Pojedynek przeciwników i zwolenników Busha
W Crawford w Teksasie, gdzie George W. Bush spędza na swoim ranczo wakacje, doszło do kolejnej konfrontacji między zwolennikami prezydenta USA a demonstrantami antywojennymi.
28.08.2005 | aktual.: 28.08.2005 10:19
W Crawford od kilku tygodni protestują przeciwnicy amerykańskiej polityki zagranicznej, którzy zebrali się na znak solidarności z matką żołnierza zabitego w Iraku, Cindy Sheehan. Pani Sheehan domaga się spotkania z Bushem, którego oskarża o to, że kłamał uzasadniając konieczność interwencji w Iraku.
Akcja pacyfistów przyciąga do Crawford zwolenników wojny w Iraku, którzy podkreślają, że Sheehan nie wyraża przekonań wielu innych rodzin poległych.
Ok. 1,5 tys. sympatyków Busha wznosiło w sobotę okrzyki: "Cindy, nie mówisz za mnie!" i "Cindy, do domu!". Były republikański kongresman z Kalifornii Howard Kaloogian, jeden ze współorganizatorów akcji poparcia dla wojny w Iraku, zarzucił Cindy Sheehan, że jej protest stanowi "zachętę dla wrogów Ameryki".
Sama Sheehan oświadczyła, że Camp Casey - nazwany tak od imienia jej 24-letniego syna - "zakończy wojnę w Iraku". Dodała, że ani jedna rodzina nie powinna więcej doświadczyć straty swoich bliskich. Sympatycy Cindy Sheehan wzięli w sobotę udział w ceremonii ku czci amerykańskich żołnierzy zabitych w Iraku.
Jak pisze AP, kilku zwolenników Busha dotarło w sobotę do Camp Casey i próbowało usunąć stamtąd białe krzyże upamiętniające amerykańskich żołnierzy zabitych w Iraku. Przekazali też list od rodziców żołnierzy, którzy nie chcą, aby ich nazwiska kojarzono z akcją pani Sheehan. Interweniowała policja.
W środę Pentagon poinformował, że Stany Zjednoczone wyślą do Iraku 1,5 tysiąca dodatkowych żołnierzy.
Według najnowszego, piątkowego sondażu Instytutu Gallupa, poparcie dla amerykańskiego prezydenta jest rekordowo niskie. 56 proc. ankietowanych negatywnie ocenia jego działalność, a przeciwnego zdania jest 40 proc. Amerykanów.