Podziemny pożar pokładów węgla w kopalni "Borynia"
W kopalni "Borynia" w Jastrzębiu Zdroju doszło do podziemnego pożaru. Nikomu nic się nie stało. Do pożaru endogenicznego doszło w zlikwidowanej ścianie wydobywczej na poziomie 838 m. Choć to ten sam poziom, na którym 4 czerwca doszło do wybuchu metanu, pożar zaistniał w zupełnie innym pokładzie i nie ma związku z tamtą katastrofą - powiedziała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego Edyta Tomaszewska.
21.07.2008 | aktual.: 21.07.2008 21:37
Pożary endogeniczne to naturalne i dość częste zagrożenie w górnictwie. Przejawiają się nie ogniem, a wzrostem temperatury, wydzielaniem się gazów i możliwym zadymieniem wyrobiska. Są następstwem tzw. samozagrzewania się węgla wystawionego na zbyt długie działanie tlenu.
Do wybuchu metanu w należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni "Borynia" doszło 4 czerwca podczas prac przygotowawczych przy czynnej ścianie wydobywczej. Zginęło sześciu górników - czterech na miejscu, dwaj inni zmarli w szpitalu - a siedemnastu zostało rannych. Kilka dni po katastrofie, w związku z podejrzeniem pożaru endogenicznego, jej rejon otamowano.
Jak zaznaczyła Tomaszewska, prawdopodobnie podobny scenariusz zostanie zastosowany wobec pożaru wykrytego w poniedziałek. Jego wystąpienie zasygnalizowały podziemne czujniki - wskazując średnie przekroczenie tlenku węgla. W okolicy nie pracowali górnicy - nie było więc potrzeby ogłaszania ewakuacji.
Do "Boryni" po południu pojechali specjaliści z WUG i Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku. Po zbadaniu sytuacji dyrektor zakładu zdecyduje o ewentualnym prowadzeniu dalszych działań na zasadzie akcji ratowniczej. W tej sytuacji budowę tam izolacyjnych rozpoczną w najbliższym czasie ratownicy górniczy.
Samozapłon lub samozagrzewanie węgla jest poważnym i stosunkowo częstym zagrożeniem w kopalniach, praktycznie niemożliwym do przewidzenia. To następstwo zalegania resztek węgla w wyrobisku, ciśnienia górotworu i przepływającego przez wyrobiska powietrza.
O pożarze endogenicznym informuje najczęściej aparatura pomiarowa, wykrywająca przekroczenie dopuszczalnych stężeń gazów, wzrost temperatury lub dym. Niewykrycie takiego pożaru na czas jest niebezpieczne dla załogi, ponieważ atmosfera w zagrożonym rejonie szybko może stać się niezdatna do oddychania.
Najczęstszą metodą likwidacji podziemnych pożarów jest odcięcie dostępu powietrza w ich rejon poprzez postawienie specjalnych tam izolacyjnych i przeciwwybuchowych. Pożar wygasa wówczas samoistnie w ciągu kilku tygodni.
W ostatnich latach w polskich kopalniach węgla kamiennego doszło do kilku pożarów endogenicznych. W ostatnich miesiącach miały one miejsce w zakładzie górniczym "Piekary" oraz kopalniach "Sobieski" i "Janina", w ubiegłym roku - w "Budryku", "Knurowie" i "Piekarach". Wówczas także nikomu nic się nie stało.