Podatek kościelny zamiast datków na tacę?
Pomysłu, aby datki na tacę zastąpić
kościelnym podatkiem, nie należy od razu skreślać. W niektórych
krajach (np. w Niemczech) taki system sprawdza się nieźle.
Zwłaszcza jeśli ktoś bywa na mszy rzadko, a chce wspomóc Kościół,
specjalny podatek ułatwiłby mu życie - pisze Grzegorz Jankowski,
redaktor naczelny "Faktu".
20.09.2004 | aktual.: 21.09.2004 10:33
Z drugiej strony jest tu wiele wątpliwości. Po pierwsze - trudno wątpić, że SLD kieruje się potrzebami wyborczymi i że tym pomysłem chce zjednać sobie antyklerykalny elektorat. Tymczasem wojna ideologiczna to ostatnia rzecz, jakiej dziś potrzebuje nasz kraj - podkreśla komentator dziennika.
Po drugie - dawanie na tacę podczas mszy świętej tworzy specjalną więź wiernych z Kościołem. Takiej więzi nigdy nie stworzy wypełnienie PIT-u. Sformalizowanie tego, co ma także znaczenie duchowe, prowadzi do wynaturzeń takich jak w Skandynawii, gdzie pastorzy zmienili się w zasadzie w państwowych urzędników pracujących od 10 do16. Po trzecie - jak z dodatkowym elementem i tak piekielnie skomplikowanego mechanizmu podatkowego poradzą sobie Polacy, zwłaszcza ci starsi? - pyta publicysta "Faktu".
Można by zapewne wszystkie te kwestie rozwiązać, gdyby problem nie pojawił się w tak gorącym politycznie czasie. Jeśli Sojuszowi faktycznie zależałoby na rozsądnym ułożeniu stosunków państwa z Kościołem, odłożyłby swoje pomysły na czas po wyborach - konkluduje Jankowski w "Fakcie".