PolskaPociągiem po mieście

Pociągiem po mieście

Jak poradzić sobie z ulicznymi korkami? Można budować kolejne obwodnice albo przekonać ludzi do porzucenia samochodów na rzecz komunikacji miejskiej. Ale za kilka lat te rozwiązania przestaną wystarczać. Czy potrzebne będą pociągi?

Pociągiem po mieście
Źródło zdjęć: © SP-GW | Paweł Relikowski

15.12.2004 | aktual.: 15.12.2004 07:53

Wrocław chodzi własnymi ścieżkami - podczas gdy przez ostatnie dziesięć lat pozostałe duże miasta w Polsce kupowały nowoczesne, niskopodłogowe, tramwaje kolejne ekipy rządzące miastem stawiały na autobusy i wymieniały stare na nowe. Już za pięć lat po ulicach będą jeździć same nowoczesne autobusy. O zakupie nowych tramwajów zaczęło się mówić dopiero, gdy pojawiły się możliwości zdobycia unijnych dotacji na ten cel. Gmina dostała także pieniądze na remont ulic Grodzkiej, Szewskiej. Za trzy lata będziemy mieli pierwszą linię obsługiwaną przez niskopodłogowe tramwaje - szóstkę z Krzyków na pl. Kromera. To jednak nie wystarczy, by pozbyć się korków w mieście.

Przykład Berlina, Kopenhagi czy Trójmiasta pokazuje, że najlepszym rozwiązaniem jest szybka kolej miejska. Wiadomo o tym od co najmniej 30 lat. Wtedy pojawiła się pierwsza koncepcja wykorzystania pociągów do jazdy po mieście. Do tej pory była bagatelizowana przez władze miasta. Jednak zdaniem specjalistów, najpóźniej za pięć lat trzeba będzie poprosić kolej o pomoc. - Autobusami i tramwajami nie da się obsłużyć wszystkich osiedli. Żeby dobrze połączyć z centrum miasta na przykład Psie Pole, autobusy musiałby stamtąd wyjeżdżać co 20 sekund. Za dwa, trzy najdalej pięć lat nie będzie wyboru. Trzeba będzie wprowadzić szybką kolej miejską - uważa Maciej Szewczyk, wrocławski ekspert od transportu zbiorowego.

Już pół roku temu, na początku czerwca, miłośnicy kolei z wrocławskiego Stowarzyszenia Zielona Koalicja Kolejowa pokazali, że jazda pociągiem po mieście jest możliwa. Zorganizowali kilkugodzinny przejazd po Wrocławiu. Pociąg zatrzymywał się na każdej wrocławskiej stacji. Na przykład na tyłach centrum handlowego Korona, skąd autobus na Nowy Dwór jedzie około godziny. Pociągiem tę trasę można pokonać dwa razy szybciej. Nie inaczej jest na wielu innych proponowanych trasach, m.in. z Centrum do Leśnicy, Pracz Odrzańskich, Osobowic i do Św. Katarzyny. Miłośnicy kolei nie przekonali jednak urzędników. Nie dlatego, że mają kiepski pomysł. Po prostu ani jeden z kilku zaproszonych przedstawicieli miasta, ZDiK-u i MPK nie pojawił się na stacji. A szkoda, bo to w ich rękach leżą decyzje - to urzędnicy muszą dogadać się z koleją. Teraz jest do tego najlepszy moment. I to z kilku powodów. Po pierwsze - coraz większą popularnością cieszą się bilety aglomeracyjne. Miesięczne bilety, dzięki którym można po mieście
podróżować tramwajem, autobusem i właśnie pociągiem. - W lipcu, gdy pojawiły się we wspólnej naszej i ZDiK-u ofercie, kupiło je nieco ponad trzysta osób. Teraz liczba sprzedanych biletów przekracza 3 tysiące i z miesiąca na miesiąc powiększa się - mówi Andrzej Piech z dolnośląskiego oddziału PKP Przewozy Regionalne. Po drugie - z zapowiedzi przedstawicieli PKP wynika, że nie będą oni torpedowali tego pomysłu.

Janusz Lach z zarządu kilka tygodni temu w rozmowie z nami zapowiadał: - Przyszłość kolei to wielkie aglomeracje, gdzie może ona pełnić funkcję metra. Atutem pociągów jest to, że szybko mogą one przewieźć dużo osób do samego centrum miasta. Gdyby rozkłady jazdy były więc dobrze skorelowane z komunikacją miejską, to przy dużych aglomeracjach kolej zawsze będzie istniała - mówił. I wreszcie po trzecie - Wrocław doskonale się do tego nadaje. Plan wykorzystania pociągów do komunikacji miejskiej przedstawiony przez miłośników kolei zakłada, że wszystkie pociągi odjeżdżałyby z wykorzystywanego dzisiaj jako targowisko Dworca Świebodzkiego i zatrzymywały się na 24 obecnych stacjach i 17 specjalnie wybudowanych przystankach. Dopóki nie zostaną kupione lub wylesingowane nowe pociągi, wrocławianie podróżowaliby żółto-niebieskimi pociągami podmiejskimi. Tym bardziej jest to realne, że zarząd PKP zamierza w najbliższych trzech latach wyremontować ich znaczną ilość. Dzięki takiemu remontowi popularny żółtek mógłby być
tańszy w eksploatacji o jedną trzecią. Większość pieniędzy na to będzie pochodziło z Unii Europejskiej. - Zależy nam na wykorzystaniu kolei do komunikacji miejskiej, bo wiemy że Wrocław ma do tego odpowiednie warunki - tłumaczy pomysł Jacek Jerczyński ze Stowarzyszenia Zielona Koalicja Kolejowa. - Sto siedemdziesiąt kilometrów torów kolejowych, szybki dojazd z niemal każdej dzielnicy do centrum. Gdyby jeszcze tylko przenieść koło stacji przystanki autobusowe i tramwajowe, podróżowanie przez Wrocław nawet z przesiadkami nie sprawiałoby żadnego kłopotu - dodaje.

Problemem, który w praktyce uniemożliwia wcielenie tego pomysłu w życie, są jak zwykle pieniądze. Budowa najtańszego przystanku z ażurowym zadaszeniem to wydatek 80-100 tysięcy złotych. Najdroższego - nawet 5 milionów. Dla tonącej w długach kolei takie wydatki są utopią. Gmina na te najtańsze mogłaby sobie pozwolić bez problemu. Ale jak do tej pory władze miasta nie spieszą się w deklaracjach. - Miasto jest zainteresowane takim pomysłem, ale nie mogę powiedzieć, czy uda się nam wprowadzić takie rozwiązanie w pięć lat - mówi Sławomir Najnigier, wiceprezydent Wrocławia. - Podstawą będzie realny biznesplan, który jasno pokaże, jakie nakłady są potrzebne dla tego typu rozwiązań i gdzie będzie wystarczająco dużo pasażerów na tych liniach. Rozpoczynamy wspólnie z koleją prace nad takim biznesplanem, które powinny zakończyć się w ciągu dwóch lat. I dopiero wtedy będzie można mówić o jakichś realnych terminach.

Planowane Przystanki - Akademia Medyczna - Boya-Żeleńskiego - Browar - Carrefour - Cmentarz Osobowicki - Glinianki - Grabiszyńska - Graniczna - Karkonoska - Klecińska - Krzemieniecka - Legnicka - Partynice - Skwierzyńska - Tesco - Wilczy Kąt - Złotniki

Expo nie wyszło Pierwsze pomysły na korzystanie przez wrocławian z pociągu jako komunikacji miejskiej pojawiły się w latach 70. Jednak dopiero w latach 90. kolej zaproponowała władzom miasta to rozwiązanie jako receptę na zmniejszenie korków.Urzędnicy obiecali zastanowić się nad pomysłem, lecz zapomnieli o nim. Pomysł odświeżono, gdy Wrocław starał się o organizację wystawy Expo 2010. Planowano wybudowanie 600 metrów torów, prawie pod samo lotnisko, i połączenie go z Dworcem Świebodzkim. Pociąg drogę przez Nowy Dwór pokonałby w 10 minut, gdy autobusowi zajmuje to dwa razy dłużej. Wrocław jednak przegrał rywalizację o Expo i pomysł znów odłożono do lamusa.

Bartłomiej Knapik, Przemysław Ziółek

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)