Pójdzie z dymem?
Bezzwłocznie opuść biuro! Zabierz ze sobą dziurkacz lub zszywacz. Udaj się pod Pomnik Powstańców i czekaj na polecenia przełożonych – to fragmenty instrukcji na wypadek pożaru, która wisi w biurach Urzędu Miasta w Siemianowicach Śląskich. Pomoże? Nie wiadomo.
16.03.2005 | aktual.: 16.03.2005 08:53
Z raportu o stanie bezpieczeństwa przeciwpożarowego w mieście wynika, że na 67 ubiegłorocznych kontroli strażaków wykryto aż 186 nieprawidłowości. Kontrole przeprowadzono m.in. w szkołach, przedszkolach, szpitalu, domach pomocy społecznej i właśnie Urzędzie Miasta. W wielu z nich stwierdzono stan zagrażający życiu przebywających tu osób. Norm przeciwpożarowych nie spełnia m.in. 80 proc. przedszkoli i 40 proc. szkół.
Czy rodzice powinni obawiać się o bezpieczeństwo swoich dzieci? Strażacy uspokajają, że nie. Ale jednocześnie uznali, że w ciągu najbliższych trzech lat wszystkie problemy muszą zniknąć. Tyle, że miasto, bo ono w większości jest właścicielem obiektów, musi wydać na ten cel ok. 800 tysięcy złotych. Właśnie powstaje kompleksowy program poprawy bezpieczeństwa, a urzędnicy opracowują jego kosztorys. – Musimy zwracać uwagę na te problemy i na to, że trzeba je rozwiązać – przyznaje Zdzisław Musialik, komendant PSP. – Ale już ustaliliśmy, że w ramach remontów wszystko będzie naprawiane.
Jakie uchybienia stwierdzili strażacy? Przede wszystkim związane z dymem. 60% obrażeń ludzi w wyniku pożaru nie jest spowodowane ogniem, a właśnie dymem. Tymczasem w przedszkolach, szkołach czy urzędach nie ma instalacji do odprowadzania dymu, wydzielonych klatek schodowych, okna w klatkach schodowych są zaspawane lub zabite gwoździami. A kiedy w dymie nic nie widać, utrudniona jest ewakuacja. Brak wydzielonych klatek i systemu oddymiania dał się we znaki m.in. podczas akcji w Powiatowym Urzędzie Pracy. – Choć paliło się pomieszczenie w piwnicy, trzeba było ewakuować również pracownice z pierwszego piętra. Na dodatek przy pomocy drabiny z zewnątrz.
Siemianowice mają specyficzną zabudowę, wiele obiektów mieści się w starych kamienicach – mówi kpt. Leszek Jasica, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej. Zastrzeżenia strażaków wzbudziły w ubiegłym roku m.in. hala sportowa i basen w Michałkowicach oraz Dom Pomocy Społecznej sióstr Boromeuszek, także w Michałkowicach. Oba te obiekty są już zmodernizowane. – Jeśli chodzi o basen, wcześniej można było mówić o stanie zagrożenia życia – tłumaczy kpt. Marcin Wyrzykowski, mł. specjalista ds. kontrolno-rozpoznawczych w siemianowickiej straży.
Basen nie powinien był w ogóle organizować imprez masowych m.in. z powodu łatwopalnego sufitu podwieszanego, siedzisk czy... boazerii. Teraz sufit jest ze specjalnych płyt kartonowo-włóknowych, są nowoczesne hydranty. Z kolei PDS ma nawet specjalne okna oddymiające – kiedy czujnik wykryje dym, okno otwiera się samo. – Czujniki dymowe są też w każdym pokoju, a jeśli coś się dzieje, w biurze na dole wiadomo, o który pokój chodzi – mówi siostra Barbara Rzońca, dyrektor DPS.
W połowie zmodernizowany jest już również Szpital Miejski. Normy spełnia m.in. oddział ginekologiczny.
Najczęstsze uchybienia
brak wymaganych ilości wyjść ewakuacyjnych
palny wystrój wnętrz i dróg ewakuacyjnych
brak oświetlenia ewakuacyjnego
przekroczone strefy pożarowe
Jakie problemy mają strażacy?
na os. Tuwim drzewa przeszkadzają strażakom w akcjach ratowniczych – trudno jest korzystać z drabiny
źle oznakowane budynki – m.in. na ul. Jagiełły zablokowany samochodami dojazd do budynków – m.in. na ul. Jagiełły, wyzwolenia, ZHP
Dorota Niećko