Polacy o sobie: źli, niekompetentni i niemoralni
Dzięki grupie czujemy się lepsi i silniejsi. Grupa jest częścią naszej tożsamości, z której mogą wynikać stereotypy i uprzedzenia narodowościowe - chcemy, aby nasz naród
wypadał lepiej niż inne, żeby jego wizerunek był pozytywny, zatem
inne narody muszą wydawać się gorszymi. Badania pokazują jednak,
że Polacy mają skłonność do negatywnego postrzegania własnego narodu.
07.10.2008 | aktual.: 07.10.2008 16:27
"Jaki może być tego powód? Do czego może to prowadzić? Czy jesteśmy w tym wyjątkowi? Czy wobec tego faktycznie jesteśmy mniej uprzedzeni do innych?" - pytał podczas Festiwalu Nauki w Warszawie dr Michał Bilewicz z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Prezentacja "Swoi i obcy. Jak ich widzimy?" została wyróżniona dyplomem przez Radę Programową Festiwalu Nauki pod przewodnictwem prof. dr hab. Magdaleny Fikus.
Jak opisuje dr Bilewicz, jego wystąpienie dotyczyło zaskakującego i wielokrotnie replikowanego przez psychologów i socjologów odkrycia, jakim jest polski negatywny autostereotyp.
Polacy, w odróżnieniu od w niemal wszystkich innych narodów, postrzegają własną grupę jako złą, niekompetentną i niemoralną. Zapytani o typowe cechy własnej nacji, podają głównie cechy negatywne - tłumaczy psycholog. Zauważa, że jest to niezgodne z podstawową teorią psychologii społecznej - teorią tożsamości społecznej. Teoria ta głosi, że ludzie są motywowani do pozytywnego postrzegania własnej grupy i do bronienia jej pozytywnego wizerunku (gdy inni nas krytykują, wówczas stajemy się bardziej uprzedzeni).
Badania eksperymentalne, które prowadziłem w Warszawie, pokazują, że Polacy postrzegający swoją grupę negatywnie są bardziej odporni na krytykę, czyli nie reagują na nią uprzedzeniami - mówi dr Bilewicz.
W wyróżnionym wykładzie doktor pokusił się o "polemikę" z wynikiem własnego badania. Oparł ją na badaniach na próbach reprezentatywnych i pokazał, że postrzeganie własnego narodu w niekorzystnym świetle jest typowe tylko dla ludzi z dużych miast, z wyższym wykształceniem, mieszkających w określonych regionach Polski. Jak podkreśla psycholog, zwykle to właśnie oni są badani przez socjologów i psychologów.
Eksperyment, który przeprowadziłem w małym miasteczku na osobach bez wyższego wykształcenia pokazał, ze Polacy tam mieszkający na krytyczne uwagi ze strony innych narodów reagują podobnie jak Holendrzy, Niemcy czy Anglicy - wzrostem uprzedzeń. A zatem zupełnie inaczej niż Polacy z miast, którzy w jakimś sensie izolują się od reszty Polski - wyjaśnił badacz.
W prezentacji wykładowej Michał Bilewicz przywołał zasadę, według której potrzeba pozytywnej tożsamości społecznej skłania do faworyzowania własnej grupy kosztem innych. Pozytywne postrzeganie własnej grupy i negatywne postrzeganie innych grup podwyższa samoocenę. Faworyzacja własnego narodu jest zjawiskiem uniwersalnym, obserwowanym we wszystkich krajach zachodnioeuropejskich.
Zagrożenie tożsamości to sytuacja, w której dowiadujemy się o wadach, cechach negatywnych i poślednim charakterze narodu, do którego należymy. Występuje w sytuacji porównania z narodem o wyższym statusie, uświadomienia sobie negatywnych zachowań naszego narodu i tego, że nasz naród postrzegany jest jako pośledni przez innych. Na takie zagrożenie reagujemy wzrostem uprzedzeń do obcych, podkreślaniem wymiarów, na których nadal wypadamy lepiej i oryginalnością - tworząc nowe wymiary porównań.
W świetle przywołanych wyników badań prowadzonych przez światowych naukowców, wykładowca zastanawiał się nad polską specyfiką. Wiele analiz naukowych i sondaży wykazało, że Polaków cechuje silna identyfikacja, lecz negatywny autostereotyp (63 % cech negatywnych i 36% pozytywnych). Polska znalazła się ponadto wśród sześciu krajów o najniższym poziomie dumy z własnych osiągnięć polityczno-ekonomicznych. Dr Bilewicz wykazał problemy związane z tymi badaniami.
W Polsce zupełnie odmiennie postrzegają własny naród ludzie z dużych miast, wykształceni, młodsi - a inaczej starsi, mieszkający na wsi, słabiej wykształceni. Pierwsi są dość odporni na zagrożenia tożsamości, drudzy - raczej nie. Dotychczasowe badania psychologiczne prowadzone głównie na studentach - może zatem nie jesteśmy tak wyjątkowi - podsumował dr Bilewicz.
Obszar wiedzy określany mianem eksperymentalnej psychologii stosunków międzygrupowych dr Bilewicz popularyzował na łamach prasy (np. kilkukrotnie w głównym wydaniu "Polityki"). Napisał też dwa popularnonaukowe teksty do "Pomocnika Psychologicznego Polityki". Jego naukowa książka opisująca tę problematykę ukaże się nakładem Wydawnictw UW.