Pogotowie jeździ rozsypującymi się karetkami
13-letnia karetka po wypadku, marki renault
trafic, to samochód oświęcimiskiego pogotowia. Kierowcy pracujący
w pogotowiu uważają, że to skandal, by samochód, który w każdej
chwili "może się rozlecieć" miał śpieszyć z pomocą potrzebującym.
O sprawie pisze "Gazeta Krakowska".
Ludzie na miejscu zdarzenia denerwują się, bo karetka przyjeżdża zawsze za późno- mówi kierowca oświęcimskiego pogotowia Witold Ginalski.
Przedwczoraj wcisnąłem pedał gazu, rozpędziłem się do 70 km na godzinę i deska rozdzielcza "zwariowała". Zaczęły migać wszystkie kontrolki, a samochód mało się nie rozsypał. Kiedy rozmawiałem o tym z dyrektorką, odparła, żebym włączył sygnały i jechał 40 km na godzinę. To żenujące. Szybciej dojechałbym rowerem- denerwuje się.
Inna sprawa, że podczas jazdy, na jednym z zakrętów, zablokowało mi kierownica - dodaje rozmówca dziennika.
Zdaniem ratowników i kierowców z oświęcimskiego pogotowia karetka już dawno nadawała się do kasacji. W 1995 r. renault w okolicach mostu Jagiellońskiego w Oświęcimiu zderzył się bowiem z autobusem. Poważnie ucierpiał kierowca, a samochód "skurczył się" o połowę. Ku zaskoczeniu wielu trafic jeździ do dziś. Ma już za sobą przejechanych 350 tys. km.
Gdzie ten nowy mercedes, którego mieliśmy dostać? To kpiny - kończy rozmowę kierowca.
Na nową karetkę czekamy. Złożyliśmy wniosek, ale rozdział funduszy ma nastąpić na przełomie czerwca i lipca. Tak przynajmniej zapewnia minister zdrowia i wojewoda - tłumaczy wicestarosta powiatu Grzegorz Gołdynia.
Renault trafic ma aktualne badania techniczne. Samochód jest sprawny - przekonuje dyrektorka oświęcimskiego szpitala Sabina Bigos-Jaworowska.
Bigos-Jaworowska dodaje, że od kilku lat szpital składa wnioski o nową karetkę. W 2004 roku okazało się, że nasze samochody mają za mały przebieg i nas odrzucono. W ubiegłym roku nie było pieniędzy na wozy. A jak będzie w tym roku, zobaczymy - mówi "Gazecie Krakowskiej". (PAP)