"Polacy zostali oszukani"
- W piątek Polacy stracili szansę, by normalnie żyć i pracować. W piątek Polacy zostali oszukani. Koszty kryzysu zostały przeniesione na zwykłych obywateli - powiedział rzecznik PiS Adam Hofman w programie "Tomasz Lis na żywo". W ten sposób odniósł się do przyjętej przez sejm reformy, zakładającej wydłużenie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 lat.
14.05.2012 | aktual.: 15.05.2012 08:24
- Ustawa jest potrzebna, Polacy żyją dłużej i muszą dłużej pracować. Nie ma innego wyjścia. Uchwaliliśmy bardzo potrzebną reformę dla Polski w imię odpowiedzialności - powiedział Stefan Niesiołowski (PO). Zdaniem posła, gdyby nie reforma emerytalna, "za chwilę zderzylibyśmy się z rzeczywistością jak Grecja". - Realia ekonomiczne są nieubłagane. Polska uniknęła losu Grecji, żadne burdy niczego nie rozwiążą. Prezydent podpisze tę ustawę dla dobra Polski - ocenił.
Reformy bronił także Andrzej Rozenek (Ruch Palikota). Jak stwierdził, jego partia, opowiadając się za ustawą, dowiodła, że jest "odpowiedzialną opozycją", która widziała, że "system emerytalny trzeszczy". - Rząd wymyślił takie lekarstwo. Lepsze takie niż żadne - podsumował.
Z kolei Adam Hofman (PiS) nie szczędził słów krytyki. - W piątek Polacy stracili szansę, by normalnie żyć i pracować. W piątek Polacy zostali oszukani. Koszty kryzysu zostały przeniesione na zwykłych obywateli - powiedział.
"Nie dotknąłem tej pani"
Politycy odnieśli się także do piątkowego incydentu z udziałem Stefana Niesiołowskiego i dziennikarki Ewy Stankiewicz. - Nie dotknąłem tej pani - bronił się Niesiołowski. - Czy ja mam odpowiadać na jej prowokację - pytał.
W obronie posła PO stanął Andrzej Rozenek. - Przez dłuższy czas za Stefanem Niesiołowskim chodziły dwie kamery. Od czasów jak jestem posłem nie spotkałem się z czymś takim, żeby dziennikarze tak blisko podchodzili - powiedział poseł Ruchu Palikota. Jak ocenił, "ewidentne chodziło o to, aby sprowokować pana marszałka".
Odmiennego zdania byli Adam Hofman i Jacek Kurski. - Wcześniej metodą rządzenia PO było ustalanie ataków na Lecha Kaczyńskiego, a teraz Niesiołowski zaatakował dziennikarkę - mówił rzecznik PiS. - Wcześniej tolerowany był Palikot, teraz jest tolerowany Stefan Niesiołowski - dodał.
- W tej sprawie nie miał pan racji. Pełna wina jest po pańskiej stronie - skrytykował zachowanie Niesiołowskiego Jacek Kurski. - Ewa Stankiewicz wykonywała swoje obowiązki. Pan dokonał czynnej napaści, lżył pan i obrażał niewinną kobietę. Powinien pan za to przeprosić - zasugerował.
Piątkowy incydent przed sejmem
Do incydentu doszło po gorących piątkowych głosowaniach w sejmie nad ustawą emerytalną. Protestujący przed budynkiem związkowcy Solidarności zablokowali wyjścia, uniemożliwiając posłom opuszczenie sejmu.
Stefan Niesiołowski był jednym z tych, którym związkowcy nie pozwolili opuścić terenu sejmu. Ewa Stankiewicz, dokumentalistka kojarzona ze środowiskiem "Gazety Polskiej", próbowała zapytać go, dlaczego nie udało mu się wyjść. Wzburzony poseł nie miał jednak ochoty odpowiadać na pytania i zaatakował ją.
- To jest pani od tego filmu "Solidarni", tego PiS-owskiego paskudztwa, tak? Niech pani idzie do Pospieszalskiego - mówił. - Nie jestem od Pospieszalskiego, mam osobne imię i nazwisko. I nie PiS-owskiego paskudztwa, tylko dokumentu - odpowiedziała Stankiewicz. - Nie chcę z panią rozmawiać, niech pani idzie do PiS-u! Won stąd! - krzyczał Niesiołowski, grożąc rozbiciem kamery, jeśli dziennikarka będzie filmować bez jego zgody.
Sprawa w prokuraturze
Do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęło doniesienie posła PiS Marcina Mastalerka o możliwości popełnienia przestępstwa przez Stefana Niesiołowskiego wobec dziennikarki Ewy Stankiewicz. PiS zarzuca Niesiołowskiemu dopuszczenie się groźby karalnej, zniszczenie kamery, naruszenie nietykalności cielesnej dziennikarki oraz uniemożliwienie jej wykonywania czynności zawodowych.
Niesiołowski zadeklarował, że zrzeknie się immunitetu, jeśli do prokuratury trafi doniesienie ws. rzekomego zaatakowania przez niego dziennikarki. Zapewnił, że nie dotknął Stankiewicz, a jedynie odsunął od swojej twarzy jej kamerę.