Pojawiły się nowe fakty w sprawie "mężczyzny z Tatr"
Pojawił się świadek, który twierdzi, że podwoził Włodzimierza N. samochodem do Zakopanego - informuje radio RMF FM. Rozpoznał "mężczyznę z Tatr" na zdjęciu w mediach.
01.03.2012 | aktual.: 01.03.2012 19:17
Świadek mówił, że pod koniec października lub na początku listopada zatrzymał samochód przy moście w Białym Dunajcu, bo zatrzymywał go autostopowicz. Był to właśnie Włodzimierz N. Kierowca wysadził pasażera w pobliżu dworca kolejowego w Zakopanem. Jechali razem kilkanaście minut i w tym czasie nawiązała się między nimi rozmowa.
Kierowca pytał Włodzimierza N. skąd pochodzi. Ten odpowiedział, że z Pomorza. Kolejne pytania dotyczyły jego ubioru. Na uwagę mieszkańca Białego Dunajca, że w górach robi się coraz zimniej, a on jest raczej cienko ubrany, pasażer miał powiedzieć, że jest byłym żołnierzem i przeszedł odpowiednie szkolenie, które pozwoli mu bez problemu poradzić sobie w temperaturze do minus 20 stopni. Tyle pamięta kierowca, który nie chce ujawniać swojego nazwiska.
Szef Straży Tatrzańskiego Parku Narodowego Edward Wlazło starał się natomiast ustalić, jak długo Włodzimierz N. przebywał w szałasie, w którym 10 lutego odnaleźli go pracownicy TPN - podaje RMF FM. Na miejsce wyruszył trzyosobowy patrol, który po śladach na śniegu starał się między innymi dowiedzieć, skąd przyszedł i czy wędrował gdzieś z polany. Niestety, świeży śnieg zatarł wszelkie ślady. Pracownicy TPN przypuszczają jednak, że w szałasie nie przebywał dłużej niż dwa do trzech dni. W innym przypadku ktoś by go tam zauważył. Pracownicy Parku Narodowego zawsze sprawdzają, czy ktoś, mimo zakazu, nie biwakuje w szałasach. Jest to także miejsce, gdzie chętnie wybierają się na spacery turyści i mieszkańcy Zakopanego. Ktoś z pewnością zauważyłby mężczyznę ukrywającego się w szałasie.
Nie wiadomo, dlaczego Włodzimierz N. wybrał sobie właśnie jeden z szałasów na Polanie Kopieniec, która nie jest bardzo odludnym miejscem. Nie wiadomo też, co robił między końcem października lub początkiem listopada a lutym, gdy został odnaleziony.