Podkarpackie Kraby na koreańskich gąsienicach
120 potężnych haubic, które za ponad 3 mld zł armia zamierza kupić w Hucie Stalowa Wola, otrzyma podwozia rodem z Samsunga.
W środę Samsung Techwin i HSW podpisały umowę licencyjną. Firmy nie ujawniły wartości transakcji. Koreańskie media spekulują, że w grę może wchodzić nawet 320 mln dol., ale polskie źródła zaprzeczają. MON potwierdza jedynie, że import technologii zwiększy koszt zakupu podkarpackich haubic.
- Koreańska licencja na podwozia, z których produkcją nie poradził sobie rodzimy przemysł, ratuje zamówienia dla HSW i jeden z najważniejszych programów modernizacyjnych polskiej artylerii - przyznał w środę Czesław Mroczek, wiceminister obrony narodowej ds. modernizacji sił zbrojnych.
Wpadka zbrojeniówki
Po prawie 15 latach od rozpoczęcia projekt o kryptonimie „Regina" ma szansę skończyć się z korzyścią dla wojska i przemysłu zbrojeniowego. Umowa przewiduje, że koreańską technologię, sprawdzoną w wyprodukowanych przez Samsung Techwin haubicach K-9, firmy Polskiej Grupy Zbrojeniowej będą mogły wykorzystywać także w innych projektach pancernych.
Z Krabami wojsko miało od lat poważny problem. W większości z ośmiu pierwszych armatohaubic przyjętych z HSW do badań eksploatacyjnych w 2012 r. (z podwoziami dostarczonymi przez Bumar Łabędy) wystąpiły mikropęknięcia kadłuba. Potem, w poprawianych już m.in. przez gliwicki OBRUM podwoziach, ujawniły się inne konstrukcyjne problemy, związane m.in. z chłodzeniem silnika i systemem paliwowym.
W sierpniu tego roku główny wykonawca krabów - HSW - zaproponował zastąpienie nieudanych podwozi licencyjną konstrukcją. MON zaakceptowało to rozwiązanie. Postawiło jednak warunek, że pierwszy przebudowany kompletny artyleryjski zestaw zostanie dostarczony w 2017 r. To 24 mobilne armatohaubice 155 mm z polską wieżą (produkowaną na angielskiej licencji) i kilkudziesięcioma pojazdami towarzyszącymi (wozy dowodzenia, amunicyjne, techniczne).
Koszt koreańskiej licencji, prawa do dysponowania technologiami, a także zapisane w umowie z Samsungiem zamówienie na 36 gotowych podwozi, podniesie planowaną cenę artyleryjskiego programu. Ale inwestycja jest też szansą dla Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Jej szef Wojciech Dąbrowski potwierdził w środę, że ofertę włączenia się do produkcji licencyjnych podwozi złożyły... gliwickie pancerne Łabędy. PGZ planuje, że inne jej spółki - Wojskowe Zakłady Inżynieryjne z Dęblina - w przyszłości zajmować się będą serwisowaniem haubic, a Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne - obsługą zespołów napędowych.
Test dla przemysłu
- Dokładnie analizujemy oferty przemysłu - mówi wiceminister Mroczek. Wiceszef MON podkreśla, że powodzenie w sprawnym dokończeniu projektu Krab może przesądzić o szansach na udział polskich firm zbrojeniowych w największych programach pancernych modernizujących armię: budowie następcy transportera Rosomak, bojowego wozu piechoty czy lekkiego czołgu.
Samobieżne haubice 155 mm Krab to potężna broń. Wyposażona w odpowiednią amunicję, zgodną ze standardami NATO, będzie mogła posyłać pociski na odległość nawet 40 km. Dzięki cyfrowym systemom kierowania ogniem i wykorzystywaniu danych np. z ze zdalnie kierowanych samolotów zwiadowczych, jest w stanie trafiać w cel z nadzwyczajną precyzją.