PolskaPodrabianie podpisów przez najbliższych to nic złego

Podrabianie podpisów przez najbliższych to nic złego

Mąż na prośbę żony podpisał zeznanie
podatkowe. Dziadek nazwiskiem wnuczka pokwitował odbiór przesyłki.
Takich przestępstw codziennie dopuszcza się wielu Polaków, bo od
lat w społecznym odczuciu podrabianie podpisów przez najbliższych
to nic złego - zauważa "Dziennik Polski".

Podrabianie podpisów przez najbliższych to nic złego
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

21.04.2008 | aktual.: 21.04.2008 00:43

Według polskiego prawa, podpisanie się cudzym nazwiskiem to przestępstwo zagrożone karą do 5 lat więzienia. I nie ma znaczenia, czy osoba, której podpis podrobiono na dokumencie o tym wiedziała albo nawet wyraziła na to zgodę. Nieistotne jest również to, że ktoś nie poniósł szkody w wyniku fałszerstwa. Nie wszyscy jednak są tego świadomi.

Jak mówi prokurator Barbara Jasińska z krakowskiej Prokuratury Okręgowej, na jednej z rozpraw sądowych ojciec, który był świadkiem w procesie syna bez żenady przyznał się do tego, że podrobił jego podpis na piśmie z apelacją od wyroku. Nawet nie pomyślał, że naruszył prawo. Prokurator poprosiła o wyłączenie jego sprawy do odrębnego postępowania, a po kilku tygodniach mężczyzna usłyszał zarzut sfałszowania dokumentu.

Takie sprawy są na porządku dziennym. Ludzie podpisują się na zeznaniach podatkowych, dokumentach sądowych, na pokwitowaniach odbioru przesyłek. I choć w prawie jest zakaz, to jednak w świadomości społecznej takie czyny nie są bezprawne. Dużą rolę odgrywa tu zwyczaj, który jest silniejszy niż prawo stanowione - mówi prok. Jasińska.

Trzy lata temu okazało się, że w podkrakowskiej Tokarni niemal w co drugim domu jest przestępca. Prawie 100 osób usłyszało prokuratorskie zarzuty sfałszowanie podpisów na listach wyboru lekarzy rodzinnych. W rozmowach z dziennikarzami mieszkańcy nie widzieli nic złego w podpisywaniu deklaracji za swoich bliskich. Media zarzucały prokuraturze, że wysyłając hurtem tak drobne sprawy do sądu, chciała podreperować statystyki.

Prokuratura była jednak nieugięta i nie umorzyła śledztw z powodu znikomej szkodliwości społecznej czynu. Jej zdaniem, taka decyzja utwierdziłaby ludzi w przekonaniu, że nie postąpili źle. Skończyło się na karach grzywny i wpisie do Krajowego Rejestru Karnego - czytamy w "Dzienniku Polskim".(PAP)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)