czołówce.

Jak oceniasz swoje szanse w Oslo?

- Im częściej słyszę to pytanie, tym silniejsze mam przekonanie, że to nie ja powinienem na nie odpowiadać. Moje zadanie to dać z siebie wszystko. Nie do mnie należy ocena, tylko do Państwa, do telewidzów. Odpowiem ci tak - gdybym zakładał, że nie mam szans, to bym się do konkursu nie zgłaszał. Wierzę, że jesteśmy w stanie wygrać, mamy szansę zdobyć sympatię widzów.

Opowiedz o swojej drodze do „Eurowizji”.

- Już rok temu poczułem, że jestem gotowy spróbować, mam coś, czym mogę się podzielić z widzami. Zgłosiłem się do młodego, bardzo zdolnego kompozytora, Marcina Nierubca i razem przygotowaliśmy piosenkę. Niestety, podczas tego pierwszego podejścia zostałem zdyskwalifikowany za brak jednego dokumentu, zapisu nutowego utworu. Po roku spróbowałem ponownie. Tym razem przygotowaliśmy z Marcinem piosenkę, której koncepcja od dawna chodziła mi po głowie. Chciałem połączyć muzykę nowoczesną z polskim folklorem.

d64ghp3

Jak wyglądały prace nad "Legendą"?

- Praca z Marcinem jest bardzo spontaniczna i daje mnóstwo frajdy. Siadamy razem przy pianinie, on coś proponuje, ja dokładam swoje. Nie szukamy żadnych wzorców, nie kopiujemy, tylko podążamy za tym, co nam w duszy gra. Wcześniej przez rok pracowałem z Zespołem Pieśni i Tańca "Mazowsze" i marzyłem sobie, że pewnego dnia uda pokazać młodszemu pokoleniu, że taki zespół istnieje, ma nastolatkom coś do zaproponowania. Dla pokolenia naszych rodziców jest oczywistym, iż "Mazowsze" to najbardziej znany za granicą polski zespół folklorystyczny, ale młode pokolenie rzadko ma okazję poznać ich muzykę. Poprosiłem koleżanki z "Mazowsza" o udział w projekcie i tak to się zaczęło. Razem zaśpiewamy w Oslo.

Do polskich eliminacji konkursu dostałeś się dzięki poparciu fanów. Czemu trzeba było dopiero dzikiej karty, byś mógł "Legendę" zaprezentować szerszej publiczności?

- Nie wiem. Telewizja Polska wytypowała czterech finalistów, reszta mogła walczyć o dzikie karty dające prawo udziału w eliminacjach. Mnie tę kartę przyznano najpóźniej. Wydaje mi się, że duże znaczenie miały e-maile, którymi fani zasypywali skrzynki pocztowe telewizji, prosząc, by dano szansę mojej piosence. Eliminacje udało się wygrać i tak oto mam swoją szansę w Oslo. Bardzo się z tego cieszę.

Jak długo zabawisz w stolicy Norwegii?

- Mam nadzieję, że jak najdłużej, bo wszystko zależy od tego, czy dostanę się do finału. Nie zakładam, że mógłbym wrócić wcześniej, zatem pobyt w Oslo planuję na dwa tygodnie, od 16 do 30 maja. Pierwszy półfinał odbędzie się 25 maja, z siedemnastu występujących w nim kraju przejdzie dalej dziesięć. Wiem, że planujesz spotkanie z Polakami mieszkającymi w Norwegii.

- Tak, bardzo bym chciał, żeby ten pomysł wypalił. Mnie to bardzo ciekawi, jak radzą sobie Polacy za granicą, szczególnie ostatnio ten temat ciągle przewijał się w mojej głowie i powracał w rozmowach z przyjaciółmi. Obserwując doniesienia prasowe o Polakach mieszkających za granicą, którzy spontanicznie organizowali spotkania, by oddać hołd ofiarom katastrofy w Smoleńsku, zdałem sobie sprawę, że to jeden z elementów, który nas, Polaków, od innych nacji odróżnia. W momentach specjalnych chcemy się gromadzić, jakbyśmy słyszeli zew niemożliwy do wyłowienia z szumu dla innych. W Norwegii marzą mi się takie ludzkie rozmowy z Polakami, chciałbym spotkać kogoś, kto zwyczajnie, przy kuflu piwa albo filiżance herbaty opowie mi, jak mu się żyje.

d64ghp3

Co stoi na przeszkodzie?

- Mam nadzieję, że nic. Wszystko jest jednak w fazie dość gorączkowej organizacji. Widzisz, to nie tak, że ja "zjeżdżam do Oslo" z wozami transmisyjnymi telewizji i rozpisanym planem zadań. To wszystko wygląda zupełnie inaczej. W promocję piosenki "Legenda" zaangażowała się spontanicznie i na zasadzie wolontariatu grupa przyjaciół, bez których nie dałbym sobie rady. Właśnie teraz próbujemy nawiązać kontakty z przedstawicielami Polonii w Oslo, załatwiamy noclegi dla ekipy, korzystamy z dobrej woli ludzi, którzy mają ochotę dołożyć swoją cegiełkę do polskiego występu na "Eurowizji". Sponsorów nie ma, mimo iż poszukuję ich od 1,5 miesiąca. Telewizja Polska nie ma pieniędzy. Jeśli jest jeszcze ktoś, do kogo nie udało nam się dotrzeć, a kto mógłby nam pomóc podczas pobytu w Oslo, jestem bardzo otwarty na współpracę. Nie chcę też, żeby wyszło tak, że się tylko skarżę.

Ale chcesz powiedzieć, że tu liczą się tylko pieniądze?

- Nie, oczywiście, że nie. Podstawą jest dobra piosenka. I choć to podstawa solidna, to w dalszym ciągu niezapewniająca zwycięstwa. Czasy, kiedy wystarczyło wyjść na scenę i ładnie zaśpiewać, minęły na dobre. Tu liczy się show. Oprawa. Kostiumy, fajerwerki, światła, wizualizacje, a to… kosztuje. Co z tego, że wiem doskonale, jak powinien wyglądać nasz występ. Co z tego, że są ludzie, którzy mogliby zapewnić nam 100% światowego poziomu. Co z tego, skoro nie ma na to pieniędzy. Dziś ważą się losy mojego singla promocyjnego. Gotowy jest już teledysk, nowa wersja "Legendy", remix. Ale trzeba to wytłoczyć, oprawić. W samego tylko singla zainwestowałem już 20 tysięcy i nie muszę mówić jak bardzo się zapożyczyłem. Zastanawiamy się wciąż, dlaczego tak słabo wypadamy na Eurowizji. To proste, kolejni reprezentanci są po prostu niedoinwestowani, mogą tylko pomarzyć o europejskiej promocji, porządnej trasie albo profesjonalnym video. Kiedy my walczymy o każdą złotówkę, większość naszych konkurentów wchodzi na gotowe.
Dziennie otrzymuję ponad 30-40 maili z prośbą o przesłanie materiałów prasowych, odpowiadam, że są w druku… prawda jest taka, że zostaną wydrukowane tylko, jeśli znajdę gdzieś kolejne 15 tysięcy.

W rankingu norweskiego dziennika "VG" twój utwór "Legenda" został wysoko oceniony, co dobrze rokuje. Zdajesz się osobą bardzo intuicyjną. Masz przeczucie, jak będzie w Oslo?

- Mam przeczucia, mam marzenia. I zdrowy rozsądek, który mówi: wszystko zależy od Państwa, telewidzów. O tym, czy polska piosenka uplasuje się wysoko, zadecydują między innymi głosy Polonii, w tym czytelników serwisu Wirtualnej Polski. Jeśli "Legenda" się Państwu podoba, a mam nadzieję, że tak, będzie mi bardzo miło otrzymać wasze sms-owe głosy. Razem możemy zrobić tę Eurowizję LEGENDArną dla Polski!!!

Rozmawiała Sylwia Skorstad

d64ghp3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d64ghp3
Więcej tematów