PolskaPodsekretarz stanu w MSWiA złożył rezygnację

Podsekretarz stanu w MSWiA złożył rezygnację

Szef MSWiA Władysław Stasiak przyjął dymisję
wiceministra SWiA nadzorującego m.in. policję Zbigniewa Rau. Złożył on rezygnację - jak wyjaśnił - "w związku z ostatnim
wydarzeniami politycznymi".

10.08.2007 | aktual.: 10.08.2007 11:03

O przyjęciu rezygnacji wiceministra poinformował jego asystent Dariusz Czernik.

W oświadczeniu Rau podkreślił, że "stanowisko przyjął na wyraźną prośbę poprzedniego ministra SWiA Janusza Kaczmarka". W chwili obecnej uznaję, że moja misja została zakończona - dodał.

Obecnie chcę zająć się naukowymi badaniami na rzecz bezpieczeństwa, w realizacji których - jak sądzę - będę dalej przydatny organom ścigania i wymiaru sprawiedliwości w dziedzinie zapobiegania i zwalczania przestępczości - dodał.

Rau został wiceszefem MSWiA w maju bieżącego roku po dymisji Marka Surmacza. Ma 33 lata. W 1997 r. ukończył studia w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie, w 1999 r. uzyskał tytuł magistra na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a w 2001 r. - tytuł doktora nauk prawnych w zakresie prawa i kryminologii na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku.

Był m. in. pełnomocnikiem Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu ds. zarządzania jakością. Jest też ekspertem w dziedzinie przestępczości zorganizowanej, brał udział m.in. w przygotowywaniu ustawy o świadku koronnym.

To kolejna roszada na tym stanowisku. O dymisji jego poprzednika - Surmacza spekulowano na kilka miesięcy przed faktycznym odwołaniem.

Głośna była m.in. sprawa hamburgerów dla podróżującej pociągiem koleżanki z rządu, Elżbiety Rafalskiej - wiceminister pracy i polityki społecznej, po które Surmacz wysłał wrocławskich policjantów w czasie pełnienia przez nich służby. B. wiceminister tłumaczył to odruchem ludzkiego współczucia. Na początku grudnia 2006 r. doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęło dwoje policjantów z warszawskiego komisariatu kolejowego - sierżant Justyna Zawadka i mł. aspirant Tomasz Twardo. Policjanci wracali do Warszawy po tym, jak do domu w Siedlcach odwieźli b. urzędnika MSWiA Tomasza Serafina - który, jak donosiły media - był prawą ręką Surmacza. Po tej tragedii (zarzuty w tej sprawie usłyszał i Serafin, i b. szef komisariatu kolejowego, który wydał polecenie funkcjonariuszom) mówiono o narastającym konflikcie między Surmaczem a ówczesnym komendantem głównym policji Markiem Bieńkowskim (odwołanym ze stanowiska w lutym br. - PAP). Zaprzeczało temu jednak wówczas MSWiA.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)