Podniebne sukcesy Polaków w dwudziestoleciu międzywojennym
Okres międzywojenny to czas wielkich triumfów i sportowych zwycięstw polskich pilotów. "Polska Zbrojna" przypomina m.in. losy zwycięzców międzynarodowych zawodów samolotów turystycznych - Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury, którzy dwa tygodnie później zginęli w katastrofie.
12.08.2013 | aktual.: 12.08.2013 10:35
Lotnictwo polskie po I wojnie światowej zaczynało praktycznie od zera. Nie mieliśmy przemysłu lotniczego, nie kształciliśmy własnych inżynierów i konstruktorów, a piloci i nawigatorzy wywodzili się z trzech różnych armii zaborczych. Mimo to w ciągu zaledwie kilku lat polscy piloci, głównie wojskowi, zaczęli zdobywać lotnicze trofea. Sukcesy odnosili nie tylko dzięki umiejętnościom pilotażowym, zawdzięczali je także nowatorskim lotniczym konstrukcjom polskich inżynierów.
Japońska trasa
Pierwszym osiągnięciem naszych lotników na skalę światową był przelot porucznika pilota Bolesława Orlińskiego i mechanika sierżanta Leonarda Kubiaka samolotem Breguet XIX A2 z Warszawy do Tokio i z powrotem. Maszyna wystartowała z Pola Mokotowskiego 27 sierpnia 1926 roku. Trasa długości 23 tysięcy kilometrów wiodła nad Rosją, Mandżurią, Koreą i Morzem Japońskim, które Polacy jako pierwsi pokonali w najszerszym miejscu. Rajd zakończył się 25 września w stolicy Polski.
Dwa lata po tym sukcesie znów było głośno o naszych lotnikach. W 1928 roku dwaj majorowie Ludwik Idzikowski i Kazimierz Kubala podjęli próbę pokonania Atlantyku trasą z Europy do Stanów Zjednoczonych. Zdecydowali się na taki wyczyn niewiele ponad rok po dokonaniu tego przez pierwszego pilota Charlesa Lindbergha. Wystartowali 3 sierpnia z podparyskiego lotniska dwupłatowcem francuskim Amiot 123 nazwanym "Marszałek Piłsudski". Po kilkunastu godzinach uszkodzenie silnika zmusiło ich do awaryjnego wodowania. Pilotów uratował niemiecki statek "Samos".
Niezrażeni niepowodzeniem po niespełna roku lotnicy podjęli kolejną próbę pokonania Atlantyku. 13 lipca 1929 roku Amiot 134 "Orzeł Biały" wzbił się w powietrze pod Paryżem. Niestety pech nie opuszczał pilotów. Podobnie jak poprzednio, po przebyciu niespełna połowy dystansu silnik samolotu zgasł. Major Idzikowski postanowił lądować na Azorach, na małej skalistej wysepce Grandiosa. W czasie manewru maszyna uderzyła o niewidoczne kamienne ogrodzenie i stanęła w płomieniach. Z katastrofy uratował się tylko major Kubala.
Sukces i tragedia
Kolejnym polskim pilotem, który zyskał sławę, był kapitan Stanisław Skarżyński. Świat usłyszał o nim w 1931 roku dzięki rajdowi dookoła Afryki na polskim samolocie PZL-Ł2. Razem z obserwatorem porucznikiem Andrzejem Markiewiczem od 1 lutego do 5 maja pokonali - mimo problemów z silnikiem - 25 770 kilometrów. Trasa wiodła między innymi przez Warszawę, Bamako, Dakar, Casablancę i Paryż.
Jednak największym międzynarodowym sukcesem polskiego lotnictwa w dwudziestoleciu międzywojennym było zwycięstwo porucznika pilota Franciszka Żwirki i inżyniera Stanisława Wigury. Triumfowali oni 28 sierpnia 1932 roku na największej imprezie lotniczej świata, Międzynarodowych Zawodach Samolotów Turystycznych Challenge w Berlinie.
Na polskim RWD-6 - po próbie technicznej, sprawdzianie szybkości oraz locie okrężnym przez Europę długości ponad 7360 kilometrów - pokonali faworyzowane załogi niemieckie startujące na nowoczesnych samolotach Heinkel He-64 i Klemm Kl-32. "Ilustrowany Kurier Codzienny" pisał wtedy: "Ich triumf rozsławił na świecie polskie skrzydła". Na pamiątkę tego zwycięstwa 28 sierpnia obchodzony jest jako Święto Lotnictwa Polskiego. Dwa tygodnie po triumfie, 11 września, obaj lotnicy zginęli w katastrofie samolotu RWD-6. Lecieli na mityng lotniczy do Pragi, kiedy w czasie burzy nad czeskim Cierlickiem złamało się skrzydło maszyny i samolot runął na ziemię. Po nieudanych próbach Polaków przelecenia nad oceanem władze wojskowe zakazały jakichkolwiek lotów transatlantyckich. Mimo to taką zgodę od Departamentu Aeronautyki Ministerstwa Spraw Wojskowych udało się uzyskać w 1933 roku kapitanowi Skarżyńskiemu.
Specjalnie na ten lot zbudowano w Doświadczalnych Warsztatach Lotniczych wersję RWD-5bis, w którym na miejscu pasażera i na skrzydłach zamontowano dodatkowe zbiorniki paliwa. W sumie samolot zabierał 752 litry lotniczego paliwa. Dzięki temu zasięg maszyny zwiększył się do około 5 tysięcy kilometrów. 7 maja 1933 roku wieczorem kapitan Skarżyński wystartował z Saint Louis w Senegalu, żeby po 20 godzinach wylądować na małym brazylijskim lotnisku w Maceio. W sumie przelot trwał 20,5 godziny.
Wynikiem 3582 kilometrów pilot ustanowił międzynarodowy rekord odległości w klasie II samolotów turystycznych. Ponadto do dziś RWD-5 pozostaje najmniejszym samolotem, jaki przeleciał przez Atlantyk. "Brawurowy przelot świadczy o wysokich wartościach duchowych i rozmachu człowieka, który dokonał tego wyczynu", donosiła "Polska Zbrojna". Za swoje osiągnięcia pilot został awansowany do stopnia majora, odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Polonia Restituta, a w 1936 roku otrzymał od Międzynarodowej Federacji Lotniczej, jako pierwszy i jak dotąd jedyny Polak, Medal Blériota.
Polska potwierdziła także swoją ówczesną pozycję lotniczego lidera na kolejnych zawodach Challenge rozgrywanych od 28 lipca do 16 września 1934 roku w Warszawie. Do testów technicznych samolotów, próby szybkości maksymalnej oraz lotu okrężnego na trasie liczącej ponad 9,5 tysiąca kilometrów, wytyczonej wokół Europy i północnej Afryki, stanęły 34 załogi z czterech krajów. Rywalizację wygrali kapitan pilot Jerzy Bajan i mechanik sierżant Gustaw Pokrzywka na polskim RWD-9S.
Zwycięstwa bez silnika
Triumfy w dwudziestoleciu międzywojennym odnosili też polscy baloniarze. Na międzynarodowych zawodach balonów wolnych polskie ekipy kilkakrotnie zdobyły Puchar Gordona Bennetta. Pierwsi w 1933 roku w Chicago zwyciężyli major pilot balonowy Franciszek Hynek i nawigator porucznik obserwator balonowy Zbigniew Burzyński. Ich balon "Kościuszko" przeleciał 1370 kilometrów, utrzymując się w powietrzu ponad 39,5 godziny, przez co został pobity światowy rekord odległości.
Major Hynek kolejny taki sam puchar odebrał rok później, reprezentując Polskę w zawodach w Warszawie. Nawigatorem lotu był wtedy porucznik obserwator balonowy Władysław Pomaski. Polska załoga wylądowała po 44-godzinnym locie, pokonawszy odległość 1340 kilometrów.
Porucznik Burzyński zaś 15-18 września 1935 roku w Warszawie, pilotując balon "Polonia II" razem z porucznikiem obserwatorem balonowym Władysławem Wysockim, przelecieli 1650,47 kilometra w czasie 57 godzin i 54 minuty. Pobili w ten sposób rekord świata w długości lotu. Po tym zwycięstwie, trzecim z rzędu, Puchar Gordona Bennetta przyznano Polsce na własność.
Medal Lilienthala
Polscy piloci wojskowi nie dawali też szans rywalom w szybownictwie. Największym naszym przedwojennym sukcesem był przelot porucznika Tadeusza Góry. W 1938 roku na polskim szybowcu wyczynowym PWS-101 wystartował z Bezmiechowej w Bieszczadach i doleciał pod Wilno. Pokonał w ten sposób odległość 578,9 kilometra i ustanowił rekord świata w długości przelotu szybowcowego. Za ten wyczyn jako pierwszy pilot szybowcowy na świecie otrzymał od Międzynarodowej Federacji Lotniczej medal Lilienthala.
Anna Dąbrowska, "Polska Zbrojna"