Podziemny protest górników w kopalni Budryk
Ponad 30 pracowników Jastrzębskich Zakładów Remontowych (JZR) podjęło podziemny protest w kopalni Budryk w Ornontowicach (Śląskie) - poinformował Wiesław Wójtowicz ze związku Jedność Pracowników Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Według Wójtowicza pracownicy ci domagają się zachowania bezterminowych umów o pracę w obrębie grupy Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW)
. Najpierw na powierzchnię nie wyjechało 18 pracowników JZR po nocnej zmianie, potem dołączyło do nich 15 kolejnych z porannej zmiany. Zamierzają pozostać pod ziemią do czasu rozpoczęcia rozmów w ich sprawie. Władze JSW wskazują, że stroną protestu jest zarząd JZR.
Powstałe w 1998 r. Jastrzębskie Zakłady Remontowe sp. z o.o. wchodzą w skład grupy JSW (jej częścią jest m.in. kopalnia Budryk). W ub. tygodniu w związku z likwidacją części działalności JZR obejmującej usługi górnicze, ogłoszono regulamin zwolnień grupowych 455 pracowników spółki. JSW zaoferowała preferencje przy ich zatrudnianiu w innej firmie grupy - jednak najpierw na umowy czasowe.
W środę rano o proteście pracowników JZR mówił przed kopalnią Budryk Wiesław Wójtowicz - jeden z organizatorów głośnego, kilkudziesięciodniowego strajku w tej kopalni na przełomie 2007 r. i 2008 r. Związkowiec wskazał, że protestujący przebywają na poziomie 1050 m - w bardzo trudnych warunkach, w rejonie szybu, gdzie dociera zimne powietrze z powierzchni.
Wójtowicz przekazał, że kopalnia organizuje łączność do miejsca, w którym przebywają protestujący - ze względów bezpieczeństwa. Związki zamierzają zaopatrywać protestujących m.in. w kołdry, śpiwory i żywność.
Krzysztof Łabądź z Sierpnia 80 mówił przed kopalnią, że w środę rano "prezesi zrobili pełną mobilizację, by namawiać pracowników z rannej zmiany, żeby nie podejmowali akcji strajkowej". - Ale (...) jest pełna determinacja. Ci ludzie wiedzą, że nie mają już innego wyjścia i strajk to już ta ostateczność, która może uratować ich miejsca pracy - powiedział Łabądź, również współorganizator strajku w Budryku z przełomu 2007 i 2008 r. - My dzisiaj, jako Sierpień 80, będziemy ich wspierać - zadeklarował.
Wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski powiedział, że pracownicy JZR już od pół roku sygnalizowali zagrożenie zwolnieniami, jednak nikt na to nie reagował. Pytany o celowość podziemnego protestu wskazał, że po podobnym październikowym strajku w kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu pracownicy JZR "uważają pewnie, że to jest jakaś metoda, żeby załatwić swoje sprawy".
Wójtowicz był pytany przed Budrykiem, czy do podobnej formy protestu przystąpią też pracownicy JZR w innych kopalniach JSW. Zaznaczył, że na razie Jedność zwracała się do pozostałych załóg, aby nie przystępowały do strajku - ze względu na zapowiedziane na piątek rozmowy z udziałem wojewody śląskiego, a także wobec przypadającej w czwartek Barbórki.
- Natomiast, jeśli nie będzie rozmów, na pewno będzie eskalacja tego konfliktu - zagroził Wójtowicz. - Chcemy tego uniknąć, natomiast warunkiem jest rozpoczęcie rozmów z przedstawicielem umocowanym JSW, bo to jest grupa kapitałowa i musi zdecydować zarząd JSW. Te dwie spółki są w ich gestii - podkreślił związkowiec.
W środę rano rzeczniczka JSW Katarzyna Jabłońska-Bajer przekazała, że stroną protestu pracowników JZR jest zarząd tej spółki. Przypomniała, że aby złagodzić skutki wygaszania działalności górniczej, JZR w ub. tygodniu zawarły porozumienie ze spółką JSW Szkolenie i Górnictwo (SiG). Przewiduje ono "priorytetowe potraktowanie" zwalnianych, którzy będą chcieli podjąć pracę w SiG. Z informacji władz obu spółek wynika, że SiG zamierza przyjąć w 2015 r. ok. 700 osób - według informacji Jabłońskiej-Bajer najpierw na okres próbny (trzy miesiące), potem na czas określony (trzy lata), a potem na czas nieokreślony.
Powstałe w 1998 r. Jastrzębskie Zakłady Remontowe sp. z o.o. zatrudniają ok. 900 osób. Zajmują się naprawą, modernizacją i produkcją urządzeń górniczych, a także wykonywaniem niektórych prac górniczych. Głównymi kontrahentami spółki są kopalnie JSW
W ub. tygodniu zarząd JZR przyjął regulamin zwolnień grupowych, w którym wyjaśnił m.in., że wynikają one "z konieczności wygaszenia działalności górniczej prowadzonej w ramach spółki, w związku z pogłębiającą się nierentownością oraz generowanymi stratami w obszarze działalności górniczej, zagrażającymi płynności finansowej i funkcjonowaniu całej spółki".
Prezes JZR Jarosław Jaskierski mówił w ub. tygodniu, że decyzja o zwolnieniach grupowych nie była nagła. - Kwestię restrukturyzacji działalności górniczej rozważaliśmy od dość dawna. Działalność tą zaczęliśmy prowadzić od 2005 r., a stale nierentowna jest od 2007 r. Niestety w tym roku kopalnie poograniczały zakres robót - wyjaśniał Jaskierski.
- Wszystkie przeanalizowane warianty działań, uwzględniające ograniczenie przez kopalnie zakresu prowadzonych robót, wskazują na stratę finansową na poziomie co najmniej 13 mln zł - zaznaczono w regulaminie zwolnień.
Wójtowicz przekonywał w środę rano przed kopalnią, że spełnienie żądań protestujących nie wiąże się z kosztami, "a wręcz z zyskiem dla JSW, bo można zaoszczędzić pięć milionów na odprawy". - Ci ludzie odpraw nie chcą, a chcą umów na stałe - mówił związkowiec.
Pytany o perspektywę rozmów Wójtowicz wskazał, że w środę rano część zarządu JSW miała wyjeżdżać do Warszawy, gdzie miała m.in. odebrać odznaczenia od prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Zaplanowane w JZR zwolnienia grupowe mają objąć ponad 50 proc. załogi. Wśród przewidzianych do zwolnienia 455 osób są m.in. górnicy, ślusarze oraz pracownicy dozoru (elektryczny, maszynowy, górniczy). Zwolnienia mają rozpocząć się z początkiem 2015 r.
W związku z tymi planami we wtorek przed siedzibą JSW w Jastrzębiu-Zdroju odbyła się kilkudziesięcioosobowa demonstracja. Biuro wojewody śląskiego podało tego dnia, że na piątek u wojewody zaplanowano spotkanie w tej sprawie. Mają wziąć w nim udział m.in. przedstawiciele spółki i związkowcy.