Podwyżki dla nauczycieli to mit? Związkowcy: Nie ma zgody na propozycje MEiN
Ministerstwo Edukacji i Nauki zaproponowało nowe rozwiązania dla nauczycieli. - Nie ma zgody na te propozycje, nie przyjmujemy ich w ogóle do wiadomości - przekazał Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność".
Ministerstwo chciałoby, aby zamiast średniego wynagrodzenia nauczycieli wprowadzone zostało przeciętne, ustalane na podstawie kwoty bazowej ogłaszanej corocznie w ustawie budżetowej. Według zapowiedzi resortu zmiana ta wiązałaby się z podwyżkami dla nauczycieli.
Podwyżki dla nauczycieli? Proksa: Nadal nie proponuje się nic
Nowe rozwiązanie MEiN szybko spotkało się z krytyką przedstawicieli związków zawodowych.
- Nie ma zgody na te propozycje. Nie przyjmujemy ich w ogóle do wiadomości. Czekamy na refleksję rządu. Nie ma żadnej podwyżki. Kilkudziesięcioprocentowa podwyżka jest, ale pensum, natomiast płaca jest dokładnie tak policzona, że wartość godziny pracy nauczyciela nie wzrosła prawie o nic - tłumaczył po południu Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność".
Jego zdaniem nowe rozwiązania wiązałyby się z tym, że "nauczyciele sami sobie mieliby zapracować na własną podwyżkę dodatkowym czasem pracy, pomijając próby rozliczania czasu dodatkowego".
Dodał również, że pod pozorem walki z biurokracją, wprowadza się kolejne procedury. - Proponuje się, by nauczyciel rozliczał się z każdej godziny, z tego, co robi od zawsze - przekazał związkowiec.
- To trzeci rok, gdy nauczyciele nie dostają żadnej podwyżki i nie proponuje im się w tej kwestii nadal nic - skwitował przewodniczący Proksa.
Będą podwyżki w oświacie? Wittkowicz: Nie wróżę ministrowi powodzenia
Według Sławomira Wittkowicza z Forum Związków Zawodowych "rząd zaostrza kurs", a nowe propozycje "nie mają większych szans powodzenia".
- Rząd proponuje podniesienie wszystkim nauczycielom, z wyjątkiem pracujących w przedszkolach, pensum o 100 proc., czyli podniesienie im pensum tablicowego o 4 godziny i wprowadzając dodatkowo 8 godzin w tygodniu tzw. dostępności - tłumaczył związkowiec.
Dodał również, że "czeka na te wszystkie wyliczenia, które ministerstwo zobowiązało się dostarczyć". - Wtedy zajmiemy stanowisko (...), porozmawiamy też z innymi związkami zawodowymi. Ja akurat nie wróżę ministrowi powodzenia z koncepcją, którą dziś przedłożył - przekazał Wittkowicz.
- Nam zależy na powiązaniu zarówno wynagrodzeń przeciętnych, jak i przede wszystkim wynagrodzeń zasadniczych ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce oraz gwarancji, które dodatki są utrzymane, a które są likwidowane - apelował przedstawiciel FZZ.
- Propozycja, którą przedstawił dziś minister Czarnek, jest o tysiąc złotych gorsza niż przedstawiła dwa lata temu wicepremier Beata Szydło - podsumował Wittkowicz, dodając, że jego zdaniem "w budżecie nie ma zabezpieczeń na rzeczywiste podwyżki płac nauczycieli", a większość nauczycieli "sama ma sobie sfinansować podwyżki, więcej pracując".