Pojechał na wakacje służbowym autem. Tak zarabiał w państwowym instytucie

Blisko 100 tysięcy złotych brutto za 3 miesiące pracy dostał były wiceminister sprawiedliwości Bartłomiej Ciążyński w Polskim Ośrodku Rozwoju Technologii (PORT). Dostał też pensję za lipiec, choć od 5 zaczął pracę jako wiceminister sprawiedliwości. Po tym, jak ujawniliśmy, że podczas prywatnych wakacji korzystał ze służbowego samochodu i tankował go, płacąc służbową kartą, podał się do dymisji.

Bartłomiej Ciążyński po naszych tekstach stracił posadę w PORT i resorcie sprawiedliwości
Bartłomiej Ciążyński po naszych tekstach stracił posadę w PORT i resorcie sprawiedliwości
Źródło zdjęć: © Agencja Wyborcza | Tomasz Pietrzyk, foto-wroclaw
Sylwester Ruszkiewicz

25.10.2024 20:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bartłomiej Ciążyński, będący politykiem Lewicy i byłym wiceprezydentem Wrocławia, w maju 2024 roku został zatrudniony w Polskim Ośrodku Rozwoju Technologii (PORT), należącym do Sieci Badawczej Łukasiewicz. Pracę na stanowisku zastępcy dyrektora ds. Komercjalizacji otrzymał bez konkursu.

Polityk dostał służbowy samochód i kartę paliwową. Na początku lipca zawnioskował o urlop wypoczynkowy w dniach 15-31 lipca, a po nominacji na wiceministra sprawiedliwości (5 lipca) złożył wniosek o urlop bezpłatny aż od 1 sierpnia do 1 grudnia 2027 r., który został zaakceptowany.

Jak ujawniła Wirtualna Polska, 13 lipca już jako wiceminister, Ciążyński pojechał na rodzinne wakacje do Słowenii. Podczas podróży wykorzystał służbowe auto, skodę superb, której właścicielem był Polski Ośrodek Rozwoju Technologii. W drodze na wakacje przy tankowaniu samochodu użył również służbowej karty paliwowej, co było niezgodne z regulaminem PORT.

Początkowo Ciążyński twierdził, że nie złamał prawa, mógł jechać służbowym autem na prywatny urlop z rodziną, a za paliwo zapłacił z własnej kieszeni, na co są dowody. Później potwierdził nasze ustalenia, przeprosił i zapowiedział zwrot pieniędzy. Swoje działanie tłumaczył brakiem doświadczenia w korzystaniu ze służbowych samochodów.

Po tym, jak nagłośniliśmy sprawę, polityk podał się do dymisji ze stanowiska wiceministra sprawiedliwości i funkcji zastępcy dyrektora w PORT. Z kolei Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu wszczęła śledztwo, a ministerstwo nauki rozpoczęło audyt wykorzystywania transportu służbowego oraz służbowych kart płatniczych we wszystkich instytutach Sieci Badawczej Łukasiewicz. Zlecił go minister nauki i szkolnictwa wyższego Dariusz Wieczorek.

Sieć Badawcza Łukasiewicz jest nadzorowana właśnie przez ministerstwo nauki. Po zapytaniu grupy posłów PiS, resort ujawnił pensję i okoliczności zatrudnienia Ciążyńskiego w PORT. W okresie maj-lipiec, za trzy miesiące pracy otrzymał łącznie 95 011,18 zł brutto. W maju dostał 27 146,02 zł, a w czerwcu 33 932,58 zł. Co ciekawe w lipcu - w którym od piątego objął stanowisko wiceministra sprawiedliwości i w którym to miesiącu przebywał w połowie na urlopie, otrzymał również 33 932,58 zł.

Oznacza to, że w lipcu oprócz pensji z resortu sprawiedliwości otrzymał również całość pensji z Polskiego Ośrodku Rozwoju Technologii (PORT).

"Bartłomiej Ciążyński został powołany na zastępcę dyrektora Instytutu Sieci na wniosek pani dyr. dr hab. inż. Alicji Bachmatiuk. Po weryfikacji formalnoprawnej ustalono, iż pan Bartłomiej Ciążyński spełnia wymagania do powołania" - napisał w odpowiedzi na zapytanie poselskie minister nauki Dariusz Wieczorek, również z Lewicy.

Przypomnijmy, że co innego mówiła była dyrektor Alicja Bachmatiuk. Została odwołana 31 lipca 2024 r. ze stanowiska, krótko po wykryciu nieprawidłowości. W wywiadzie dla "Gazety Wrocławskiej" powiedziała, że zatrudnienie Ciążyńskiego zostało na niej wymuszone przez Huberta Cichockiego, prezesa Sieci Badawczej Łukasiewicz. Był on do niedawna wiceprezesem partii Centrum dla Polski, związanej z Polskim Stronnictwem Ludowym.

"Miałam otwarty konkurs na to stanowisko, więc najpierw musiałam ten konkurs zamknąć, nie wyłaniając zwycięzcy. Przeprocedowałam dokumenty tak, żeby powołać pana Ciążyńskiego. Czułam, że nie mam wyjścia. Ja nawet nie wiedziałam, kto to jest (...) Dziś żałuję, że się wtedy pierwszy raz ugięłam, że zamknęłam konkurs. Źle zrobiłam. Uznałam, że to jest kandydatura polityczna, nie merytoryczna, i nawet zaznaczyłam w dokumentacji, że pan Ciążyński zostaje przyjęty do instytutu na polecenie prezesa Cichockiego" - mówiła b. dyrektor PORT dr. Hab. Alicja Bachmatiuk.

Według ministerstwa nauki, decyzja o odwołaniu prof. Bachmatiuk była związana z wykrytymi nieprawidłowościami dotyczącymi korzystania ze służbowych zasobów przez Bartłomieja Ciążyńskiego.

"Pani dr hab. inż. Alicja Bachmatiuk nie poinformowała Centrum Łukasiewicz o nieprawidłowościach dotyczących korzystania ze służbowych zasobów (samochodu służbowego oraz karty flotowej) przez pana Bartłomieja Ciążyńskiego, a zatem decyzja o jej odwołaniu nie mogła być z tym związana" - zapewnia minister nauki Dariusz Wieczorek.

Jak ustaliliśmy, Ciążyński po tym jak pożegnał się z posadą wicedyrektora w PORT i wiceministra sprawiedliwości, założył fundację "Instytut 35H" z siedzibą we Wrocławiu. Wśród celów podmiotu są m.in. "prowadzenie działalności upowszechniającej i promującej wprowadzenie 35-godzinnego tygodnia pracy w Polsce". Do tego także "prowadzenie działalności upowszechniającej wiedzę na temat prawa pracy, praw i obowiązków pracowników i pracodawców." Z kolei 30 sierpnia z rejestru przedsiębiorców została wykreślona kancelaria prawna, w której był partnerem.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Komentarze (295)