Polacy pojechali do Syrii na zaproszenie reżimu Baszara al‑Asada
Dawni działacze Samoobrony i radykalni falangiści pojechali do Syrii na zaproszenie reżimowych władz - informuje "Gazeta Wyborcza". W składzie międzynarodowej delegacji było sześciu Polaków.
Syryjski parlament zaprosił do kraju kilkunastoosobową delegację międzynarodową, którą rządowa telewizja przedstawiła jako "europejską delegację ludzi mediów i polityki". Wśród gości było sześciu Polaków - byłych działaczy Samoobrony z Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych i narodowców z Falangi.
M.in. wystąpili oni w reżimowej telewizji, uczestniczyli w spotkaniach z przedstawicielami władz oraz w przesłuchaniach pojmanych rebeliantów. Radości z wizyty międzynarodowej wizyty nie ukrywały państwowe media - Przyjazd delegacji to dobry znak. Europejczycy nie chcą już wierzyć w kłamstwa na temat wojny w Syrii. Zawiozą prawdę swoim narodom - komentowała spikerka telewizji.
Przedstawiciele ECAG odcięli się od popierania Baszara al-Asada i twierdzą, że taka forma wizyty jest dla nich jedyną możliwością wyjazdu do kraju, w którym toczy się konflikt. Z kolei Falanga od początku konfliktu syryjskiego opowiadała się po stronie reżimowej, organizując m. in. akcje solidarnościowe.
Polski MSZ odcina się od tej wyprawy.
Według najnowszych szacunków ONZ w trwającej od ponad dwóch lat wojnie domowej w Syrii zginęło co najmniej 93 tys. osób. Strona reżimowa utrzymuje, że Baszar al-Asad nie ponosi żadnej odpowiedzialności za krwawą wojnę domową, a jedynie broni narodu przed "terrorystami", za których ma antyrządowych rebeliantów. - Obowiązkiem syryjskiego rządu jest ochrona wszystkich obywateli. Mamy obowiązek eliminować terrorystów we wszystkich częściach kraju. Możliwe, że eliminując terrorystę chroni się dziesiątki, setki lub tysiące ludzi - mówił Asad w wywiadzie w czerwcu ubiegłego roku.