Polacy zalewają urzędy donosami
Miliony anonimów zalewają urzędy. Donoszą
wszyscy: ojcowie na dzieci, narzeczone na byłych chłopaków.
Najwięcej pism od "życzliwych" odbierają skarbówki - kilkaset
tysięcy w roku - wylicza "Metro".
24.04.2007 | aktual.: 24.04.2007 00:45
"Uprzejmie donoszę, że Jacek K. i Krzysztof G. unikają służby w polskiej armii. Obecnie przebywają w Londynie. Przylatują do Polski 20 marca, będą na lotnisku Okęcie ok. godz. 11. Zróbcie coś z tym" - taki e-mail trafił na skrzynkę Ministerstwa Obrony Narodowej.
Podobnych donosów mieliśmy w tym roku już kilkadziesiąt. Najczęściej na unikających służby donoszą rezerwiści, którzy sami odsłużyli wojsko- mówi jeden z dowódców w departamencie informacji MON. Wszystkie sygnały sprawdzamy - dodaje.
"Metro" podaje, że prawdziwe oblężenie przeżywają jednak urzędy skarbowe. Najczęściej przychodzą listy od sąsiadów, którzy informują, że fryzjerka na lewo strzyże w domu, a ci spod piątki to na czarno pracują w Szkocji i właśnie wrócili. Donosy przysyłają także zawiedzeni kochankowie, najbliższa rodzina czy podwładni z pracy- wymienia Iwona Sadrzak, kierownik referatu w dziale kontroli podatkowej Urzędu Skarbowego Warszawa-Mokotów.
Byli pracownicy czasem dokładnie opisują przekręty szefów. "Zgłaszam, że właściciel sklepu monopolowego nielegalnie prowadzi sprzedaż alkoholu. Połowę towaru nabija na kasę, resztę zapisuje sobie w brązowym zeszycie, który trzyma na zapleczu w biurku" - napisała była pracownica. W sumie skarbówki odbierają kilkaset tysięcy anonimów rocznie. W ubiegłym roku tylko w Olsztynie wpłynęło 800 takich pism. Przeprowadzono prawie 300 kontroli, w kilkudziesięciu przypadkach informacje się potwierdziły- mówi Krystyna Arciszewska, rzecznik prasowy Izby Skarbowej w Olsztynie.
Aby zachęcić urzędników do szybszej reakcji, Polacy udoskonalają swoje donosy - pisze "Metro". Coraz częściej to nowoczesne informacje poparte także dowodami. Dołączają zdjęcia, filmy wideo czy nagrania rozmów telefonicznych, z których wynika, że ktoś pracuje, choć jest na zwolnieniu lekarskim- opowiada Dariusz Kowalczyk, rzecznik prasowy z nowosądeckiego oddziału ZUS. Mając takie dowody, nie pozostaje nam nic innego, jak domagać się zwrotu zasiłków chorobowych- dodaje.
Czasem o takie informacje proszą same instytucje - jak policja z Gniezna, która z miejscowym proboszczem przekonywała ludzi, że informacje o przestępstwach nie są czymś złym. W ciągu pierwszych 24 godzin zatrzymaliśmy kilkanaście osób po takich zgłoszeniach- mówi gazecie sierżant Anna Osińska z KPP W Gnieźnie. (PAP)