Pogłębia się bułgarski kryzys polityczny
Postkomunistyczna lewica bułgarska odmówiła zawarcia koalicji z partią byłego cara bułgarskiego Symeona
Sakskoburggotskiego, pogłębiając tym samym trwający od ponad
miesiąca kryzys polityczny w kraju.
Lider Bułgarskiej Partii Socjalistycznej Sergej Staniszew powiedział po posiedzeniu kierownictwa partyjnego, że nie uważa propozycji Ruchu Narodowego Symeona II (bułg. NDSW) za poważną. W miniony poniedziałek NDSW przystąpił do międzypartyjnych konsultacji w sprawie utworzenie rządu po wyborach parlamentarnych 25 czerwca.
Wiceszef carskiego Ruchu Płamen Panajotow powiedział, że lewica jako największa siła parlamentarna powinna zaproponować kandydata na premiera. Przedstawił również propozycje Ruchu w sprawie zasad działalności przyszłej koalicji - najważniejszą miałaby być zasada konsensu przy podejmowanie rządowych decyzji. Z kolei lewica zażądała od NDSW pisemnych odpowiedzi na 12 pytań dotyczących zasad funkcjonowania koalicji. Odpowiedź nadeszła w piątek razem z oświadczeniem, że NDSW zrezygnuje z próby utworzenia rządu, jeżeli nie otrzyma poparcia lewicy.
Staniszew powiedział, że według jego partii odpowiedzi Ruchu są "zbyt ogólne" i nie dają gwarancji, że dojdzie do utworzenia stabilnego rządu. Zapowiedział, że lewica przystąpi w niedzielę do konsultacji z tureckim Ruchem na rzecz Praw i Swobód oraz z prawicowo-nacjonalistycznym Bułgarskim Związkiem Narodowym (BNS) w ramach trzeciej próby utworzenia rządu. Z kręgu potencjalnych partnerów koalicyjnych Staniszew nie wyklucza również NDSW.
Decyzja lewicy oznacza pogłębienie powyborczego kryzysu politycznego, który doprowadził praktycznie do paraliżu władzy wykonawczej i to w chwili, kiedy kraj zmaga się z klęską powodzi.
Lewica i Ruch na rzecz Praw i Swobód, które zawarły w lipcu porozumienie koalicyjne, liczą, że trzecią próbę utworzenia rządu prezydent powierzy tureckiej partii. Z poparciem prawicowo- nacjonalistycznego BNS, koalicja lewicowo-turecka może otrzymać wystarczającą liczbę głosów w 240-miejscowym parlamencie. BNS nieoficjalnie zapewnił, że poprze taką koalicję i według mediów ma otrzymać za to dwie teki ministerialne.
W czerwcowych wyborach lewica uzyskała najwięcej głosów - 34 proc., lecz nie wystarczyło to do absolutnej większości i samodzielnego utworzenia rządu.
Ewgenia Manołowa