Polacy najliczniej protestują przeciw finansowaniu partii europejskich
12 polskich parlamentarzystów - obserwatorów
w Parlamencie Europejskim - okazało się najliczniejszą grupą
narodową, protestującą przeciwko regułom finansowania tzw.
europejskich partii politycznych z kasy Unii Europejskiej.
01.02.2004 17:30
Przedstawiciele PSL, LPR, Samoobrony i RK-N dołączyli do grupy 23 eurodeputowanych z Danii, Francji, Szwecji i Wielkiej Brytanii, którzy zaskarżyli w Trybunale UE rozporządzenie regulujące zasady wspierania z unijnego budżetu ugrupowań lub ich zrzeszeń, działających równocześnie w różnych państwach UE.
Inicjatorem pozwu był duński eurodeputowany Jens-Peter Bonde, lider niewielkiej, uchodzącej za eurosceptyczną frakcji EDD w unijnym parlamencie (Grupa na rzecz Europy Demokracji i Różnorodności).
Prócz kolegów z własnej frakcji wsparło go kilku deputowanych niezależnych, z frakcji komunistów i Zielonych, a także dwóch brytyjskich konserwatystów. Spośród obserwatorów z przyszłych państw członkowskich UE poza Polakami pod protestem podpisało się także troje Czechów.
Chodzi o 8,4 mln euro z unijnej kasy, które głosami dużych frakcji politycznych przyznano w tegorocznym budżecie na wsparcie ugrupowań mających deputowanych europejskich, krajowych bądź regionalnych w co najmniej jednej czwartej państw Unii lub tych, które uzyskały minimum 3 proc. głosów w wyborach w jednej czwartej państw UE.
Ponadto rozporządzenie stawia wymóg, żeby "partia europejska" finansowana z kasy UE respektowała zasady, na których opiera się Unia, a mianowicie wolność, demokrację, prawa człowieka i podstawowe swobody oraz rządy prawa.
Protestujący uważają, że rozporządzenie dyskryminuje ugrupowania narodowe, działające na forum europejskim, partie ponadnarodowe i małe zrzeszenia krajowych partii politycznych.
Według nich szanse na dofinansowanie mają tylko wielkie struktury w rodzaju Europejskiej Partii Ludowej (chadecy i konserwatyści), Partii Europejskich Socjalistów (socjaldemokraci) czy Europejskiej Partii Zielonych (zdaniem protestujących, tworzonej teraz naprędce przed czerwcowymi wyborami do parlamentu UE).
Autorzy pozwu twierdzą, że wymagając od beneficjentów przestrzegania zasad, na których opiera się Unia, rozporządzenie "gwałci wolność myśli i sumienia" i zmusza ugrupowania do "podpisania się pod pewną doktryną europejską".
Ostrzegają oni przed "nowym transferem kompetencji na rzecz UE" i przed możliwością pośredniego finansowania z kasy unijnej kampanii wyborczej partii krajowych, zrzeszonych w "partiach europejskich".
Pod protestem podpisali się następujący polscy obserwatorzy: Krzysztof Filipek, Andrzej Lepper, Wacław Klukowski, Stanisław Łyżwiński i Genowefa Wiśniowska z Samoobrony, Adam Biela, Maciej Giertych i Witold Tomczak z LPR, Eugeniusz Kłopotek, Jerzy Smorawiński i Janusz Wojciechowski z PSL oraz Antoni Macierewicz z RK-N.
O ile wnoszący pozew eurodeputowani stanowią niecałe 4% wszystkich członków Parlamentu Europejskiego, o tyle wspierający ich polscy obserwatorzy to 22% polskiej delegacji. (iza)