Polacy walczą dla Kadafiego za kilka tys. dolarów dziennie?
Od 300 do 500 europejskich najemników, w tym Polacy, walczy po stronie Kadafiego w wojnie w Libii - donosi EU Observer. Najemnicy z Europy, głównie specjaliści w zakresie obsługi ciężkiej broni, śmigłowców czy taktyki i dowodzenia otrzymują kilka tysięcy dolarów dziennie. Większość z nich pochodzi z Białorusi, Serbii i Ukrainy. Informacje o Polakach służących w armii Kadafiego dementuje prezydent Inowrocławia, gdzie znajduje się 56 Kujawski Pułk Śmigłowców Bojowych.
27.04.2011 | aktual.: 27.04.2011 16:10
Według portalu EU observer, znacząca liczba Polaków zajmuje się w Libii obsługą śmigłowców.
Inowrocławscy piloci pełnią służbę w Afganistanie, a nie w Libii. Uważamy je wręcz za uwłaczające honorowi naszych żołnierzy - podkreśla Prezydent Miasta Inowrocławia Ryszard Brejza.
"W związku z kierowanymi do nas pytaniami, informuję, że nieprawdziwe są informacje dotyczące udziału byłych pilotów 56 Kujawskiego Pułku Śmigłowców Bojowych jako najemników w walkach w Libii. Nasi żołnierze - jako elita polskich śmigłowców bojowych pełnią służbę w ramach kontyngentu wojsk w Afganistanie. Dementujemy pogłoski o udziale naszych pilotów w walkach w Libii. Źródłem tych informacji jest być może fakt, współpracy wojskowej z Libią w latach PRL. Wówczas - wyjaśnia prezydent Ryszard Brejza - inowrocławscy piloci szkolili w Libii pilotów libijskich w umiejętności lotów i walki na dostarczanych im przez ZSRR śmigłowcach bojowych" napisano w oświadczeniu przesłanym Wirtualnej Polsce.
Dwa tysiące dolarów dniówki
Według portalu EU observer w Libii służą również Belgowie, Francuzi i Grecy. Dla Kadafiego walczą również najemnicy z Czarnej Afryki, którzy otrzymują powyżej dwóch tysięcy dolarów za dzień. Wszyscy napływają do Libii przez wojskowe lotniska leżące na południu kraju.
Armia Kadafiego liczy jedynie około 25 tysięcy żołnierzy, gdyż wielu mundurowych zdezerterowało. Po stronie libijskiego dyktatora walczą też świetnie wyposażone bojówki, liczące nawet 50 tysięcy osób, dowodzone przez synów władcy.
Informacje o europejskich najemnikach pochodzą od organizacji Lotophages Consulting, która zajmuje się między innymi kwestiami bezpieczeństwa instytucji unijnych. Ekspert zajmujący się kwestią przestępczości zorganizowanej Michel Koutouzis w lutym i w marcu zbierał informacje w północnej Afryce. Specjalista wyjaśnił, że w libijskim społeczeństwie niedopuszczalne jest zabicie przedstawiciela tego samego plemienia. Dlatego też Kadafi potrzebuje do walk z powstańcami zagranicznych najemników.
Według źródeł zbliżonych do opozycyjnych władz, wśród bojowników walczących po stronie dyktatora są też Algierczycy, Rosjanie i Syryjczycy. Jak podają informatorzy, zaczęli oni napływać do Libii po rozpoczęciu bombardowań przez siły Zachodu. Według opozycji, władze Syrii i Algierii boją się, że obywatele tych krajów wezmą przykład z Libijczyków i staną do walki.
Organizacja Human Rights Watch, której trzej przedstawiciele przebywają na libijskim froncie, dystansuje się od tych inforamcji. Aktywista Peter Bouckaert powiedział, ze dotąd organizacja nie ma dowodów, by w szeregach walczących dla Kadafiego byli Europejczycy, obywatele RPA czy Zimbabwe. Powołał się przy tym na źródła wśród południowoafrykańskich najemników. Według Bouckaerta, cudzoziemcy w Libii to w większości imigranci zarobkowi z Afryki subsaharyjskiej.