Podręcznik dla maturzystów propagandową agitką?
Wygląda na to, że za pieniądze podatników powstał podręcznik dla maturzystów będący doskonałym narzędziem walki politycznej. Jeśli będzie on wykorzystywany w szkołach uczniowie będą poznawać jedną wersję historii po 1989 roku, będą z jej znajomości rozliczani przez nauczycieli. Czy ten fakt zbliża Polskę do standardów republiki bananowej?
02.10.2008 | aktual.: 02.10.2008 14:16
Na zlecenie Instytutu Lecha Wałęsy powstał podręcznik dla maturzystów opisujący dzieje Polski od konferencji jałtańskiej do 2007 r. Książka powstała pod redakcją prof. Jerzego Eislera przy współpracy prof. Andrzeja Paczkowskiego, Antoniego Dudka, Andrzeja Friszkego i Pawła Sasanki. Podręcznik "Drogi do wolności. Drogi do wspólnej Europy" trafi bezpłatnie do uczniów klas maturalnych wielu miast.
Jest to groźny przykład upolitycznienia szkolnictwa. Już sam fakt zamówienia podręcznika przez Instytut aktywnego uczestnika bieżącego życia politycznego – komentatora jednoznacznie popierającego konkretną opcję polityczną – powinien ostrzec obywateli. Potwierdzenie znajdujemy w treści podręcznika - nie ma w nim wzmianki o współpracy Wałęsy z SB. A przecież tez stawianych w książce Cenckiewicza i Gontarczyka, mimo upływu kilku miesięcy, nikt nie podważył. Autorzy tłumaczą mętnie, że nie pisali o tym okresie jego życia – tymczasem może właśnie to wydarzenie miało decydujący wpływ na kształt prezydentury tandemu Wałęsa - Wachowski? Pozbawienie maturzystów tej wiedzy utrudni im zrozumienie historii, ale niewątpliwie będzie korzystne dla establishmentu.
W podręczniku znajduje się także stwierdzenie jednoznacznie wymierzone w Prawo i Sprawiedliwość. Według autorów „Dwa kolejne rządy Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego nie przeprowadziły żadnych znaczących reform ustrojowych”. Można oczywiście uznać, że zrobiły one zbyt mało, ale wtedy zdanie powinno brzmieć „nie dokonały zbyt wielu ważnych reform”. Tymczasem rządy te znacznie obniżyły podatki (m.in. składkę rentową, PIT, podatek od spadków), zlikwidowały przodujące w tworzeniu patologii w Polsce WSI, wprowadziły wiele zmian ustawowych ograniczających przestępczość - zarówno drobną jak i związaną z biznesem. Władze kierowane przez Prawo i Sprawiedliwość przygotowały także reformę finansów publicznych - nie zdążono jej uchwalić z powodu sprzeciwu całej opozycji, łącznie z PO. Zinformatyzowano administrację, skonsolidowano nadzór finansowy poprzez zlikwidowanie trzech organów kontrolnych i zastąpienie ich jedną Komisją Nadzoru Finansowego, znacznie zwiększono tempo budowy autostrad i dróg
szybkiego ruchu, zwiększono bezpieczeństwo energetyczne kraju. Wprowadzono także wiele drobniejszych zmian. Oczywiście w wielu dziedzinach nie udało się dokonać reform, ale trzeba pamiętać, że były to tylko dwa lata. W dodatku nie przez cały ten czas rząd miał poparcie większości parlamentarnej. Bardzo ciekawe w tym kontekście byłoby przeczytanie, w kolejnej edycji podręcznika, oceny dokonań rządu Donalda Tuska – trudno przypuszczać, żeby swój mizerny dorobek po niemal roku sprawowania władzy poprawił na tyle, aby choć dorównać rządom PiS. Czy zostanie potraktowany równie surowo, czy może jednak autorom w cudowny sposób uda się znaleźć jakieś pozytywy?
Skandalem jest, że - oprócz Instytutu Lecha Wałęsy - za wydanie pierwszej edycji zapłacili podatnicy za pośrednictwem MSZ i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Skojarzenie z Orwellem budzi informacja, że ILW myśli o wystąpieniu z wnioskiem o całkowite przejęcie finansowania przyszłych wydań podręcznika z publicznych pieniędzy. Takie praktyki są dopuszczalne w republice bananowej, ale nie w normalnym kraju. Podręczniki dotyczące okresu ostatnich lat powinny być pisane ze szczególną starannością i uwzględniać argumenty wielu stron bieżącego sporu politycznego – uczniowie sami powinni mieć możliwość oceny kto ma rację. Jeśli stworzenie takiego podręcznika przekracza możliwości tych autorów – lepiej dla Polski, aby opisywanie okresu po 1989 roku pozostawili zdolniejszym.
* Filip Stankiewicz*