Podejrzany o zamach w Berlinie uciekł do Włoch przez Francję
Nagrania z kamer monitoringu w Lyonie potwierdziły, że podejrzany o zamach w Berlinie Anis Amri uciekł do Włoch przez Francję - poinformowały francuskie źródła sądowe. Tunezyjczyk został zastrzelony przez policję w Mediolanie.
- Mężczyzna, którego rysopis odpowiada wyglądowi domniemanego zabójcy, znajdował się 22 grudnia po południu na dworcu w Lyonie (Par-Dieu) w sportowej czapce i z plecakiem - podały te źródła.
Kamery zarejestrowały, jak człowiek ten wchodzi do budynku dworca, kupuje bilet i jak stoi na peronie. To właśnie w plecaku zastrzelonego znaleziono kupiony za gotówkę bilet na trasie Lyon-Chambery-Mediolan.
Francuski minister spraw wewnętrznych Bruno Le Roux zaapelował jednak o "jak największą ostrożność w ustalaniu trasy Amriego w oczekiwaniu na wyniki śledztwa". Trwa bowiem jeszcze badanie zapisów z kamer w Chambery, gdzie Tunezyjczyk miał się przesiadać. Nie wiadomo też, jak dostał się z Berlina do Lyonu - mógł to być zarówno rejsowy autobus, jak i pociąg czy samochód.
Agencje przypominają, że domniemany zamachowiec mógł też zmienić swój wygląd i że dysponował sześcioma fałszywymi dokumentami tożsamości na różne nazwiska.
Domniemany sprawca zamachu w Berlinie, 24-letni Anis Amri, został 23 grudnia zastrzelony przez policję w Mediolanie. Zdaniem śledczych to on siedział za kierownicą 40-tonowej ciężarówki na polskich numerach rejestracyjnych, którą 19 grudnia wjechał w tłum na bożonarodzeniowym jarmarku w Berlinie. Tunezyjczyk zabił 12 osób i ranił ok. 50. Wśród ofiar jest polski kierowca ciężarówki Łukasz Urban, którego zamachowiec zastrzelił w szoferce; Polak usiłował przeszkodzić w zamachu łapiąc za kierownicę pojazdu.
Oprac. Adam Styczek