Pochód neonazistów w rocznicę śmierci zastępcy Hitlera
Sąd Administracyjny Bawarii, zmieniając
decyzję Najwyższego Sądu Administracyjnego, zezwolił na
manifestację niemieckiej skrajnej prawicy zwołaną na sobotę do
Graefenbergu z okazji rocznicy śmierci zastępcy i namiestnika
Hitlera, Rudolfa Hessa.
Skrajnie prawicowa Narodowo-Demokratyczna Partia Niemiec (NPD) odwołała się do bawarskiego trybunału od decyzji Najwyższego Sądu Administracyjnego, stosując wybieg prawny. NPD chciała początkowo przeprowadzić manifestację w bawarskiej miejscowości Wunsiedel, gdzie znajduje się grób Hessa. Odwołując się od wyroku organizatorzy manifestacji wystąpili o zezwolenie na manifestację w innej bawarskiej miejscowości - Graefenbergu.
Posłużyło to bawarskiemu sądowi do uzasadnienia zgody twierdzeniem, iż jego orzeczenie "nie jest sprzeczne z decyzją Najwyższego Sądu Administracyjnego".
Burmistrz Graefenbergu, Werner Wolf, określił decyzję sądu bawarskiego jako "skandaliczną". Wyraził obawę, że do tego niewielkiego miasta może ściągnąć w sobotę nawet około tysiąca "neonazistów", zważywszy, że sądy w innych krajach związkowych Niemiec kategorycznie sprzeciwiły się demonstracjom dla uczczenia pamięci jednego z najbliższych współpracowników Hitlera.
Kilka partii politycznych reprezentowanych w parlamencie wezwało swych zwolenników do zorganizowania w Graefenbergu kontrmanifestacji i "stawienia czoła neonazistom".
Władze kraju związkowego Saksonia-Anhalt na wschodzie Niemiec, pragnąc zapobiec neonazistowskim prowokacjom, wydały zakaz organizowania manifestacji ultraprawicy do niedzieli włącznie.
Również niemieckie sądy w kilku innych krajach związkowych wydały zakaz organizowania manifestacji skrajnej prawicy w przypadającą w piątek 20. rocznicę śmierci Rudolfa Hessa.
W tym roku władze zmobilizowały tysiące policjantów, aby udaremnić spodziewane nielegalne demonstracje neonazistów.
Zastępca Hitlera 17 sierpnia 1987 roku popełnił samobójstwo w berlińskim więzieniu Spandau.
93-letniego Hessa znaleziono powieszonego w celi w twierdzy Spandau, gdzie spędził 46 lat, stając się dla neonazistów swego rodzaju "męczennikiem sprawy". Był ostatnim "lokatorem" berlińskiej twierdzy Spandau.