Polacy o trzymaniu prochów bliskich w domu: co za głupota!
- Miejsce zmarłych jest na cmentarzu, a w domu to jest miejsce dla nich w naszych sercach - oburzają się Internauci na wieść o projekcie ustawy, przygotowywanej przez SLD, w myśl której prochy zmarłych można by przechowywać w domach. Część Internautów uważa pomysł "domowych pochówków" za bardzo trafiony. - Mała urna w domu, precz z pomnikami - piszą Internauci. - Fajna sprawa. Na 1 listopada można zrobić sobie kawę i zapalić znicz na kominku, obok prochów. Ciepło, miło i nigdzie nie trzeba jeździć - zaciera ręce Internauta podpisujący się nickiem Polak.
16.05.2012 | aktual.: 17.05.2012 10:31
Projekt ma być gotowy w ciągu kilku tygodni. Według Dariusza Jońskiego rzecznika SLD, w wielu krajach przechowywanie prochów w zaciszach własnych domów jest z powodzeniem praktykowany. Według sondy internetowej przeprowadzonej przez Wirtualną Polskę większość Internautów, prawie 57%, nie zdecydowałaby się przechowywać urny z prochami bliskiej osoby w domu. Pomysł poparło 35% Internautów.
"Po co latać na cmentarz, skoro można mieć babcię w domu"
- Bardzo dobry pomysł. Dziś rzadko kto pozostaje w miejscu, gdzie się urodził, albo gdzie są rodzice pochowani. Większość społeczeństwa za pracą udaje się w różne strony świata i odwiedzanie grobów bliskich pozostaje tylko 1 listopada. Kogo przy dzisiejszych cenach paliwa stać na to, żeby kilka razy w roku odwiedzać groby rodzinne odlegle o 450 km, jak jest w moim przypadku. Teraz jest już za późno, ale w przyszłości cieszyłbym się, gdyby moje dzieci, przy mojej urnie w ogrodzie, zapalały świeczkę - pisze Internauta Kuba.
Perspektywa trzymania prochów w domu podoba się także Internautce Iwonie. - Jak mi mąż umrze, a ja już będę stara, schorowana i niedołężna, to wolałabym mieć jego prochy blisko w domu, niż na drugim końcu miasta. A moje dzieci, jak będą chciały się wyprowadzić na drugi koniec Polski, czy za ocean, będą mogły mnie wziąć ze sobą, a nie martwić się o nagrobek - czy nie jest zniszczony, czy nie porosła go trwa, itd. - komentuje Internautka.
Internauta Bob także uważa, że to świetny pomysł. - Tak trzymać, pochwalam to. Po co latać na cmentarz, skoro można mieć babcię w domu i zapalić świeczkę, kiedy się chce - pisze. Internauta podpisujący się nickiem Polak uważa, że to całkiem fajna sprawa: - Na 1 listopada można zrobić sobie kawę i zapalić znicz na kominku, obok prochów. Ciepło, miło i nigdzie nie trzeba jeździć - ożywia się Internauta.
- Jestem za, mimo, że jest to dość kontrowersyjne, ale uważam, że trzeba iść z duchem czasu. A takie rozwiązanie jest korzystne, przede wszystkim dla starszych, którzy nie mają sił chodzić na cmentarz, chociaż bardzo tego chcą. Myślę, że warto coś takiego wprowadzić, zwłaszcza, że na cmentarzach jest coraz mniej miejsca. To może być dobra dodatkowa opcja przy wyborze miejsca spoczynku - chwali pomysł Internautka Marika.
"Wreszcie Kościół przestanie zdzierać z ludzi ostanie grosze"
Dariusz Joński przewiduje, że projekt może wywoływać niemało kontrowersji. Jego zdaniem, pomysłowi będzie sprzeciwiał się kościół, który teraz zarabia na pochówkach. - Jestem zachwycona, bo nie będę musiała się prosić księdza za wielkie pieniądze, żeby się pomodlił nad urną kogoś mi bliskiego. Nawet rodzina nie będzie miała problemów z moim pochówkiem. To, co wyprawiają księża, to wołanie o pomstę do nieba. Wreszcie jest ktoś mądry - stwierdza Internautka Zdzis32.
- W końcu kościół przestanie zdzierać z ludzi ostanie grosze, a w miejscach cmentarzy - molochów powstaną osiedla, albo inne pożyteczne budynki - uważa Internauta podpisujący się nickiem. - Popieram to stanowisko. Może księża będą źli, ale tak powinno być. Mała urna w domu, precz z pomnikami. Pewnie nie w smak to będzie też kamieniarzom, ale w końcu przestaną zdzierać z ludzi. Powinno być tak, że kto chce w domu mieć urnę - niech ją zatrzyma, a kto chce prochy pochować na cmentarzu - niech chowa. Chodzi o to, aby było prawo wyboru, a nie na siłę pchać na cmentarze - pisze Internauta o nicku Xxx.
- Nie rozumiem, jak ktoś może narzucać rodzinie, co maja zrobić z prochami bliskich. Ja w testamencie zleciłam dzieciom, że mają mnie zabrać do domu, zresztą dzieci są też tego samego zdania. Co komu do tego, gdzie będą moje prochy? Naturalnie, że takie przechowywanie prochów pozbawi dochodów kościół, ale mnie to nic nie obchodzi. Moja wola jest taka i na pewno będzie spełniona - pisze Internautka Juliena1952.
- Popieram! A i kościół nie straci, bo sama ceremonia odprawienia zmarłego odbędzie się przed kremacją na cmentarzu. Dopuściłbym też pochówek urny na własnej posesji (tylko urny, pochówek tradycyjny tylko na cmentarzach z powodów epidemiologicznych) - proponuje Internauta Jottell.
"Co wtedy, gdy urny będą następnym pokoleniom zbędne, jak stary rupieć?"
Przeciwnicy stawiania urn z prochami bliskich w domach wyszydzają pomysł. - Ciekawe, jak po latach będzie kilka urn w mieszkaniu, czy wtedy ktoś pójdzie po rozum do głowy. Prochy najlepiej złożyć do ziemi w godnym miejscu - pisze Internauta podpisujący się nickiem Ft. Internauta o nicku Abc uważa, że SLD na siłę szuka nowych pomysłów, żeby się tylko wyróżnić: - Pomysł z trzymaniem urny w domu uważam za niefortunny. Wszystko jest dobrze, dopóki żyje ktoś, kto zatrzymał urnę ze swoim bliskim. Ale co będzie, gdy i na niego przyjdzie kolej? Spadkobierca znajdzie jakąś urnę w mieszkaniu i co z nią zrobi? Zapewne wyrzuci na śmietnik. Ja mogę mieć życzenie zatrzymać prochy rodziców, ale czy moje dzieci i następne pokolenia zechcą? Albo może każde następne pokolenie będzie mieć stale rosnący zbiór urn: rodziców, dziadków, pradziadków, prapradziadków. Intencją autorów obecnie obowiązujących przepisów było zapobieżenie tego typu sytuacji. I tak powinno pozostać - uważa Internauta.
- Moim zdaniem prochy, czy ciała zmarłych powinny być pochowane w ziemi, bo tak czyniono od wieków, bez względu na wiarę, czy kulturę. Ziemia nas żywi, więc jesteśmy jej częścią, do niej należymy. Nie rozumiem głupich pomysłów mody. Co wtedy, gdy tych urn się więcej nagromadzi, albo wynikną spory rodzinne np. u którego dziecka, czy wnuka ma być urna matki, ojca, babci czy dziadka. Co wtedy, gdy te urny będą następnym pokoleniom zbędne, jak stary rupieć? Czy wtedy będzie szacunek do tych zmarłych, do ich prochów? Czy też będą powiększały wysypiska śmieci? - niepokoi się Internautka Kiki. - Macie jakąś gwarancję, że podczas waszej nieobecności w domu, dzieciaki nie zrobią sobie imprezy z posypywaniem głów, albo sporządzaniem drinków z prochami babci? - pyta Internauta Real.
- Urna nie jest długowieczna, może się przypadkiem lub ze starości rozpaść. Co wtedy? A jak wam nie będzie pasować do dekoracji wnętrz drodzy niewierzący, czy też ją czymś zastąpicie? Nie chcę być złośliwa, ale w domu różne rzeczy się dzieją, głośne biesiady, a nawet gorszące zajścia. Ciekawe, czy prochy babci na kominku w pokoju zaznają spokoju na przykład podczas niewinnej orgii domowej, albo spacerujących na "golasa" z łazienki do pokoju? Trzeba przewidzieć rozmaite niedogodne sytuacje. Życzę pokoju waszemu domowi zanim zdecydujecie się na taką alternatywę. Dom to nie cmentarz - uważa Internautka Yo, yo. - Co za głupota! To znaczy że w bloku, za ścianą, będzie cmentarz sąsiada? Co za bezsens - oburza się Internautka podpisująca się nikiem Wierząca. - Może z oszczędności w ogóle nie spalać zwłok, tylko trupa do piwnicy wrzucić, ewentualnie pod tapczan? Wtedy zaoszczędzi się jeszcze dodatkowo 2500 zł - dodaje Internauta Salo.
"Prochy są sterylne, zdrowsze niż kurz"
Pomysł z trzymaniem prochów w domu dla wielu wydaje się zbyt kontrowersyjny. - Nie wszyscy chcieliby w domu przechowywać prochy zmarłych, ale jest jeszcze jedno wyście - podsuwa pomysł Internautka Wierząca. - Każdy z nas płaci do swojej gminy podatek. Proponuję zwiększyć podatek o kilka złotych (kilka, nie kilkanaście) i niech władze gmin zaczną budować kolumbaria, gdzie można składać urny z prochami. Nie musi to być koniecznie cmentarz. Pojedyncze przypadki spopielenia zwłok wciąż chowa się w ziemi i buduje wielkie pomniki. Po co? No bo nie ma kolumbarium, gdyż jak mniemam, proboszcz nie pali się do tego, aby taki wybudować. Niech więc zajmują się tym gminy - uważa Internautka Wierząca.
Internautka Ryba uważa, że ten projekt to dobry krok w kierunku zezwolenia na rozsypywanie prochów: - Na razie pozwoli na oszczędzenie na pochówku osobom takim jak ja, jednak wciąż konieczne będzie przechowywanie prochów. Gdyby umożliwić ich rozsypywanie, koszt obsługi pośmiertnej sprowadzałby się do opłaty za krematorium. Przypominam - prochy są sterylne, nie zanieczyszczają środowiska w najmniejszym nawet stopniu, są zdrowsze niż kurz - uważa Internautka.
- To jest konstruktywna myśl, oby tak dalej. Może by tak dodać do tego możliwość rozsypywania prochów np. w ogrodzie? - pyta Internauta Polak. - Popieram, też nie mam zamiaru leżeć pod jakimś zwaliskiem betonu i marmuru, na wysypisku zniczy, ale w jakimś sympatycznym miejscu (las, łąka, strumyk), więcej mi nie trzeba - twierdzi Internauta Wacek. - Jestem katolikiem, ale chciałabym żeby moje prochy rozsypane zostały w lesie. Kocham las! Gdy jestem w lesie to jestem szczęśliwa - pisze Internautka podpisujący się nickiem Leśnyduszek.
- Moja siostra zażyczyła sobie pochowek w morzu, bez płaczu i lamentów. Wykupiłem rejs - weekend na morzu i w drodze powrotnej zatopiłem amforę z niepalonej gliny w Bałtyku, przy dźwiękach Kasi Nosowskiej. Miejsce mam zaznaczone na GPS. Kilku pasażerów było zachwyconych tym, co robię. Amforę siostra zamówiła w Liceum Plastycznym z motywami bluszczu - opowiada Internauta podpisujący się nickiem As.
- A ja z moich prochów zlecę dzieciom wyprodukowanie brylancika i będę nadal błyszczeć, ale jako skarb - cieszy się Internautka Sawianka47.
Masz pomysł na ciekawy artykuł? Chcesz opublikować własny felieton? Napisz do nas! Zamieścimy Twój tekst w naszym serwisie!