Polacy z odzysku
Co roku około 1200 osób stara się w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim o
poświadczenie polskiego obywatelstwa. Trzy czwarte z nich to ludzie,
którzy wyjechali do RFN w czasach PRL.
25.10.2004 | aktual.: 25.10.2004 08:44
Od kilku lat ponad 20 osób tygodniowo składa takie wnioski w wydziale spraw obywatelskich. Liczba starających się o nie mieszkańców Republiki Federalnej Niemiec, USA, Kanady, Izraela i innych państw od lat wprawdzie nie rośnie, ale też nie maleje. Powód jest prosty. Posiadanie polskiego dowodu osobistego ułatwia życie wracającym do Polski.
- Niektórzy chcą tylko zrobić w Polsce prawo jazdy, bo jest ono u nas znacznie tańsze niż na Zachodzie - mówi Andrzej Mićka, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich i Migracji Opolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Opolu.
- Z polskim obywatelstwem łatwiej także prowadzić u nas działalność biznesową. Można też bez dodatkowego zezwolenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji kupować nieruchomości i ziemię. Obywatelstwo poświadczają także osoby mieszkające stale w Polsce, na przykład po to, by podjąć studia w akademii wojskowej. Część powracających na Opolszczyznę z Niemiec dawnych mieszkańców chce w swoim Heimacie spędzić czas na emeryturze. Oni często starają się o obywatelstwo ze względów prestiżowych. Uważają, że skoro kiedyś się tu urodzili i przez kilkadziesiąt lat mieszkali, to obywatelstwo polskie się im należy. Na emeryturze wrócił na Opolszczyznę m.in. Dietrich Fiechweger z Kędzierzyna-Koźla:
- Do Niemiec na stałe wyjechałem w roku 1977 nielegalnie - opowiada pan Dietrich. - Przez 18 lat odmawiano mi wraz z matką prawa do wyjazdu i nie wypuścili mnie także do dziadków na odwiedziny, więc wyjechałem wreszcie jako turysta do Austrii, a stamtąd przedostałem się do RFN. Starania o potwierdzenie polskiego obywatelstwa Fiechweger rozpoczął w 1994 roku. Nie robiono mu trudności, bo wyjechał z Polski jako jej obywatel z polskimi dokumentami w ręku. Kłopotów z poświadczeniem polskiego obywatelstwa nie miała też jego żona, która trzy lata po nim już legalnie wyjechała na Zachód. Wprawdzie opuszczając Polskę z paszportem w jedną stronę, czyli dokumentem podróży, musiała się zrzec obywatelstwa, ale zaraz po przybyciu do Niemiec postarała się w konsulacie w Kolonii o polski paszport konsularny i dostała go bez trudności. Po latach okazało się to znacznym ułatwieniem.
- Starając się o polskie papiery, zamierzaliśmy zająć się eksportem drewna stąd do Niemiec. Interes nie wypalił, ale znów mamy w ręku polski dowód osobisty. Bez kłopotu mogliśmy w Polsce kupić dom.
Polskiego obywatelstwa raz utraconego nie można przywrócić, choć potocznie tak się tę procedurę nazywa. Wojewoda potwierdza jedynie, że ktoś był i jest nadal obywatelem polskim. Dlatego, paradoksalnie, najłatwiej uzyskać poświadczenie obywatelstwa polskiego tym, którzy zostali na Zachodzie nielegalnie, wyjeżdżając w odwiedziny i którzy zwykle do dziś zachowali swój stary dowód osobisty. Poważne kłopoty z uzyskaniem polskich dokumentów mają ci, którzy zrzekli się polskiego obywatelstwa, by dostać dokument podróży.
- Mam świadomość, że wiele z tych osób ma poczucie krzywdy i uważa, że zostało do tego zmuszonych, tak jak do zrzeczenia się majątku - mówi Andrzej Mićka. - Ale my podejmujemy decyzję tylko na podstawie dokumentów. Nie oceniamy ani moralnie, ani politycznie tamtych decyzji o wyjeździe na Zachód. Staramy się każdą sprawę rozstrzygać indywidualnie.
- Większe szanse na potwierdzenie obywatelstwa ma zatem ktoś, kto wyjechał jako dziecko i za kogo decyzję o zrzeczeniu się obywatelstwa podjęli rodzice niż ten, kto sam z niego zrezygnował - przyznaje Andrzej Mićka. Każdy, komu odmówiono poświadczenia polskiego obywatelstwa, może się od decyzji wojewody odwołać do Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców w Warszawie, a jeśli i tam spotka go odmowa, może się zwrócić do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Między osobami, którym odmówiono potwierdzenia obywatelstwa z tego powodu, że kiedyś się go zrzekły, a państwem polskim trwa bowiem od lat spór prawny. Zdaniem wyjeżdżających, decyzja Rady Państwa odbierająca im obywatelstwo nie była podejmowana indywidualnie wobec każdego obywatela, ale automatycznie, i dlatego nie musi być wiążąca. W kilku pojedynczych przypadkach Naczelny Sąd Administracyjny podzielił ich zdanie, ale te orzeczenia nie mają charakteru precedensowego. Trwającą czasem kilka lat procedurę prawną każdy musi przebyć sam.
- Starania o potwierdzenie polskiego obywatelstwa nie są sprawą marginalną - przyznaje Bruno Kosak, wiceprzewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim. - Podczas moich wyjazdów do Niemiec często jestem przez naszych ludzi mieszkających tam pytany, jak tę sprawę załatwić. Na jedno z najbliższych posiedzeń zarządu towarzystwa zamierzamy zaprosić przedstawicielkę urzędu wojewódzkiego, by wyjaśniła nam wszystkie wątpliwości z tym związane.
Krzysztof Ogiolda