Polacy nie dolecą do Smoleńska? "To ich problem"
Rzecznik białoruskiego MSZ Andrej Sawinych powiedział, że lista przedstawicieli Unii Europejskiej, w tym Polski, objętych zakazem wjazdu na Białoruś, nie zostanie opublikowana. Nie potwierdził też informacji mediów, że jest na niej 150 osób. - Jest całkiem prawdopodobne, że wśród obywateli polskich, jadących na obchody w Smoleńsku, będą nie tylko krewni i bliscy (ofiar katastrofy smoleńskiej), ale i osoby oficjalne, których udział, jak się wydaje, jest podyktowany wyłącznie ambicjami politycznymi - podkreślił rzecznik.
31.03.2011 | aktual.: 31.03.2011 13:26
- Lista nie będzie opublikowana. Konkretną informację dane osoby (znajdujące się na niej) mogą otrzymać, zwracając się o wizę białoruską - oznajmił Sawinych dziennikarzom.
Dodał, że MSZ nigdy nie ogłaszało liczby osób będących na liście. - Powiedzieliśmy tylko, że nie jest ona odzwierciedleniem listy przygotowanej przez Unię Europejską - oznajmił rzecznik.
W miniony piątek MSZ w Mińsku oświadczyło, że wśród przedstawicieli Polski, udających się na kwietniowe obchody do Smoleńska i Katynia, mogą znaleźć się osoby, które mają zakaz wjazdu na terytorium Białorusi.
- Jest całkiem prawdopodobne, że wśród obywateli polskich, jadących na te obchody, będą nie tylko krewni i bliscy (ofiar katastrofy smoleńskiej), ale i osoby oficjalne, których udział, jak się wydaje, jest podyktowany wyłącznie ambicjami politycznymi. Wśród nich może znaleźć się kilka osób, którym wjazd na terytorium Białorusi jest zabroniony - ale to już ich problemy - mówił Sawinych.
Białoruś w odpowiedzi na sankcje UE i USA przygotowała listę osób, którym zakazano wjazdu na jej terytorium, umieszczając na niej osoby, które - według białoruskich władz - podejmują destrukcyjne działania wobec tego kraju. Media twierdzą, że na liście jest m.in. przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek i Jacek Protasiewicz, szef delegacji europarlamentu ds. Białorusi.
Unia Europejska ogłosiła nazwiska przedstawicieli Białorusi, których objęła sankcjami wizowymi w reakcji na represje wobec opozycji po wyborach prezydenckich na Białorusi 19 grudnia.