ŚwiatPobity Polak trafił do więzienia, bo policja mu nie uwierzyła

Pobity Polak trafił do więzienia, bo policja mu nie uwierzyła

Kanadyjska policja bada jak to się stało, że 74-letni Polak - pobity we własnym mieszkaniu - trafił nie do szpitala, ale do więzienia. Marian Andrzejewski - malarz i działacz polonijny - spędził w więzieniu 77 dni, ponieważ policja wolała uwierzyć narkomance, która twierdziła, że Polak napastował ją seksualnie, ciągnął za włosy i przetrzymywał w swoim mieszkaniu. O bulwersującej historii polskiego emigranta napisały kanadyjskie media.

Pobity Polak trafił do więzienia, bo policja mu nie uwierzyła
Źródło zdjęć: © thestar.com

17.05.2012 | aktual.: 18.05.2012 11:06

Mariana Andrzejewskiego zgubiła uprzejmość i chęć pomocy uzależnionej on heroiny sąsiadce, Gale Doherty. - Zaproponowałem jej, że jeśli chce, może wziąć coś z mojego mieszkania - mówił 74-letni mężczyzna, który w Kanadzie mieszka od 1987 roku. Kobieta weszła z nim na górę i tam zażądała od Polaka dziesięciu dolarów. Kiedy odmówił stała się agresywna. Andrzejewski, jak twierdzi "National post", złapał ją za rękę, wyrzucił z domu i zamknął drzwi. Po paru minutach Doherty wróciła z dwoma mężczyznami, którzy wyważyli drzwi i brutalnie pobili Andrzejewskiego.

Policja uwierzyła narkomance

Jednak policja, która wezwał pobity Polak, najpierw ucięła sobie pod domem pogawędkę z Gale Doherty i jej synem, który pobił Andrzejewskiego, a dopiero po kilku minutach postanowiła wejść na górę i sprawdzić, co się stało z mężczyzną, który wzywał pomoc.

Zdaniem kanadyjskiej prasy policjanci woleli uwierzyć uzależnionej od 30 lat od heroiny kobiecie niż pobitemu, starszemu mężczyźnie - imigrantowi, który nie mówił dobrze po angielsku. Po krótkim pobycie na pogotowiu zabrali Polaka na wielogodzinne przesłuchanie i umieścili w areszcie na prawie 3 miesiące. A następnie oskarżyli go o porwanie i napaść seksualną.

Dopiero na rozprawie sądowej Polaka oczyszczono z zarzutów. Rzekomo zaatakowana kobieta nie miała żadnych obrażeń. A jeden z mężczyzn, którzy pobił Polaka, przyznał przed sądem, że zaatakował niewinnego człowieka. Natomiast Gale Doherty i jej syn idą w zaparte. Mężczyzna wciąż twierdzi, że wyłamał drzwi do mieszkania Polaka, by "ratować matkę".

"Przestań mówić ciągle "tak"

Marian Andrzejewski nadal jest w szoku i ma ogromny żal do kanadyjskiej policji, że zamknęła go w areszcie za coś, czego nie zrobił. Na dodatek nie chciano wierzyć w jego wyjaśnienia i nie udzielono mu należytej i szybkiej pomocy. Kanadyjskie media twierdzą, że Polak przez ponad 13 minut usiłował wyjaśnić policji przez telefon, co się stało i w jakim jest stanie. Niestety, nie mówił dobrze po angielsku i na dodatek był zdenerwowany. - Nie potraktowano go należycie - twierdzy gazeta "National Post". A portal ctv.ca opisuje jak zirytowana dyspozytorka nawrzeszczała na niego: Przestań mówić ciągle "tak".

Adwokat Polaka twierdzi, że cała sytuacja jest "koszmarna" i to, co spotkało jego klienta jest niedopuszczalne. Policja wszczęła już wewnętrzne śledztwo, by ustalić jak mogło dość do tej skandalicznej sytuacji. Także Mike Flanagan, szef policji w Ottawie, zapowiedział dokładne zbadanie całej sprawy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)