Pojedynki tytanów
(Archiwum)
Kiedyś sportowcy używali korzenia żeń-szenia, opium, lub sterydów z... baranich jąder. Sterydy anaboliczne pojawiły się w sporcie w latach 40. i 50. Teraz największym zagrożeniem dla czystości rywalizacji jest zaawansowana biotechnologia i terapia genowa.
Ta ostatnia właśnie stworzyć może zmodyfikowanego genetycznie „nadczłowieka”, z ciałem greckiego boga, sprawnością i szybkością Supermana, który nie da szans zwykłym śmiertelnikom. Kiedy? Według specjalistów, może jeszcze nie podczas najbliższych igrzysk, ale np. w 2008 r. w Pekinie jest to prawdopodobne.
„To poważny problem, z którym – być może – trzeba będzie się zmierzyć, choć jeszcze nie dziś. Pekińskie igrzyska mogą być jednak okazją do takiej konfrontacji” – powiedział dyrektor Centrum Badań Mięśniowych Uniwersytetu Kopenhaskiego i członek Komisji Nauki MKOl, dr Bengt Saltin.
Jednym z głównych problemów dopingowych w sporcie są obecnie sterydy anaboliczne. Androstenedion, nandrolon czy stanazolol powiększają masę mięśniową i poprawiają siłę.
Transfer genów, decydujących o wzroście masy mięśniowej, już jest w fazie eksperymentalnej. Zespół naukowców z Uniwersytetu Pennsylwania, dr Lee Sweeneya już zmusił mięśnie myszy do wzrostu siły o 30%, poprzez wstrzykiwanie genu wzrostu mięśni IGF-I.
„Jeśli chodzi o kwestię dopingu genetycznego, sądzę, że dżin zostanie uwolniony z butelki, zanim ludzie zdadzą sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji i zanim nauka rozwinie się do tego stopnia, by można było wykrywać tego rodzaju sprawy” – powiedział szef Światowej Agencji Antydopingowej, Richard Pound. Ze środowiska naukowego wciąż słychać głosy, że kontrolerzy antydopingowi nigdy nie nadążą za postępem technologicznym.