Podejrzany ws. przecieku WikiLeaks trafił do więzienia
22-letni analityk amerykańskiego wywiadu trafił do więzienia w Wirginii. To on jest głównym podejrzanym o ujawnienie portalowi WikiLeaks 90 tysięcy tajnych akt dotyczących wojny w Afganistanie. W opublikowanych przez WikiLeaks dokumentach są szczegóły NATO-wskich operacji, nazwiska informatorów i metody walki z rebeliantami, a także informacje o poszukiwaniach Osamy Bin Ladena.
Pentagon ostro potępił twórców portalu WikiLeaks, a w śledztwo zaangażowało się FBI. Wojskowi argumentują, że opublikowanie wrażliwych danych może narazić na niebezpieczeństwo żołnierzy USA walczących w Afganistanie.
Ekspert do spraw terroryzmu Krzysztof Liedel z Collegium Civitas podkreśla, że ujawnienie akt jest także śmiertelnym niebezpieczeństwem dla Afgańczyków, którzy współpracowali z wojskami USA. Opublikowanie ich nazwisk może sprawić, że nie będą już oni chcieli informować żołnierzy NATO o zagrożeniach i kryjówkach talibów.
- Bardzo często jest tak, że informacje o agentach, współpracownikach służb specjalnych, które uzyskują światło dzienne, przyczyniają się do represji wobec takich osób, a często również do śmierci. Przeciwnicy służb specjalnych, czyli w tym przypadku talibowie, wykorzystują te informacje, by eliminować informatorów ze swoich szeregów - dodaje Liedel.
Wśród dokumentów ujawnionych przez WikiLeaks znajdują się także polskie wątki. W aktach można znaleźć m.in. opisy kilku akcji żołnierzy GROM, spotkań polskich i amerykańskich dowódców oraz opisy incydentu w Nanghar Khel. W sierpniu 2007 roku polscy żołnierze omyłkowo ostrzelali afgańską wioskę i zabili sześcioro cywilów.
Ministerstwo obrony zapewnia, że ujawnienie informacji nie ma wpływu na działalność i bezpieczeństwo polskich żołnierzy w Afganistanie.