ŚwiatPogłoski o śmierci Doku Umarowa. "Niezbitym dowodem mogą być tylko jego zwłoki"

Pogłoski o śmierci Doku Umarowa. "Niezbitym dowodem mogą być tylko jego zwłoki"

Podczas gdy prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow rozpuszcza, zresztą nie po raz pierwszy, pogłoski o śmierci emira kaukaskiej rebelii Doku Umarowa, podlegli mu partyzanci przyznali się do grudniowych zamachów w Wołgogradzie, w których zginęły 34 osoby.

Pogłoski o śmierci Doku Umarowa. "Niezbitym dowodem mogą być tylko jego zwłoki"
Źródło zdjęć: © AFP | kavkazcenter.com

20.01.2014 | aktual.: 20.01.2014 16:10

- To nasz prezent na zimową olimpiadę, dla wszystkich, którzy przyjadą do Soczi - mówią na opublikowanym w niedzielę filmowym nagraniu szykujący się do ataku napastnicy. - To odwet za krew muzułmanów, przelaną w Afganistanie, Somalii, Syrii i na całym świecie - dodają.

Zamachowcy Sulejman i Abdurrahman twierdzą też, że należą do Grupy Dywersyjnej związanej z działającym od 2003 roku w Iraku ugrupowaniem zbrojnym dżihadystów Ansar al-Sunna, ale podlegają emirowi Doku Abu Osmanowi. Takie muzułmańskie imię przyjął Doku Umarow w 2007 roku, gdy ogłosił, że z prezydenta partyzanckiej Czeczenii staje się emirem kaukaskiego kalifatu i walczyć będzie odtąd nie o niepodległość czeczeńskiej republiki, lecz o zaprowadzenie muzułmańskich porządków na całym Kaukazie.

Kierowany przez Umarowa kaukaski kalifat zgłosił akces do terrorystycznej międzynarodówki, Al-Kaidy, i stał się jej oficjalną filią na Kaukazie. Z Al-Kaidą związana jest także sunnicka organizacja Ansar al-Sunna.

Podsłuchane rozmowy

Obwieszczenie zamachowców pojawiło się nazajutrz po tym, gdy ustanowiony przez Rosję prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow ogłosił, że Umarow nie żyje. Według Kadyrowa o śmierci kaukaskiego emira mają świadczyć podsłuchane przez jego zwiadowców rozmowy telefoniczne partyzanckich komendantów z Dagestanu i Kabardo-Bałkarii, którzy naradzają się, kogo wybrać na następcę Umarowa.

Szpiedzy Kadyrowa twierdzą też, że wpadła im w ręce kaseta z grudniowym nagraniem orędzia jednego z najważniejszych przywódców kaukaskiego kalifatu, kadiego (sędziego) Abu Muhammeda Alego Dagestańskiego, który ogłasza, że emir Doku nie żyje.

- Taka rozmowa to żaden dowód - powiedział dziennikarzowi gazety internetowej "Kaukaski węzeł" Siergiej Gonczarow, szef stowarzyszenia weteranów rosyjskich oddziałów antyterrorystycznych "Alfa". - Niezbitym dowodem na śmierć Umarowa mogą być tylko jego zwłoki lub stosowny komunikat podległego mu partyzanckiego kalifatu - uznał.

Póki co, informacji o śmierci kaukaskiego emira nie potwierdził ani kalifat, ani władze Rosji, które wobec nasilających się obaw o bezpieczeństwo zimowej olimpiady w Soczi chętnie pochwaliłyby się likwidacją "kaukaskiego Osamy bin Ladena". Zagrożenie na igrzyskach olimpijskich

Dla rosyjskiego prezydenta Władimira Putina zimowe igrzyska, a także finały piłkarskich mistrzostw świata w 2018 roku, których organizację przyznano Rosji, mają stać się symbolem potęgi rosyjskiego państwa. Z tego właśnie powodu Umarow i jego partyzanci od dawna odgrażają się, że zrobią wszystko, by olimpiadę zepsuć.

- Gdyby Umarow rzeczywiście nie żył, rosyjski wywiad musiałby o tym wiedzieć, a gdyby wiedział, władze zadbałyby, żeby w gazetach i telewizjach było o tym głośno - twierdzi Gonczarow. A Kreml odnosi się do informacji o śmierci Umarowa nieufnie, głównie dlatego, że Kadyrow uśmiercał go już z tuzin razów i zawsze okazywało się to nieprawdą. Ostatnim razem Umarow miał zginąć wiosną zeszłego roku w Inguszetii. Zamiast tego, w lipcu wystąpił z orędziem, w którym rozkazał swoim partyzantom atakować Soczi.

Potencjalny następca Umarowa

Niczym nowym są także informacje o sporach między kaukaskimi partyzantami o to, kto powinien dowodzić powstaniem. Umarow liczy już 50 lat, od dawna niedomaga na zdrowiu, był wiele razy ranny. Nie cieszy się wśród podległych mu komendantów takim autorytetem, jakim cieszyli się jego poprzednicy Dżochar Dudajew, Asłan Maschadow czy nawet Abdul Chalim Sadułłajew. Czeczeńscy komendanci mają mu za złe sięganie po terroryzm i wyrzeczenie się walki o niepodległość Czeczenii, komendantom z pozostałych kaukaskich republik nie podoba się dominacja Czeczenów i niezdecydowanie emira.

W 2010 roku Umarow ogłosił nawet, że ma wszystkiego dość, przechodzi na emeryturę, a na swojego następcę wyznacza czeczeńskiego komendanta Asłambeka Wadałowa. Po paru dniach i awanturach wśród przywódców powstania, emir rozmyślił się i wszystko odwołał.

Wadałow od dawna uważany jest za najbardziej prawdopodobnego następcę Umarowa. Choć kaukaska wojna przeniosła się z Czeczenii do Dagestanu, a także Kabardo-Bałkarii, czeczeńscy komendanci wciąż odgrywają główną rolę we władzach powstania. Wadałow, 43-letni weteran obu czeczeńskich wojen z wioski Iszchoj-jurt pod Gudermesem, człowiek wykształcony (zanim poszedł do partyzantki był nauczycielem) już dziś cieszy się wśród towarzyszy broni poważaniem znacznie większym niż sam emir.

Wojciech Jagielski, PAP

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)